Piotr Szymko szczerze o sytuacji w pilskiej Polonii i o Krzysztofie Pecynie

Piotr Szymko oficjalnie jest trenerem pilskiej Polonii, a nieoficjalnie jest zaangażowany w działalność pilskiego klubu, nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. Szkoleniowiec jest bardzo zadowolony ze swojej drużyny, jednak ową radość psuje mu sytuacja finansowa klubu. Klubu, na którym zależy mu jak chyba nikomu innemu.

Robert Szłapak
Robert Szłapak

Piotr Szymko jest zbulwersowany, ale także zwyczajnie, po ludzku załamany ostatnią wypowiedzią prezesa Marka Wieczorka. Ze słów szkoleniowca wynika, że prezes nie pojawiał się ostatnimi czasy w klubie, nic dobrego do niego nie wniósł, a dodatkowo psuje świetną atmosferę w zespole. - Widziałem ostatni wywiad z prezesem na portalu SportoweFakty.pl i muszę przyznać, że pierwsza myśl jaka mi się nasunęła to, że zaszła jakaś pomyłka. Było napisane Marek Wieczorek, ale to chyba zbieżność nazwisk, chociaż klub też się zgadza. Sądzę tak, ponieważ od dwóch tygodni nie widziałem pana prezesa w klubie. To, że wytypował taki wynik meczu z Ostrowem też jest dla mnie zaskoczeniem i wypowiadał się na temat wspaniałego składu. Chcę powiedzieć, że skład ten przed meczem chciał mi zmienić, twierdząc że Stead zrobi tam maksymalnie jeden punkt, a Pecyna zrobi ich dziesięć. Nie zgodziłem się na tę zmianę, ponieważ wraz z chłopakami jedziemy o zwycięstwa i nie pozwolę, aby ktoś, kto nie orientuje się w sile zespołu, nie przebywa z nami, nie jest z tą drużyną, mógł decydować jaki skład ma jechać. Tym bardziej, że przez ostatnie miesiące zaległości wobec zawodników są bardzo duże, a prezes Wieczorek nie przedstawił żadnego planu naprawczego. Trzymając kciuki za zespół nie zrobi się wyniku, nie załatwi się długów i innych spraw, które należą do prezesa. Jedziemy tak naprawdę nie czując, że mamy prezesa. Wierzymy, że walne zgromadzenie pozwoli na wybór nowego zarządu, który wniesie coś do zespołu, załatwi sponsorów i zabezpieczy możliwość startu młodzieżowej drużyny i szkółki, która jest podstawą. Jestem bardzo zaskoczony tą sytuacją, bo nie znamy działań pana Wieczorka, ani nie widzimy żadnej poprawy od ostatnich zawirowań. Może na zebraniu walnym dowiemy się, że tak mocno pracował, że przyniesie takie środki, które pozwolą na spłatę wszystkich zobowiązań. Wtedy zrozumiem, że czas nieobecności w klubie i z drużyną był spowodowany wytężona pracą. Jestem rozgoryczony całą sytuacją w klubie, bo zaufaliśmy panu Wieczorkowi i jesteśmy jego działaniami zawiedzeni. Ingerowanie w skład spowoduje, że ta drużyna się rozleci, a wiem, że były czynione przez pana Wieczorka próby poszukiwania nowego trenera. Wynik jak na razie mamy dobry, nawet bardzo dobry, a chłopacy mimo, że nie dostali wypłat, jakoś jeszcze posklejali te motocykle i dają z siebie wszystko. Swoją postawą na torze i poza nim udowodniliśmy, że wykonujemy kawał dobrej roboty. Potrzebujemy wsparcia i jesteśmy tego godni.

Piotr Szymko podkreśla, że kontakty z Urzędem Miasta i Prezydentem Piły wyglądają zupełnie inaczej niż przedstawia to prezes Wieczorek. Dodatkowo według trenera wypowiedzi prezesa Wieczorka nie wpływają pozytywnie na przyszłe stosunki z Prezydentem, a wręcz przeciwnie - niszczą to, co udało się do tej pory uzyskać. -
W ostatnich tygodniach sytuacja w kontaktach z miastem znacznie się poprawiła. Odwiedziłem osobiście kilka razy Prezydenta Zbigniewa Kosmatkę, spotkałem się z nim wielokrotnie w różnych sytuacjach, także poza urzędem i wiem, że te zmiany które w klubie się rozpoczęły nie są obojętne panu Prezydentowi i wierzę w to, że pomoc jego będzie w różnych formach. Można pomóc w organizacji imprez, w opłatach za ochronę i MOSiR. Jestem zaskoczony wypowiedzią pana prezesa, bo kolejny raz nam nie pomógł i porusza kwestię powiązania pana Prezydenta z siatkówką. Jest mi bardzo przykro, że coś takiego ma miejsce. Siatkarki walczą w ekstralidze, sam bywam na hali przy ul. Żeromskiego i im kibicuję. Jest mi przykro, że w taki sposób pan Wieczorek ocenia Prezydenta. Ja jestem od tego daleki. Ja i moi zawodnicy odcinamy się od tego typu porównań, a w zasadzie oszczerstw. Mamy szacunek dla każdej dyscypliny sportu i nie widzę sprzeczności interesów w funkcjonowaniu tych dyscyplin. Nie tylko tych, bo są siatkarze, koszykarze, wspaniali bokserzy, crossowcy i wiele innych dyscyplin, które uzupełniają możliwości spędzania wolnego czasu dla mieszkańców. Z tego powodu ja, zawodnicy i ludzie, którzy organizują nasze mecze, odcinają się od tej wypowiedzi i nie jest to głos Speedway Polonii Piła. To jest głos prywatny pana Wieczorka.


Już w piątek odbędzie się walne zebranie Speedway Polonii Piła. Jak się okazuje, od decyzji, które na nim zapadną zależy przyszłość Polonii. Co będzie jeżeli nie uda się odwołać prezesa Wieczorka? - Nie leży mi na sercu to, czy uda się odwołać pana Wieczorka, czy też nie. Tu chodzi o pomysł natychmiastowego działania. Pomocy dla zawodników i funkcjonowania klubu. Z każdym meczem nasze zadłużenie wzrasta. Po pierwsze nasi zawodnicy tego nie wytrzymają, bo sprzęt wymaga inwestycji, a do tego każdy ma rodzinę i musi z czegoś żyć i coś jeść. Jeżeli ma być to działanie takie jak dotychczas prezesa Wieczorka, to musze powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że klubu żużlowego Speedway Polonia Piła nie będzie. Nie pojedziemy już kolejnych spotkań, bo na to są potrzebne pieniądze i zdrowa atmosfera. Ona jest wśród zawodników i ludzi pracujących w klubie. Chciałbym tu podkreślić wielki udział i wielką pracę pana Andrzeja Małeckiego, który jest szefem komisji rewizyjnej i w tej chwili całą organizację meczów, oprawy i tego, że zawodnicy jeżdżą, zawdzięczamy jemu, jego rodzinie i pani Beacie prowadzącej biuro. Oni sami jednak nie są w stanie poprowadzić tego klubu, który potrzeby ma duże i wiem, że jeżeli podczas walnego zebrania nie uda się wprowadzić nowych ludzi, z nowymi możliwościami to przestaniemy jechać. To jest czarny scenariusz, ale ja jestem optymistą. Poczekajmy na wybory.

Ostatnio coraz częściej pojawia się temat Krzysztofa Pecyny. Podobno zawodnik złożył prośbę do klubu o zgodę na wypożyczenie. O obecnej sytuacji wychowanka pilskiej Polonii mówi Piotr Szymko. - Krzysztof zaczął przygotowania do sezonu z dużym opóźnieniem, potem dysponował tylko jednym motocyklem i nie mogliśmy ryzykować wstawienia go do składu, a poza tym skład mielismy mocny i nie było za kogo go wstawić. W tej chwili Krzysiek dysponuje już drugim motocyklem, ale ma bardzo mało jazdy. Cztery treningi, gdzie reszta drużyny jest już po kilku meczach ligowych i kilku turniejach, to jeszcze za mało. Prawdą jest, że Krzysiek złożył podanie o zgodę na wypożyczenie i uważam, że ze względów sportowych i dla dobra zawodnika, nie mogę mu zrobić takiej przeszkody, bo jeżeli zablokuję mu możliwość startów w innym klubie, to w momencie kiedy będę musiał z niego skorzystać, on może nie do końca dać z siebie wszystko. Wierzę, że jednak zostanie z nami, ale z drugiej strony rozumiem zawodnika, bo on wie jaka jest sytuacja w klubie. Nie ma gwarancji, że to co zarobi na torze od razu otrzyma. Wiem, że poczynił duże inwestycje i jest przygotowany bardzo dobrze. Wszystko będzie zależało od decyzji którą podejmie zarząd, mam nadzieję, że już nowy, czy Krzysiek odejdzie. Jest to zawodnik o bardzo dużych możliwościach. On potrzebuje startów, ale też opieki - menedżerskiej lub koleżeńskiej - bardzo dużej i stałej. Musi ktoś trzymać nad nim rękę. Jako sportowiec jest wspaniałym technikiem, jest bardzo waleczny i jest świetnym startowcem, ale żeby to zgrać trzeba mu pomóc. Wtedy jego wartość dla każdego zespołu będzie bardzo duża. Jeżeli nie to wyjdą dwa, może trzy mecze, a potem będzie to co mogliśmy oglądać chociażby w minionym sezonie.


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×