Jeżeli lider jedzie, to pozostali też zdobywają punkty - rozmowa ze Stanisławem Chomskim, trenerem Wybrzeża

W niedzielę kibiców z Grudziądza i Gdańska czeka prestiżowy pojedynek. Dzień wcześniej na stadionie imienia Zbigniewa Podleckiego rozegrana zostanie RK IMŚJ. O swoich spostrzeżeniach przed kolejnym spotkaniem wypowiedział się trener Stanisław Chomski.

Michał Gałęzewski: Przed wami prestiżowy mecz z GTŻ-em Grudziądz. Będziecie chcieli zamazać plamę po meczu w Poznaniu?

Stanisław Chomski: Plama była. Ja wierzę w tych zawodników, ale nie zapomnijmy w jakich okolicznościach budowaliśmy ten skład. Oprócz Zorra i Gafurova nie mamy zawodników, którzy byli wcześniej przez innych rozchwytywani. Mamy żużlowców odpowiednich do stanu organizacyjno-finansowego klubu. Mają oni po dwa motocykle i ten sprzęt musi pasować wszędzie - na torze twardym, przyczepnym, długim, czy krótkim i nie tak łatwo jest od razu się przestroić. Są to zawodnicy po jakichś przejściach i trzeba czasu i spokoju. Przegraliśmy mecz, ale ujmy to nie przynosi. Porównam to do meczów piłkarskich. Wisła Kraków w ostatnich sekundach strzeliła bramkę samobójczą, a wystarczy tu kopnąć piłeczkę. Gdzie budżet Wisły, a gdzie Cracovii. W żużlu nie decydują tylko umiejętności, ale i możliwości sprzętowe. Każdy z gospodarzy w tym roku jest zdecydowanie bardziej mocny u siebie, niż na wyjazdach i mamy tego potwierdzenie.

Można powiedzieć, że szkoda, że aktualnie do pańskiej dyspozycji nie ma Jonassona. W Poznaniu Kroner pojechał bardzo przeciętnie...

- Byli wcześniej tacy co mówili po co nam Jonasson. Mamy to co mamy. Karol Ząbik trenuje w Anglii, ale potrzebuje przede wszystkim zawodów. Gdy jechał w Niemczech odbyły się tylko trzy biegi, a Karol sam dojrzewa do pełnej gotowości. Ważne jest zdrowie fizyczne i psychiczne. Miał on 30 grudnia rekonstrukcję stawu kolanowego po więzadłach krzyżowych. W innych dyscyplinach niemożliwe jest kontynuowanie sportu w tak krótkim czasie. Wiem, że kibice są niecierpliwi i zdegustowani. Nie chcę się tłumaczyć, ale nam trzeba czasu i spokoju. Jeżeli zawodzi lider - a tak było w Poznaniu - to ciężko jest kontynuować walkę i na bieżąco wyciągać wnioski. Jedziemy do Grudziądza z pokorą i chęcią zwycięstwa. GTŻ zmienił coś z torem i wpadł z deszczu pod rynnę. Tam będzie mecz na bardzo wysokim ciśnieniu emocjonalnym zawodników i kibiców. Taki jest urok sportu i niczego nie można być pewnym. Dodatkowo na stadionie w Gdańsku w sobotę jest runda kwalifikacyjna IMŚJ, a w piątek prolog rajdu. To zdezorganizowało mi kwestie przygotowania do tego meczu. Zawodnicy mogli dotrzeć wieczorem, aby odbyć trening, ale tor jest zajęty. Jedziemy z marszu i liczę, że wymażemy z głowy to, co było w Poznaniu, aby kibice byli z naszej postawy zadowoleni.

W Poznaniu zawodziło przede wszystkim dojście do pierwszego łuku...

- I to nie jest kwestia umiejętności, ale zawiodły możliwości sprzętowe. Moi zawodnicy w tak krótkim czasie nie potrafili wydobyć czegoś z motocykli. Udało się to w 14, czy 15 biegu, kiedy wygrywaliśmy starty. Ten wygrywa, kto szybciej wyciąga wnioski. Jak trafimy w Grudziądzu ze sprzętem, to mecz będzie ciekawy.

Którzy z pańskich zawodników mogą szczególnie zaskoczyć w Grudziądzu?

- Nie chcę się wymądrzać i stawiać cenzurek przed meczem. Doświadczenie jest po stronie Magnusa Zetterstroema, który jednak w tym roku startuje w Grand Prix i jego przyszłe zawody na pewno są w głowie, bo inaczej się nie da. Inni zawodnicy zawiedli samych siebie w poprzednim spotkaniu i też mają niepewność. Muszą pojechać wszyscy, a Grudziądzu będzie miał miejsce decydujący sprawdzian dla Tobiasa Kronera, który jedzie z konieczności. Wydawało mi się, że będę mógł sprawdzić w warunkach bojowych Mateusza Lampkowskiego, ale zawiłości regulaminowe sprawiły, że nie mógł wystartować w MMPPK, a w czwartek nie odbył się turniej w Bydgoszczy. Nie chcę go wystawiać z marszu na tak ważny mecz, aby się nie spalił. Dla mnie zawodnik, który wchodzi do składu musi zaznaczyć się pozytywnie i tak to będę układał. Liczę na wszystkich i preferuję zasadę jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Jeżeli lider jedzie, to pozostali też zdobywają punkty. Było to widać w Gnieźnie, gdzie Magnus pojechał jako typowy lider i mecz był na styku. Jak tak nie jest, to wychodzi że tak powiem kaszana.

Czy to, że na trybunach w Grudziądzu zawsze jest ponad 1000 kibiców z Gdańska będzie na was wpływało mobilizujący?

- Jest to mecz o takiej randze, jak spotkanie derbowe i po raz pierwszy będę to przeżywał i prowadził drużynę z Gdańska przeciwko rywalom z Grudziądza. Obecność kibiców bardzo pomaga. Szczególnie było to widać w Gnieźnie, choć grupa pozytywnych kibiców w Poznaniu również była. Mogli oni być zawiedzeni wynikiem, ale przyjechali i nam kibicowali. To dodaje otuchy i mobilizuje. Jeżeli ktoś widzi na trybunach akcenty z miasta i klubu który reprezentuje, to chce zatrzeć wrażenie po nieudanych biegach. Jeżeli się nie uda, to trzeba podziękować kibicom za doping i liczyć na ich dalsze wsparcie, co mobilizuje do lepszej jazdy.

W sobotę o godzinie 17:00 rozpoczną się zawody IMŚJ. W obsadzie jest dwóch pańskich podopiecznych - Damian Sperz i Andriej Kobrin, a rezerwowym Marcel Szymko. Na jaki wynik tych zawodników pan liczy?

- Pojadą najprawdopodobniej dwaj, jeszcze do końca nie wiadomo, póki nikt się nie wycofał. Chodzą różne pogłoski. Wystartują po to, aby awansować. Jest duża niewiadoma z tłumikami. Do tego nie wiadomo jakie będą warunki po piątkowych wyścigach samochodowych i nie wiem czy uda się odpowiednio przygotować tor. Jest to kuriozum, gdyż terminy zawodów były znane bardzo dawno. Musimy to zrozumieć. Oby tylko pogoda nas nie zawiodła, bo na razie nas nie rozpieszcza, a prognozy nie są najlepsze.

Którzy z pozostałych zawodników są faworytami do awansu w Gdańsku?

- Po nazwiskach nie widać wielkich gwiazd. Jadą jednak zawodnicy znani w Polsce. Faworytem wydaje się być Mroczka, ale Polacy powinni być faworytami w swoich eliminacjach. Tłumiki mogą przewrócić całą klasyfikację i ktoś nieznany, a dopasowany na tym sprzęcie może zaskoczyć. Działamy kwestią zapłonów, czy przełożeń a wiem, że myśli się o zmianie głowicy. Nie oszukujmy się - hałas nie jest o wiele mniejszy. Jest to widzimisie, które jest niebezpieczne. Jeżeli tor będzie przyczepniejszy i zawodnik wjedzie w tą nawierzchnię, to motocykl praktycznie staje, a zawodnik nie jest w stanie nic zrobić. Ktoś kto to wydał nie przetestował tego w warunkach bojowych. Zobaczymy jak to wygląda w zawodach, jednak z opinii które usłyszałem nie tylko sprzęt dostaje w kość i jego koszty utrzymania diametralnie wzrastają, ale też nie da się motocyklem manewrować w sytuacjach kontaktowych, jak teraz.

Komentarze (0)