Przypomnijmy, że początkowo klub z Miszkolca przekazał grudziądzanom informację, iż tor jest w katastrofalnym stanie i nie nadaje się do jazdy. Węgrzy złożyli do Głównej Komisji Sportu Żużlowego wniosek o odwołanie spotkania, jednak w czwartek w godzinach wieczornych prezes GTŻ-u Zbigniew Fiałkowski otrzymał zawiadomienie, że mecz ten jednak może dojść do skutku.
- W czwartek o godzinie 14.00 otrzymaliśmy zawiadomienie z klubu Speedway Miszkolc, że mecz jest odwołany z propozycją rozegrania go 7 lipca. Na ten termin nie przystaliśmy, gdyż nam on nie odpowiada. Do godziny 19 sytuacja wyglądała tak, że nie jedziemy. Wszyscy zawodnicy odwołali swój przyjazd, natomiast o 20:30 otrzymałem telefon, że prezes ich klubu jest na torze, tor wygląda przyzwoicie i zrobią wszystko, by ten mecz się odbył - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl sternik GTŻ-u.
Mimo że powstało ogromne zamieszanie, grudziądzanie są gotowi do wyjazdu na Węgry, a celem drużyny jest zdobycie kolejnych dwóch punktów do ligowej tabeli. - W trybie awaryjnym zadzwoniliśmy do wszystkich zawodników i jesteśmy gotowi na ten mecz. Już w nocy wyjeżdżamy do Miszkolca z nadzieją, że ta podróż nie będzie nadaremno. Jedziemy oczywiście po zwycięstwo, aby zmazać plamę po porażce ze Startem i sprawić naszym kibicom miłą niespodziankę - deklaruje Fiałkowski.