Mecz mógłby się zakończyć naszym zwycięstwem - rozmowa z Kjastasem Puodżuksem, żużlowcem Lokomotivu Daugavpils

Lokomotiv Daugavpils co prawda przegrał w Gdańsku, jednak Łotysze pokazali się z bardzo dobrej strony. Jednym z zawodników, którzy pozostawili po sobie pozytywne wrażenie był Kjastas Puodżuks.

Michał Gałęzewski: Pojechałeś w Gdańsku nieźle i chyba możesz być zadowolony z występu nad polskim morzem...

Kjastas Puodżuks: Miałem udane zawody w Gdańsku. Mogliśmy nawet wygrać, ale zawiedli nasi liderzy. Taki jest jednak żużel. Problemy miał Grigorij Łaguta, który zawsze jedzie dobrze i walczy. Jak byłoby dobrze, to mecz mógłby się zakończyć naszym zwycięstwem.

Zawiedli liderzy, bo nie tylko Łaguta słabo pojechał, ale również Zetterstroem. Co było tego przyczyną? Może tor?

- Tor był taki sam jak zawsze w Gdańsku. Może Zorro był zmęczony po Grand Prix? Grigorij miał we wtorek Szwecję, w czwartek miał mecz w Rosji, a takie przejazdy też są ciężkie i "swoje dają". Ja się cieszę, że mogę być zadowolony ze swojego występu.

Jak byś ocenił sytuację z Pawłem Hlibem z ostatniego biegu?

- Była między nami walka. Może trochę zjechałem, ale to była jego wina, bo jechałem z przodu. Na szczęście Paweł jest cały i zdrowy i to jest najważniejsze.

Trochę zabawnie to wyglądało, bo przez pierwsze dwa okrążenia tego wyścigu nie jechaliście praktycznie do przodu, tylko walczyliście między sobą...

- Tak, była naprawdę twarda walka.

Macie sporego pecha na wyjazdach. Odnieśliście trzy minimalne porażki...

- Zgodzę się z tym stwierdzeniem. Przegraliśmy minimalnie w Grudziądzu, niedużo w Rybniku i w Gdańsku. Może następnym razem wygramy na wyjeździe?

Wychodzi na to, że możecie mieć komplet bonusów w tym sezonie.

- Tak, to prawda. Będziemy się starali zdobywać punkty bonusowe.

Już w następną niedzielę rewanż z Wybrzeżem...

- Tak, za tydzień przyjeżdża do nas Gdańsk. Będziemy chcieli się do tego spotkania przygotować jak najlepiej, dopasować sprzęt do własnego toru i postaramy się nie tylko wygrać, ale i odrobić bonus.


Kjastas Puodżuks (kask biały) jedzie parą z Romanem Povazhnym

Co sądzisz o postępach twojej kariery żużlowej? Jako junior jeździłeś bardzo dobrze, później już było trochę gorzej, a teraz wygląda na to, że okrzepłeś...

- Może przez Gniezno zgubiłem formę. Mam jednak nadzieję, że wrócę do swojej formy i wszystko będzie dobrze pasowało.

Jak to robicie na Łotwie, że tak dobrze szkolicie młodzieżowców? Wasi juniorzy mogliby z powodzeniem rywalizować w Ekstralidze....

- Mamy bardzo mocną parę juniorów, najsilniejszą w pierwszej lidze. To dla nas ogromny plus. Mamy treningi, juniorzy mają dużo jazdy. Maksim Bogdanov jeździ w Polsce i w Szwecji, Artiom Łaguta jeździ w Polsce, Rosji i Szwecji. Mają trzy zawody w tygodniu i to dużo daje. Mają talent do tego sportu.

Macie jeszcze jakichś młodszych zawodników, którzy wkrótce będą mogli zastąpić Artioma i Maksima?

- Mamy Wadima Tarasenko, który dobrze się zapowiada, a także piętnastolatka, który w przyszłym roku będzie mógł występować w I lidze. Aktualnie jeździ bardzo dobrze i czyni stałe postępy.

Myślisz, że reprezentacja Łotwy za parę lat może powalczyć o coś więcej w Drużynowym Pucharze Świata, czy jeden ośrodek żużlowy to trochę za mało, aby osiągać sukcesy międzynarodowe?

- Trudno mi powiedzieć. W poniedziałek jedziemy do Abensbergu i postaramy się powalczyć o awans.

Żużel w Daugavpils jest sportem numer jeden. Czy dzięki temu inne miasta na Łotwie też chciałyby mieć sekcję żużlową?

- Na Łotwie tak nie ma. Żużel jest tylko u nas. Kiedyś żużel był też w Rydze, gdzie jest wielu potencjalnych sponsorów, ale ten sport ich chyba nie interesuje.

Komentarze (0)