Złamane kości się zrastają, motor sam się nie naprawia - komentarze po meczu Lotos Wybrzeże - Lokomotiv

W niedzielnym pierwszoligowym spotkaniu pomiędzy Lotosem Wybrzeże Gdańsk a Lokomotivem Daugavpils lepsi okazali się gospodarze. Goście z Łotwy postawili jednak zdecydowany opór i rozmiary zwycięstwa gdańszczan (49:41) nie były zbyt okazałe w kontekście spotkania rewanżowego i rywalizacji o punkt bonusowy. Za tydzień oba zespoły spotkają się na Łotwie.

Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): Miałem udane zawody w Gdańsku. Mogliśmy nawet wygrać, ale zawiedli nasi liderzy. Taki jest jednak żużel. Problemy miał Grigorij Łaguta, który zawsze jedzie dobrze i walczy. Jak byłoby dobrze, to mecz mógłby się zakończyć naszym zwycięstwem. W piętnastym wyścigu stoczyłem twardą walkę z Pawłem Hlibem. Może trochę zjechałem na prostej, ale to była jego wina, bo jechałem z przodu. Na szczęście Paweł jest cały i zdrowy i to jest najważniejsze.

Grigorij Łaguta (Lokomotiv Daugavpils): Cieszy wynik drużyny. Niestety mi ten mecz nie wyszedł. W pierwszym biegu było dobrze, ale później zupełnie się pogubiłem, niepotrzebnie kombinowałem ze sprzętem. Mam nadzieję, że za tydzień pojadę znacznie lepiej, a nasza drużyna wygra mecz i zdobędzie punkt bonusowy.

Maksim Bogdanow (Lokomotiv Daugavpils): Był dobry tor, byłem spasowany, bo w Daugavpils mamy podobną nawierzchnię. Od pierwszego biegu wszystko się układało i było dobrze.

Nikołaj Kokin (trener Lokomotiv Daugavpils): Nasz zespół spisał się dzisiaj bardzo dobrze, szkoda tylko, że tak słaby mecz zaliczył Grigorij Łaguta. Wspaniale spisał się natomiast Maksim Bogdanow. Zdobyliśmy dzisiaj ponad czterdzieści punktów i z pewnością myślimy o bonusie. Naszym celem jest pierwsza czwórka, więc bardzo nam zależy by w rewanżu za tydzień zgarnąć trzy punkty.

Magnus Zetterstroem (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Nie mam pojęcia co się stało. Zmęczenie po Grand Prix to żaden powód. W busie mam wygodne łóżko i całą noc przespałem bardzo dobrze. Tor był równy dla wszystkich, ale był dzisiaj nadspodziewanie twardy, podobny do tego jaki mają w Daugavpils. Nie chcę zwalać winy na tor, ale rzeczywiście byłem zaskoczony. Nie mogę jednak przyjść i powiedzieć, że mi się nie podoba. Wszyscy ścigamy się w tych samych warunkach. Na szczęście temat przygotowania toru omówiliśmy już całą drużyną wraz z trenerem. Goście postawili silny opór. Cieszę się, że mimo mojej słabej postawy, reszta naszych chłopaków stanęła na wysokości zadania. Swoim występem jestem oczywiście zawiedziony. Wiem, że kibice się złoszczą, ale muszą zrozumieć, że i ja jestem wściekły. Pieniądze leżą na torze, a ja zdobyłem dziś zaledwie cztery punkty.

Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Przy pierwszym upadku straciłem silnik i gdyby nie pomoc Zorra to zwyczajnie nie miałbym na czym jechać. W ostatnim wyścigu trzymałem gaz do końca, Kjastas nagle zjechał na prostej i niestety wpakowałem się w płot. Moje motocykle są kompletnie zniszczone, tragedia. Czy będę gotowy na następny mecz? A czy mam inne wyjście? Muszę coś wykombinować, coś tam będę kleił (śmiech - dop red.). Z moim zdrowiem wszystko w porządku, martwi mnie sytuacja sprzętowa. Niestety, brakuje sponsorów. Złamane kości się zrastają, a motor sam się nie naprawia.

Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Było dobrze, może poza jednym błędem na własną rękę, gdzie uśpiłem sam siebie. Myślałem, że jak pojadę po małej, to dojadę do mety, ale wyszło na to, że obrałem zły tok myślenia (śmiech - dop. red.). Jadąc krawężnikiem nie miałem jak się złapać i Maksim mnie wyprzedził. Słabiej pojechał Zorro, moje punkty były większe i na tym powinna polegać siła drużyny. W momencie, w którym jednemu zawodnikowi nie idzie, drugi powinien przejąć ciężar wyniku. Może nie było do końca tak, jak chcieliśmy. Życzyłem sobie wyniku w granicach 53-54 punktów, ale rywale są mocnymi zawodnikami. U siebie ta drużyna jest praktycznie poza zasięgiem i ciężko o hurraoptymizm. Będziemy jednak robić to, co potrafimy, zbierać oczko do oczka i mam nadzieję, że korzystny rezultat wywieziemy.

Tobias Kroner (Lotos Wybrzeże Gdańsk): 6 punktów w trzech wyścigach to dobry rezultat. Może nie jestem z tego jakoś super szczęśliwy, ale na pewno zadowolony. Wychodziły mi starty i poza jednym biegiem było naprawdę dobrze. Zorro zaliczył dzisiaj słabszy mecz, każdemu może się zdarzyć. Ważne, że w parkingu wciąż był dobrym duchem zespołu, a my wygraliśmy mecz.

Renat Gafurov (Lotos Wybrzeże Gdańsk): W jednym z wyścigów noga wpadła mi pod hak mojego motocykla. Tor miejscami był falisty i chciałem wjechać pomiędzy płotem i Pawłem Miesiącem na wyprostowanym motorze. Na tej pofalowanej części toru noga wpadła pod hak i nie mogłem już kontynuować jazdy. Ciągle mnie boli noga. Co mi jest? Trudno mi powiedzieć, może to uraz ścięgna. W czwartek mnie czeka mecz w Rosji, w niedzielę w Daugavpils. Czy dam radę? Tak, dam radę i tam i tam.

Wypowiedzi zebrali Michał Gałęzewski i Rafał Sumowski

Komentarze (0)