Zawodnik Lokomotivu Daugavpils, Roman Povazhny nie punktował jedynie w jedenastym wyścigu spotkania. - Tor był polany i wtedy przegrałem start. Pojechałem gdzieś pod bandę i nie mogłem już nic zrobić - tłumaczył po meczu zawodnik, który bardzo dobrze czuł się na gdańskim torze. - W Gdańsku czułem się super. Po raz ostatni tu byłem jak jeździłem w drużynie z Rzeszowa i pojechałem słabo. Były inne motory, inne przełożenia. Teraz było lepiej i jak bym tu potrenował, to byłoby jeszcze lepiej - zaśmiał się sympatyczny Rosjanin.
Niedzielny mecz dziwny był przede wszystkim dlatego, ponieważ słabo pojechali liderzy obydwu zespołów - Magnus Zetterstroem i Grigorij Łaguta. - Dobrze, że przynajmniej Magnus nie jechał. Gratuluję mu jednak dobrego występu w Grand Prix. Szkoda, że Grisza tak słabo pojechał, bo tego nam bardzo zabrakło - powiedział zafrasowany zawodnik, którego już za tydzień czeka mecz u siebie z Lotosem Wybrzeże. - Jest to mecz o wszystko. Musimy to wygrać. Dobrze, że wygrywamy wszystko w domu, ale prezesi chcą abyśmy zaczęli wygrywać na wyjazdach. Staramy się, ale czegoś brakuje - przyznał Roman Povazhny.
Można powiedzieć, że regulamin I ligi idealnie wpasował się w to, jak jeździ w tym sezonie Lokomotiv Daugavpils. Żużlowcy z łotewskiego miasta bardzo dobrze jeżdżą u siebie, a na wyjeździe przegrywają minimalnie. To właśnie punkty bonusowe mogą się liczyć w końcowym rozrachunku. - Tymi bonusami nadrabiamy. Fajnie, że nasz tor odpowiada wszystkim i dobrze jeździmy w Daugavpils. Na wyjazdach jest nam ciężko. Ja przez dwa tygodnie byłem bez meczów. Siłownia, czy bieganie to nie to. W Rybniku nie dało się trenować, bo cały tydzień padało. Było mało jazdy, ale może na koniec sezonu będzie lepiej. Wierzę, że stać nas w tym roku na awans - powiedział z nadzieją w głosie Povazhny. Czego więc brakuje zespołowi z Daugavpils, aby wygrywać na wyjazdach? - Moich punktów, jak bym zdobył 14 punktów byłoby dobrze - zakończył ambitny żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.