Adam Shields: To nie był dobry występ w moim wykonaniu

We niedzielnym meczu Unia Leszno pokonała Tauron Azoty Tarnów 58:32. Kontuzjowanego Janusza Kołodzieja zastąpił w składzie Adam Shields, który nie zachwycił swoją formą. W swoim pierwszym występie w tegorocznych rozgrywkach Speedway Ekstraligi leszczyński kangur pojechał czterokrotnie i zdobył cztery punkty.

Przed niedzielnym spotkaniem Australijczyk zaprezentował się leszczyńskiej publiczności tylko dwukrotnie. W meczu sparingowym przeciwko Falubazowi Zielona Góra wywalczył pięć punktów, a w Memoriale Alfreda Smoczyka zajął odległe, piętnaste miejsce. Te wyniki i dobra dyspozycja Troy’a Batchelora spowodowały, że kibice nie oglądali Adama Shieldsa w pierwszych meczach ligowych. Występ umożliwiła mu dopiero kontuzja lidera "Byków" - Janusza Kołodzieja.

- Nie skorzystaliśmy z możliwości zastępstwa zawodnika, ponieważ dałem szansę zaprezentowania się przed leszczyńską publicznością Adamowi Shieldsowi. Jechaliśmy te zawody u siebie i chciałem zobaczyć w jakiej Adam jest dyspozycji, jaką ma formę i jak będzie się spisywał jego sprzęt - powiedział dla SportoweFakty.pl trener Unii Roman Jankowski.

Shields rozpoczął swój występ od drugiego wyścigu, w którym po słabym starcie, wyprzedził katastrofalnie jeżdżącego Bjarne Pedersena. Australijczyk ponownie wyszedł źle ze startu w biegu siódmym. Tym razem zamknął jednak stawkę, przegrywając z Krzysztofem Kasprzakiem i Szymonem Kiełbasą. Dobrze zaprezentował się jedynie w dziewiątej odsłonie dnia, kiedy po ładnym wyjściu spod taśmy, przywiózł z Jarosławem Hampelem podwójne zwycięstwo dla leszczynian.

- To moje pierwsze spotkanie w tegorocznych rozgrywkach w Polsce, a nie można zapominać, że tutejsza ekstraliga jest najmocniejsza. Dobrze było wrócić do drużyny, w której jest tylu dobrych zawodników, ale nie był to dobry występ w moim wykonaniu. Potrzebuję większej ilości startów, żeby przyzwyczaić się do polskiej ligi. Bardziej regularne występy pozwoliłby mi wejść w odpowiedni rytm - powiedział po zawodach żużlowiec Unii Leszno.

Shields nie był zadowolony z tego jak zaprezentował się przed własną publicznością. Kiepskie wyjścia spod taśmy i brak szybkości, kóra pozwalałaby nadrabiać straty na dystansie nie rokują dobrze na przyszłość. Po powrocie do pełni sił Janusza Kołodzieja miejsca w składzie dla Adama Shieldsa zapewne zabraknie.

- Z moją szybkością faktycznie nie jest tak dobrze jak było choćby w ubiegłym sezonie. Tak się czasem zdarza. Nie jest łatwo, zwłaszcza że moja drużyna jest bardzo dobra i nie ma w niej słabych punktów. Ciężko robić postępy i dopasować wszystko, tak jak powinno być, jeśli nie ma mnie tutaj na miejscu, tak jak to było w zeszłym roku, kiedy jeździłem w drużynie prawie cały czas. W Anglii, gdzie jeżdżę regularnie, radzę sobie całkiem dobrze, ale to nie to samo. Mam nadzieję, że wyciągnę odpowiednie wnioski i pojeżdżę tutaj częściej - podsumował swoją sytuację Australijczyk.

Komentarze (0)