"PePe" w ubiegłym sezonie walczył o powrót do elity i był bardzo blisko dokonania tego wyczynu. W GP Challenge w Coventry z 10 punktami został sklasyfikowany na szóstym miejscu. Dodajmy jednak, że gdyby nie upadek na prowadzeniu, zawodnik Falubazu Zielona Góra najprawdopodobniej dostałby się do IMŚ.
Dzikie karty na starty w GP otrzymali 4 i 5 zawodnik turnieju w Coventry - Fredrik Lindgren i Chris Harris. Protasiewicz został zatem pierwszym rezerwowym cyklu.
W związku z kontuzją Sajfutdinowa, to właśnie "PePe" zajmie jego miejsce w najbliższej rundzie GP, a kto wie czy nie wystartuje także w kolejnym turnieju w Toruniu, gdyż przerwa w startach Emila może potrwać nawet 6-8 tygodni.
W Kopenhadze zobaczymy zatem aż czterech Polaków i trzech zawodników Falubazu Zielona Góra. W lidze polskiej może jeździć tylko dwóch jeźdźców z elity, ale muszą być oni spod numerów 1-15, zatem mistrzowi Polski nic nie grozi.
Piotr Protasiewicz wystartował już w kilkudziesięciu turniejach Grand Prix. Po raz ostatni pełnoprawnym uczestnikiem był w 2006 roku - wypadł wtedy jednak bardzo słabo, gromadząc zaledwie 31 punktów w 10 turniejach (16. miejsce). Najwyższe miejsce w cyklu zajął w 2003 roku - był 11. W 55 rundach GP "PePe" był trzy razy w wielkim finale, ale nie dane było stanąć na podium. Może zmieni się to Kopenhadze?
Piotr Protasiewicz podczas swojego, jak na razie ostatniego, występu w GP w 2006 roku w Bydgoszczy