Problem polega na tym, że mecz ligowy ma się odbyć w Gnieźnie a finał Mistrzostw Polski Par Klubowych w Toruniu. Poza tym w obu imprezach mają wziąć udział dokładnie ci sami zawodnicy - Krzysztof Jabłoński i Michał Szczepaniak. Przynajmniej tak wynika ze wstępnych ustaleń kierownictwa klubu z tymi żużlowcami, chociaż nie można wykluczyć, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości skład pary ulegnie zmianie. Jednak obaj są gotowi podjąć wyzwanie.
Co to oznacza w praktyce?
Gniezno i Toruń są oddalone od siebie o ok. 100 km. Finał MPPK rozpocznie się o godz. 14 i weźmie w nim udział 7 par. To daje nam 21 biegów, nie licząć ewentualnych wyścigów dodatkowych. Natomiast spotkanie ligowe Startu zaplanowano na godz. 18.30. Zawodnicy będą mieli zatem niewiele czasu, żeby ambitny plan gnieźnian wypalił. Nie jest to zadanie pozbawione ryzyka, ale działacze zapewniają, że są przygotowani na każdy możliwy scenariusz. Bowiem tutaj nie ma miejsca na pomyłkę.
Jabłoński i Szczepaniak wystąpią w dwóch zawodach jednego dnia?
Wprawdzie na Wyspach takie sytuacje nie należą do rzadkości, kiedy zawodnicy startują w dwóch różnych imprezach jednego dnia, to jednak w Polsce często się tego nie praktykuje. Najbardziej aktualnym przykładem jest Adrian Gomólski, który przed dwoma laty, tego samego dnia wystąpił w półfinale Drużynowych Mistrzostw Świata w Diedenbergen (Niemcy) i meczu ligowym KM Ostrów z GTŻ Grudziądz. Tam jednak sytuacja była o tyle bardziej skomplikowana, że oba miasta dzieliły setki kilometrów i zawodnik był transportowany samolotem. Koniec końców był najskuteczniejszym żużlowcem w obu imprezach. Być może teraz będzie podobnie?