Jacek Woźniak (trener gości): Tor nie był dla nas niespodzianką, bo Unia jeździ na takim torze od początku sezonu. Jeśli chodzi o moją drużynę to brak Emila Sajfutdinowa mówi wszystko za siebie. Jest to dla nas bardzo duże osłabienie. Szymon Woźniak uczestniczył w dwóch treningach przed tym meczem. Jest sprawny, ręka się zrosła, ale jest jeszcze po prostu słabszy od tych młodych zawodników, którzy jeździli dzisiaj na leszczyńskim torze. Trudno o dobry wynik, skoro wygraliśmy indywidualnie jeden bieg. Muszę pochwalić Roberta Kościechę za wolę walki. Inni próbowali, ale nie byli tak skuteczni. Trudno, jedziemy dalej. Musimy skupić się bardzo na meczach w Bydgoszczy i tam walczyć o dobre wyniki.
Sławomir Kryjom (dyrektor sportowy Unii Leszno): Odjechaliśmy kolejne bardzo dobre zawody na leszczyńskim torze. Nadal liderujemy tabeli i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Plan na dzisiaj został wykonany. Cieszy dorobek przede wszystkim Sławka Musielaka, bo widać że pomału się rozkręca. Dzisiaj w czterech startach zdobył pięć punktów i dwa bonusy i zostawił w pokonanym polu między innymi Andreasa Jonssona. Widać u niego zwyżkę formy. Myślami jesteśmy już przy kolejnym meczu z Unibaxem Toruń. Podejdziemy do tego spotkania raczej z marszu, ponieważ za wyjątkiem Damiana Balińskiego i Leigh Adamsa, praktycznie wszyscy nasi zawodnicy będą startować w sobotę w eliminacjach do Grand Prix w 2011 roku. Ale myślę, że nie będzie to dla nas wielki problem. Cały czas jeździmy na takim samym torze, zawodnicy są spasowani do tej nawierzchni, którą przygotowuje trener Roman Jankowski, także jakiś super przygotowań przed tym meczem na pewno nie będzie.
Andreas Jonsson (Polonia Bydgoszcz): Po pierwsze chciałem pogratulować kolegom z leszczyńskiej Unii dobrej roboty. Jestem rozczarowany zarówno swoją dyspozycją, jak i całej drużyny. Mamy w teamie kilka kontuzji, ale nasz występ powinien być dużo lepszy. Jeśli chodzi o mnie, to zmagałem się dzisiaj ze sprzętem. Przede wszystkim brakowało mocy w moich silnikach. Gdy startuję na mniejszych, twardszych torach tę moc zawsze można znaleźć. W przypadku leszczyńskiego owalu, który jest dosyć szybki zdecydowanie jej zabrakło. Próbowałem różnych ustawień, ale niestety nie sprawdziły się i jestem z tego powodu rozczarowany. W zeszłym tygodniu zmagałem się z chorobą, ale myślę, że nie powinno mieć to wpływu na mój dzisiejszy występ. A to że startuję dzień po dniu jest chlebem powszednim każdego zawodnika i nie może być wytłumaczeniem. Dzisiaj powinniśmy po prostu pojechać lepiej, ale niestety nie radziliśmy sobie kompletnie na tym torze.
Damian Baliński (Unia Leszno): W sumie nie było źle, jednak po tym pierwszym starcie, w którym zanotowałem upadek, nie czułem się na tyle dobrze, żeby jechać na 100 procent. Gdzieś tam cały czas odczuwałem jego skutki, ale starałem się dojechać do końca zawodów, żeby jednak jakieś punkty zdobyć. Cały czas zmagałem się z bólem, ale cieszę się, że udało mi się dowieźć te kilka oczek. W zespole jest bardzo dobra atmosfera. Kiedy wynik jest wysoki, nie ma czegoś takiego, że wszyscy na siłę chcą jechać, tylko można odpuścić ten jeden wyścig. Wszyscy staramy się sobie nawzajem pomagać. To jest najważniejsze, bo jak jest dobra atmosfera między nami, to i wynik jest dobry. Uważam, że jeżeli wszystko nadal będzie grało w zespole tak jak w tej chwili, to jesteśmy w stanie daleko zajść.
Robert Kościecha (Polonia Bydgoszcz): To było bardzo ciężkie spotkanie. Przyjechaliśmy do lidera i pojechaliśmy tak jak było widać. Nie ukrywajmy, mamy bardzo dużo dziur w składzie. Trudno jeździ nam się bez Emila. Mam nadzieję, że szybko do nas wróci i nam pomoże. Ja lubię leszczyński tor. Trochę punktów mi pouciekało, ale myślę, że pokazałem, że jestem w stanie powalczyć i udało mi się wygrać jeden bieg, przywieźć kilka dwójek, pokazać kilka ładnych akcji i mijanek z Damianem Balińskim. Przy tak wysokiej porażce trudno się tłumaczyć. Po prostu trzeba się wziąć do roboty.