Mariusz Puszakowski: Jesteśmy wypłaceni do zera

Mariusz Puszakowski w meczu w Ostrowie należał do najlepszych zawodników Lubelskiego Węgla. "Puzon" zdobył 9 punktów i jeden bonus. - Szkoda, że przegraliśmy, bo mecz w Ostrowie był do wygrania - podsumował zawodnik lubelskiej drużyny.

Losy meczu pomiędzy Holdikomem Ostrovia a Lubelskim Węglem ważyły się do ostatniego wyścigu. - Wydaje mi się, że dla kibiców było to świetne widowisko. Mecz mógł się podobać. Szkoda tylko, że mój zespół przegrał, bo wygrana w Ostrowie była naprawdę blisko. Cóż, szczęście sprzyja lepszym. Miejmy nadzieję, że u siebie na torze wygramy wyżej niż 7 punktami i zdobędziemy punkt bonusowy – powiedział Mariusz Puszakowski.

W jednym z wyścigów "Puzon" otrzymał ostrzeżenie od sędziego zawodów, Zdzisława Fydy. - To jest żużel. Tak się jeździ. Nie ma co komentować. W jednym wyścigu ostro ze mną pojechał Robert Sawina. Ja w jednym wyścigu też ostrzej pojechałem z rywalem. Żużel polega na walce. My nie mamy do siebie żalu czy pretensji. Wiadomo, że kibice jakieś tam niuanse widzą i czasami nerwowo reagują. Takie reakcje tylko podnoszą adrenalinę i widowisko staje się ciekawsze - podsumował z uśmiechem 32-letni zawodnik.

Porażka siedmioma punktami w Ostrowie daje realne szanse lubelskiej drużynie na wywalczenie punktu bonusowego w dwumeczu. Zaległy rewanż w Lublinie odbędzie się 4 lipca. - Absolutnie nikogo nie lekceważymy. Do każdego meczu podchodzimy maksymalnie skoncentrowani. Z meczu z Ostrowem na pewno będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony przed naszą lubelską publicznością - zapewnia Puszakowski.

Lubelski klub w tym sezonie mierzy naprawdę wysoko. Zawodnicy zdają sobie sprawę, że działacze i sponsor wymagają od nich skutecznej jazdy. - Cel jest jeden - awans do pierwszej ligi. W klubie pojawił się nowy sponsor. Wszystko poukładane jest wręcz idealnie. Rozliczeni jesteśmy do zera. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko jechać i wygrywać - podkreśla żużlowiec. - Wszyscy, którzy są wypłacalni będą groźni w walce o awans. Jeśli zawodnicy mają na bieżąco płacone, mogą inwestować w sprzęt. Wiadomo, że zdarzają się kluby, w których są poślizgi, w których brakuje pieniędzy. Są także kluby w II lidze, które mają budżet prawie pierwszoligowy. Zawodnicy robią silniki u najlepszych mechaników. Każdy jedzie na równym poziomie. Jest naprawdę trudno o punkty. Zdarzają się biegi słabsze, ale w większości trzeba się ostro napracować, by przyjechać do mety na czele. Zresztą widać po meczu w Ostrowie, ile było walki na dystansie, ile mijanek. Kibice mogą być chyba zadowoleni z poziomu spotkania, choć to była tylko druga liga - kończy jeden z liderów Lubelskiego Węgla.

Źródło artykułu: