Doświadczony zawodnik do rywalizacji z zespołem z Gniezna podchodzi bez większych emocji. - Czekam i spokojnie się przygotowuję - mówi Tomasz Rempała. - Nie wywieram na sobie niepotrzebnej presji. Nie ukrywam jednak, że atmosfera w naszym zespole jest bardzo bojowa. Wszyscy chcemy wygrać i zrehabilitować się za niedawną porażkę w meczu ze Speedway Równe. Dla mnie nie ma znaczenia z kim jedziemy. Zawsze chcę się pokazać z jak najlepszej strony i pomóc zespołowi osiągnąć zamierzony cel.
Rempała przyznaje, że gnieźnianie, którzy obecnie przewodzą II-ligowej tabeli będą wymagającym przeciwnikiem: - Wydaje mi się, że w II lidze szczególnie mocne są trzy zespoły. My, Orzeł Łódź i oczywiście Start Gniezno. Każda z drużyn walczy o najwyższe cele. W Miszkolcu zbudowano ciekawy zespół, który ma za zadania awansować do pierwszej czwórki. To cel na najbliższe spotkania. Jeśli uda nam się go zrealizować, to będziemy walczyli dalej. Nie ukrywam, że również o I ligę. Nasz zespół na pewno na to stać.
Były zawodnik m.in. Startu w obecnym sezonie spisuje się bardzo dobrze. Pod względem średniej biegopunktowej w swoim zespole przegrywa jedynie z Tomaszem Bajerskim. Z kolei w ogólnej klasyfikacji uwzględniającej wszystkich zawodników w II lidze zajmuje 11. miejsce. - Myślę, że nie jest źle - przyznaje skromnie. - Wypożyczenie do Miszkolca pozwoliło mi się odbudować. Ubiegły sezon miałem średnio udany. Wiem, że zawiodłem i działaczy i kibiców. Start ze mną w składzie spadł w końcu do II ligi. To boli, ale teraz punktuję dla Miszkolca i skupiam się na obecnym sezonie.
Co zadecydowało o tym, że przed rozpoczęciem sezonu Rempała przeniósł się z Gniezna do Speedway Miszkolc? - Po prostu otrzymałem lepszą ofertę - zapewnia. - Warunki mam bardzo dobre, praktycznie I-ligowe. Poza tym do Miszkolca mam bliżej niż do Gniezna. Częściej jestem w domu. To też ma wpływ na moją postawę. Dzięki uprzejmości działaczy i trenera Unii mam okazję do częstych treningów na torze w Tarnowie. Moim sprzętem opiekuje się mój brat, Jacek. Bardzo serdecznie im za to dziękuję, a koniec końców mogę skupić się tylko na jeździe.
Na koniec rozmowy zawodnik zdradził, że jego wypożyczenie kosztowało więcej niż podane do wiadomości publicznej 3 tys. euro. - Może nie klub, ale moją osobę. Aby zmienić klub musiałem zgodzić się na umorzenie długów, a te nie były małe. No, ale było minęło i teraz jestem w Miszkolcu i dla nich staram się jeździć jak najlepiej - kończy.
O komentarz do tej wypowiedzi poprosiliśmy członka zarządu Startu Gniezno Arkadiusza Rusieckiego: Duże długi? To jakieś nieporozumienie, zwłaszcza, że mieliśmy podpisaną ugodę, wywiązywaliśmy się z niej wobec Tomka w stu procentach i byłoby tak do końca. W porównaniu do ogólnej kwoty, jaką Tomasz w Gnieźnie zarobił, końcowe należności pozostałe po sezonie to niewielki ułamek. Nie jest prawdą, że warunkiem postawionym przez nas, aby Tomasz Rempała mógł zmienić klub było umorzenie naszych należności. Tomek był zdeterminowany, żeby zmienić klub, ale działacze z Miszkolca nie przystali na naszą propozycję finansową. Mówiąc kolokwialnie, nie mieli na niego wystarczających pieniędzy. W tej sytuacji Tomek sam zaproponował, żebyśmy przemyśleli inne rozwiązanie. Mieliśmy zmniejszyć kwotę jaką proponowaliśmy Węgrom, za to w ramach wypożyczenia umorzyć należności względem jego osoby. Ostatecznie po wielu rozmowach przystaliśmy na tę propozycję i został zawodnikiem Speedway Miszkolc. Takie są fakty w tej sprawie.