Mimo że w kadrze Speedway Miszkolc jest kilku zawodników, którzy - jak się wydaje - z powodzeniem powinni rywalizować na I-ligowych torach, zespół ten w dotychczasowych pięciu meczach wyjazdowych nie zdobył punktu, co więcej - ani razu nie przekroczył granicy 30 punktów. - Klub ma problemy finansowe - przyznał po piątkowym spotkaniu w Poznaniu Janusz Ślączka, trener węgierskiej drużyny.
Być może jednak problemy Węgrów wkrótce się skończą, bowiem klub pozyskał sponsora. - Rozmawiałem z prezesem w tym tygodniu i powiedział, że jest to duża firma - zdradził szkoleniowiec. - Z tego co wiem, pieniądze powinny pojawić się w przyszłym tygodniu, więc już wkrótce nasza drużyna powinna być mocniejsza.
To dobra wiadomość również dla Ślączki, bowiem - jak sam przyznaje - prowadzenie drużyny, która przegrywa mecze do 16, nie jest najprzyjemniejsze. - Nie jest to łatwa praca, próbuje coś zmieniać, ale to nic nie daje. Sam niewiele mogę zrobić. Czy dzięki sponsorowi na wyjazdach będziemy jeździć z Nichollsem i Drymlem? Nie wiem, tak naprawdę to pytanie prezesów, bo ja w kasie nie siedzę. Na pewno bym chciał, żebyśmy jeździli w lepszym składzie tak, żeby te 30 punktów na wyjazdach zdobywać, ale to nie zależy ode mnie.
Mimo że pieniądze od sponsora mają pojawić się dopiero za kilka dni, już w piątek w Poznaniu Speedway Miszkolc zaprezentował się przyzwoicie. - Bardzo dobrze pojechali Magosi, Wright i Tabaka, to oni zrobili ten wynik. Zawodnicy popracowali trochę nad sprzętem i przyniosło to rezultaty. Dobrze, że uniknęliśmy wyniku jak w Rzeszowie i Grudziądzu - zakończył Ślączka.