Trening w sobotę niewiele by dał - rozmowa z Renatem Gafurowem, zawodnikiem Wybrzeża

Zespół Lotosu Wybrzeża Gdańsk uległ PSŻ-owi Lechmie Poznań. Jedynym zawodnikiem gospodarzy, który spisał się na miarę oczekiwań kibiców był Renat Gafurow, który wygrał swoje cztery ostatnie wyścigi.

Michał Gałęzewski: Początek zawodów był wyjątkowo słaby w waszym wykonaniu. Co się stało w twoim pierwszym biegu?

Renat Gafurow: Dla mnie też jest to tajemnica. Zgasł mi motor, próbowałem go odpalić. Silnik niby łapał, ale nie udało się go uruchomić. Jak mechanicy przyprowadzili motor do parkingu, poruszali kablami, to zaczął działać znowu.

Jak to mówią Anglicy, pod koniec spotkania wprost latałeś na torze. Twoje akcje na zewnętrznej w ostatnich wyścigach były fenomenalne!

- No tak wyszło, co ja mogę więcej powiedzieć? (śmiech, dop. red.)

A jak byś ocenił sytuację z trzynastego biegu, kiedy walczyłeś przez cztery okrążenia z Miśkowiakiem i ominąłeś go na kresce?

- Miśkowiak był szybszy ze startu i próbowałem go atakować. Uważam, że popełnił dwa błędy. Podczas pierwszego trochę mi zabrakło, jednak przy drugiej jego pomyłce, która zdarzyła się na ostatnim łuku wyprzedziłem go o pół koła.

Kibicom z Gdańska na pewno bardzo żal porażki. Jak to możliwe, że na początku przegrywaliście już 9:26?

- To nie była niczyja wina. Może troszkę brakowało naszego kapitana? Zorro zawsze potrafi podpowiedzieć. Był z nami w parkingu, jednak gdyby jechał, mógłby pomóc bardziej.

Mimo wszystko jadący za niego Kroner spełnił swoje zadanie...

- Tak, to prawda. Pojechał dobrze mimo, że w jednym z biegów zatarł mu się silnik. Musiałem mu pożyczyć swój motor i to na mojej maszynie wyjechał do piętnastego wyścigu. Niestety nie zabrał się ze startu, była jedna ścieżka po szerokiej i nie zdążył do niej dojechać.

Brakowało wam na pewno stabilizacji. Kroner pojechał dobrze początek spotkania, ale gorzej było pod koniec. Ty, Jonasson i Stachyra odnaleźliście się natomiast w końcówce...

- Nie wiem dlaczego się tak stało. W pierwszym biegu miałem problem z motorem, przed drugim byłem krok do tyłu i szkoda, że tak wyszło.

Przed tym spotkaniem miałeś sporo kilometrów do przejechania...

- Musiałem odebrać swój bus z Daugavpils. Dobrze, że pomógł mi pan Marek z klubu, bo od meczu z Grudziądzem, zrobiliśmy 1800 kilometrów.

Czy to, że nie mogliście się zebrać przed meczem. W piątek był mecz w Grudziądzu, w sobotę wielu z was miało inne starty. Czy to mogło mieć wpływ na przygotowanie do meczu?

- Cały czas tutaj jeździmy i trening w sobotę niewiele by dał...

Czeka ciebie mecz w Rzeszowie. Wszyscy pamiętamy Renata Gafurowa z meczów barażowych właśnie na tamtym obiekcie...

- Będę się starał, ale nie można powiedzieć co będzie za tydzień. Oby udało się pojechać po bonus.

Z drugiej strony Poznań też przyjechał do Gdańska po bonus...

- ... i zabrał...

Ale zabrał nie tylko bonus. Może pójdziecie ich śladem?

- (śmiech, dop. red.) Ciężko coś powiedzieć na ten temat. Chciałbym, abyśmy zdobyli tam przede wszystkim bonus. Nie wiadomo przecież jak będzie wyglądała ręka i szyja Magnusa, do tego Paweł jest poobijany. Przed meczem w Rzeszowie muszę załatwić sprawę mojego busa, a także pojechać do Rosji, gdyż niedługo kończy mi się wiza i muszę załatwić nową.


Rady Stanisława Chomskiego przydały się Gafurowowi

Komentarze (0)