Marian Maślanka: Zbyt wielu sprzymierzeńców nie mamy

Włókniarz Częstochowa przegrał w niedzielę po wyrównanym pojedynku z faworyzowaną Caelum Stalą Gorzów 41:49. Prezes częstochowian, Marian Maślanka przyznał po meczu, że spotkanie to jego podopieczni mogli wygrać. Co więc wpłynęło na to, że to gorzowianie wywieźli 3 duże punkty z Częstochowy?

W niedzielne popołudnie w Częstochowie miejscowy Włókniarz podejmował Caelum Stal Gorzów, w składzie której znajdowało się aż czterech byłych zawodników biało-zielonych. Po pasjonującej walce Włókniarz przegrał ze Stalą 41:49. Z pewnością wielu kibiców spodziewało się takiego obrotu spraw, jednak inne zdanie ma prezes Marian Maślanka, który podkreślił, że spotkanie było jak najbardziej do wygrania. - Porażka boli, byliśmy równorzędnym rywalem dla Stali i do końca myślałem, że ten mecz minimalnie wygramy. Co się złożyło na porażkę? Przede wszystkim fatalnie startowaliśmy. Ja nie widziałem wygranego startu przez moich zawodników i właśnie to zaważyło. Później walka na dystansie była, wszystko ok ale starty były fatalne, nie dochodziliśmy do łuku na czołowych pozycjach i stąd przegrana.

Zawodnicy Włókniarza słyną z bardzo nierównej jazdy - w jednym meczu Rafał Szombierski potrafi jechać skutecznie, żeby w następnym nie nawiązać nawet walki z rywalami. Odwrotna sytuacja jest ze Sławomirem Drabikiem, który miał fatalny początek sezonu, jednak zmiany sprzętowe pozwoliły na efektywną jazdę weterana polskich torów w meczu ze Stalą. Prezes Maślanka zauważył ten problem i zgodził się z opinią, że mecz meczowi nierówny. - Zgadza się. Trzeba to unormować, ułożyć, bo przed nami najważniejsze mecze i trzeba zrobić wszystko, by ta drużyna nie miała takich wpadek, poszczególni zawodnicy, wtedy, jak drużyna pojedzie równo, możemy być spokojni o wynik. W przeciągu tygodnia mamy trzy mecze, zostały nam do rozegrania jeszcze dwa (z Tauronem Azotami Tarnów i Unibaksem Toruń - przyp.). Są to spotkania na własnym torze i musimy je wygrać - dodał Maślanka.

Sternik biało-zielonej ekipy po meczu z drużyną trenera Czesława Czernickiego narzekał też na niską frekwencję. Jest to tym bardziej dziwne, iż do Częstochowy zawitał jeden z pretendentów do mistrzowskiej korony. Jakie mogą być przyczyny niskiej frekwencji? - Tak jak pan zauważył, być może nie najlepsza pogoda sprawiła, że kibice nie dopisali. Nie było frekwencji, ja jestem zaskoczony… Zrobiliśmy wiele, żeby fani przyszli na stadion, liczne atrakcje, promocje, nagrody, których część chyba w ogóle nie zostanie rozdanych, bo jak na taki mecz, takiego przeciwnika, po tak cudownym sukcesie w Toruniu Tomasza Golloba, Rune Holty i Jarka Hampela ludzi było nadspodziewanie mało - z żalem w głosie mówił prezes Włókniarza.

Jakie plany na najbliższe spotkania mają włodarze Lwów? - Mamy przygotowane liczne atrakcje dla kibiców na te najbliższe mecze, dogadanych mamy także sponsorów. Chcemy obronić dla Częstochowy ekstraligę, ale zbyt wielu sprzymierzeńców nie mamy - co miał na myśli sternik częstochowskiej drużyny? - Choćby kibiców. O sponsorach nie wspomnę.

Na koniec spytaliśmy Mariana Maślankę o kwestie finansowe klubu i potencjalnych sponsorów. Jak mówi jednak prezes Włókniarza, o darczyńców wcale nie jest tak prosto. -Przymiarki są, nawet dzisiaj prowadziliśmy rozmowy, ale nic na razie z tego konkretnego nie ma - zakończył Maślanka.

Komentarze (0)