Dariusz Śledź (trener Marma Hadykówka Rzeszów): Nie udało się! Jeszcze raz powtórzę - nie udało się. Przyjechaliśmy tutaj, żeby zrobić inny wynik. Cieszę się, że w końcówce udało nam się uratować bonusa, ale nie o to nam chodziło. Ten tor zawsze sprawie drużynie przyjezdnej spore problemy, a gospodarze zawsze są dobrze dopasowani i jest to ich duży handicap. Muszę pogratulować gospodarzom wygranej i wyrazić nadzieję, że nikt już tu nie wygra. Chyba zmów spotkamy się z Lokomotivem w drugiej fazie rozgrywek. Bardzo bym tego nie chciał, ale nie mamy wyboru. To jest sport i każdy może mieć gorszy dzień, ale Lee Richardson od dłuższego czasu boryka się z problemami, nie może znaleźć odpowiedniej szybkości. Sam też pewnie nie jest zadowolony ze swoich występów.
Rafał Okoniewski (Marma Hadykówka Rzeszów): Oj, było ciężko. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, bo Lokomotiv to bardzo mocna drużyna, szczególnie u siebie, chociaż i na wyjazdach też ostatnio dobrze jadą. Musieliśmy uznać ich wyższość. Cieszy mnie moja zdobycz punktowa, ale przede wszystkim wygrana w ostatnim biegu, bo rywalami byli naprawdę mocni zawodnicy. Dopiero na samo koniec trafiliśmy z ustawieniami i dzięki temu wywalczyliśmy punkt bonusowy. Z tego mogę być zadowolony.
Chris Harris (Marma Hadykówka Rzeszów): Nie czułem żadnego zmęczenia po wczorajszym turnieju Grand Prix. Pod względem fizycznym wszystko było ok. Ale w Daugavpils zawsze trudno się jeździ i dlatego jestem zadowolony z tego, że zdobyliśmy bonusa. Ale swoją jazdą jestem absolutnie rozczarowany, powinienem zdobyć zdecydowanie więcej punktów.
Mikael Max (Marma Hadykówka Rzeszów): Wiedziałem, że będzie tutaj ciężko. Ten tor jest dość specyficzny. Nie potrafiłem się do niego dopasować, mimo że nie miałem żadnych problemów ze sprzętem, a moi mechanicy są bardzo zgrani. Pogoda również zrobiła swoje, ale nie ma sensu nad tym ubolewać. Musieliśmy się sporo napocić, aby rozgryźć ten tor. Ale jeden punkt, który stąd wywozimy, to i tak lepiej niż zero. Nie jest źle, chociaż plany przed meczem były inne.
Nikołaj Kokin (trener Lokomotiv Daugavpils): Ciężko się przyznać, ale to moja wina, mój błąd. Jak się okazało, źle rozstawiłem moich żużlowców w biegach nominowanych. Po biegu numer 13, w którym Grigorij Łaguta dobrze wyjechał z trzeciego pola i pomyślałem, że tak samo będzie w 15. A Puodżuks miał właśnie dobre starty z pierwszego pola. Pomyliłem się. Teraz bym to zrobił inaczej. W trakcie biegu Puodżuks nie widział albo nie słyszał Łaguty i trochę go przyhamował. Smutno mi, bo punkt bonusowy mieliśmy już właściwie w garści. Mogliśmy go sobie zapewnić już w 14. biegu, ale słabo pojechał Roman Povazhny. Taki jest sport i takie rzeczy się zdarzają. Trzeba też wziąć pod uwagę, że nie przyjechali chłopcy do bicia, ale mocna drużyna mająca na celu awans do ekstraligi. Marma bardzo szybko dopasowała się do naszej nawierzchni i to też o tym świadczy. Nastrój mam taki, jakbyśmy przegrali 30:60. Gdybyśmy wygrali 10-15 punktami, to byłoby ok. - wygralibyśmy z bardzo mocną drużyną. Ale wynik 56:34 odbieram inaczej. Czy swoje zrobiła pogoda? Nie wiem, nasza drużyna z powodu tego deszczu gorzej nie pojechała. Jak deszcz podziałał na rywali, nie wiem. Jedziemy dalej, walczymy o pierwszą czwórkę.
Artiom Łaguta (Lokomotiv Daugavpils): Jestem zadowolony z mojej jazdy, bo przecież rywale to bardzo mocna drużyna. Chociaż niezbyt dobrze startowałem, ale na dystansie udało się walczyć i wyprzedzać. Pierwsze trzy biegi przejechałem na nowym motocyklu, który jednak niezbyt mi odpowiadał. Coś będzie trzeba w nim poregulować. Na dwa ostatnie biegi przesiadłem się na stary sprzęt i szło znacznie lepiej. Co do rezultatu drużyny, oczywiście utrata punktu bonusowego bardzo mnie smuci.
Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): Nie wiem czego zabrakło w ostatnim biegu. Niby wszystko zrobiłem tak, jak zawsze, ale przegrałem start. Nie widziałem i nie słyszałem co działo się za mną, bo przecież chciałem dogonić rywala i nie przejmowałem się żadną taktyką. Nie udało się. To jest sport i muszę o tym jak najszybciej zapomnieć. Ale na razie boli mnie ten ostatni bieg, tym bardziej że cały mecz mógłbym zaliczyć do udanych.
Paweł Miesiąc (Lokomotiv Daugavpils): Deszcz przed meczem trochę pokrzyżował nam plany. Niby jechałem tak jak na wczorajszym treningu, ale tor trzymał bardziej. Po dokonanych zmianach miałem bardzo dobry start oraz pokazową jazdę drużynową razem z Griszą. I tak musi być w prawdziwej drużynie - jedziemy i oglądamy się na siebie. Czuję jednak niedosyt z powodu utraty bonusa.