Menadżer i kierownik Speedway Wandy rezygnują, zawodnicy ich bronią!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po ostatnim meczu II Ligi pomiędzy Speedway Wandą i Kolejarzem Opole w Krakowie prezes Paweł Sadzikowski przyznał, że ma zastrzeżenia do pracy Mirosława Cierniaka. Ten w odpowiedzi zrezygnował z pełnienia swojej funkcji. Podobnie uczynił Michał Krupa, kierownik drużyny.

Oświadczenie Mirosława Cierniaka przesłane do naszej redakcji:

Paweł Sadzikowski, prezes Speedway Wandy Kraków, publicznie na łamach portalu sportowefakty.pl sformułował sugestię lub domysł, że podczas przegranego meczu Wandy z Kolejarzem Opole w minioną sobotę, 19 czerwca, działałem wraz z kierownikiem drużyny, Michałem Krupą, na niekorzyść klubu, zarówno przed meczem, w jego trakcie, jak i po jego zakończeniu.

Wyraźnie daje się kibicom żużlowym do zrozumienia, że nie tylko jestem winny przegranej w sportowej walce w wyniku zmian, które dokonywałem w biegach nominowanych, ale że działałem w złych intencjach ogólnie na rzecz tego klubu. Zostało tym samym naruszone moje dobre imię oraz kierownika drużyny. Już odczuwam konsekwencje tej wypowiedzi prezesa w moim środowisku, także rodzinnym. Tym samym zmuszono mnie do publicznego wypowiedzenia mego zdania w tej sprawie, choć uważam, że wszystkie te kwestie powinny być uporządkowane wewnątrz klubu, a nie na łamach mediów. Niestety, została przekroczona kolejna granica, choćby nawet przyzwoitości i dobrych obyczajów.

Chcę oświadczyć, że nigdy nie byłem i nie jestem pracownikiem Speedway Wandy Kraków. Nie łączy mnie z Panem Sadzikowskim żadna formalna umowa, mimo różnych przedsezonowych rozmów, ustaleń i obietnic, a rolę menedżera przyjąłem na zasadzie dobrowolnej pomocy nowo powstającemu klubowi i ludziom, którym mogłem służyć doświadczeniem z czasów jazdy na żużlu. Tylko ten motyw zmierzenia się z nową dla mnie rolą był powodem podjęcia dobrowolnej współpracy z osobami z Krakowa. Nie mają zatem żadnej mocy słowa "zwolnienie", "dymisja" czy cokolwiek innego. Co najwyżej mogę zrobić to, że już dalej nie będę pomagał tym osobom, skoro sobie tego nie życzą i dają do zrozumienia opinii sportowej, że jestem człowiekiem nieodpowiedzialnym. Mało tego, byłem aż do meczu z Opolem w roli menedżera tylko z powodu drużyny, nie chciałem opuścić moich zawodników, którzy liczyli na współpracę ze mną.

Prezes Sadzikowski nie umiał jednak przez cały ten czas stworzyć odpowiednich warunków pracy, z każdym meczem problemów organizacyjnych przybywało. Kilka razy sygnalizowałem Sadzikowskiemu, że w takich warunkach nie da się skutecznie tworzyć żużla w wymiarze zawodowym, w żadnym innym też nie. Informowałem wielokrotnie, jakie powinien spełnić standardy w tym zakresie. Sam prezes jednak zachęcał mnie do kontynuowania pełnienia mej roli, mimo moich narastających wątpliwości, które wprost wyrażałem. Dobro drużyny było dla mnie priorytetem i myślałem, że problemy uda się rozwiązać. Jak wiadomo, są one w tym drogim sporcie powszechne, szczególnie w nowym, drugoligowym klubie. Przezwyciężałem te trudności własnym zaangażowaniem w pomoc zawodnikom, a w wszystko kosztem mojej pracy zawodowej i czasu dla rodziny.

Tym trudniej mi zatem zrozumieć to, że wokół decyzji sportowych podjętych w czasie rozgrywania ostatniego meczu z Opolem, których ocena jest dla mnie osobną sprawą, wewnątrzklubową, próbuje się publicznie formułować takie krzywdzące mnie i kierownika drużyny zbyt daleko idące sugestie. Dodam, że "zarząd" już przy poprzednich spotkaniach ligowych starał się wymuszać na mnie decyzje, które sam mógłbym odczytać jako działanie na niekorzyść przede wszystkim zawodników, którzy w mojej opinii trenera-menedżera nie powinni brać na siebie odpowiedzialności za wynik sportowy w danej sytuacji. Można zadać sobie pytanie: to po co jest tym ludziom trener? Chyba brakiem doświadczenia i jednak małą wiedzą o żużlu tych osób z "zarządu" i prezesa należałoby tłumaczyć te zachowania. Starałem się wielokrotnie przedyskutować te problemy i zmienić ich postawę na korzyść naszej dalszej współpracy. Widać z powyższego oświadczenia, że niestety nie udało się.

W związku z powyższym rezygnuję z pełnienia funkcji menedżera drużyny Speedway Wandy Kraków, a także domagam się przeprosin na łamach mediów, w których zostałem zniesławiony.

Mirek Cierniak

Oświadczenie Michała Krupy przesłane do naszej redakcji:

Prezes Speedway Wandy Kraków, Pan Paweł Sadzikowski, na łamach portalu sportowefakty.pl sformułował domysł, że podczas przegranego meczu Wandy z Kolejarzem Opole w minioną sobotę, 19 czerwca 2010 r., działałem na niekorzyść klubu, zarówno przed meczem, w jego trakcie, jak i po jego zakończeniu w porozumieniu z menedżerem drużyny, Panem Mirosławem Cierniakiem. Zostało tym samym naruszone moje dobre imię. Dodam, że rolę kierownika drużyny pełniłem społecznie, bez odpłatności za wykonywaną pracę, bez żadnej umowy pisemnej z Prezesem Zarządu klubu panem Pawłem Sadzikowskim. Za okazaną pomoc zostałem pomówiony i oczerniony zawartą w wypowiedzi prezesa powyższą insynuacją. Na koniec stanowczo zaprzeczam, że kiedykolwiek działałem na niekorzyść klubu Speedway Wanda Kraków.

W związku z powyższym rezygnuję z pełnienia funkcji kierownika drużyny, a także domagam się przeprosin na łamach mediów, w których zostałem pomówiony.

Michał Krupa

Oświadczenie zawodników Speedway Wanda Kraków:

My, zawodnicy Speedway Wandy Kraków stanowczo sprzeciwiamy się insynuacjom Zarządu klubu na czele z Prezesem Panem Pawłem Sadzikowskim, mówiącym o niesportowej postawie w czasie przegranego meczu Speedway Wanda Kraków z Kolejarzem Opole w minioną sobotę, 19 czerwca 2010 r., kierowanym personalnie w stronę menedżera drużyny Mirosława Cierniaka i kierownika drużyny Michała Krupy, a tym samym pośrednio w naszą stronę - zawodników.

Tekst, do którego odnoszą się oświadczenia można znaleźć TUTAJ

Źródło artykułu:
Komentarze (0)