Wyższy poziom mnie nie przeraża - rozmowa z Mathieu Tresarrieu, zawodnikiem Peterborough Panthers

Mathieu Trésarrieu to jedyny żużlowiec z Francji, który ściga się w Elite League. Z zawodnikiem Peterborough Panthers rozmawialiśmy między innymi o jego karierze, a także o żużlu we Francji i o tym, czy jest szansa na poprawę stanu żużla w tym kraju.

Michał Gałęzewski: Żużel nie jest zbytnio popularny we Francji. Czy bez rodziny Tresarrieu, ten sport nadal by istniał w twoim kraju?

Mathieu Trésarrieu Żużel był we Francji wcześniej, niż zaczęliśmy jeździć. Trzeba pamiętać przede wszystkim o Philippie Berge, który jeździł wcześniej, niż ja i moi bracia. Próbowaliśmy wspólnie sprawić, aby żużel we Francji był bardziej popularny, jednak nie jest to łatwe. W tym aspekcie dużo pomaga Patrick Goret, który zbudował tor żużlowy i organizuje u nas zawody, próbując przyciągnąć Francuzów do żużla.

Na żużlu jeździ już tylko dwóch braci Tresarrieu - ty i Stephane. Dlaczego Sebastien zakończył karierę?

- Tak, to prawda. Sebastien zakończył swoją karierę. Trudno mi powiedzieć dlaczego zadecydował się na ten krok. Myślę jednak, że duży wpływ miała na to długa przerwa spowodowana kontuzjami, a chciał on kontynuować swoją karierę. Teraz zajął się pracą i życiem prywatnym.

Gdy rozmawialiśmy dwa lata temu mówiłeś, że macie kilku utalentowanych zawodników jeżdżących w kategorii 125cc. Co aktualnie dzieje się z ich karierą? Mają szansę stać się klasowymi żużlowcami?

- Tak, to prawda. Cały czas mamy grupę dobrych zawodników startujących w tej kategorii. W ubiegłym sezonie brylowali w Mistrzostwach Europy, a także w Mistrzostwach Świata w kategorii 125 cc, gdzie zajęli dwa pierwsze miejsca. Problem jest jednak taki, że zostają oni jedynie przy żużlu na trawie i nie interesuje ich zazwyczaj przeprowadzka na tory klasycznego żużla. Staram się jednak namówić ich do tego, aby chętniej przechodzili do tej odmiany speedwaya.

Są jakieś turnieje we Francji dla młodych zawodników, czy pozostają im tylko treningi?

- We Francji organizowanych jest sporo zawodów na szczeblu Mistrzostw Świata i Europy w żużlu na trawie, jednak nasza federacja zbyt wiele nie inwestuje w nasz sport. Większość roboty wykonują byli żużlowcy, którzy starają się promować sport bez udziału. Gdy jednak góra nie pomaga praktycznie wcale, wszystko jest bardzo trudne.

Dlaczego w kwalifikacjach do Grand Prix pojechał Theo di Palma, a w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy David Bellego i Xavier Muratet, a nie inni żużlowcy z Francji? W końcu ci zawodnicy nie byli w czołówce Indywidualnych Mistrzostw Francji w ubiegłym roku...

- Nie po prostu innych żużlowców, którzy mogliby wystąpić w tych konkretnych zawodach...

Jakiś czas temu podpisałeś kontrakt w Elite League. Czy to było twoje żużlowe marzenie?

- Oczywiście jestem bardzo zadowolony z tego, że podpisałem kontrakt z klubem Elite League. To bardzo ważne dla mnie i dla mojej kariery żużlowca. Jest mi jednak bardzo trudno, gdyż nie mam zbyt wielu pieniędzy, a w Anglii jestem praktycznie sam i muszę robić wszystko robić. Zaczynając od jazdy, poprzez przygotowanie kontraktu, kończąc na samym podpisie pod kontraktem...

A jak odebrałeś swoich nowych kolegów z zespołu Peterborough Panthers?

- Dużo się od nich uczę gdy z nimi jeżdżę, pomagają mi z przełożeniami... Moja znajomość języka angielskiego nie stoi jednak na najwyższym poziomie i nie mogę przez to z nimi zbyt dużo rozmawiać. Uważam jednak, że to fajni koledzy.

Jeździsz w jednym zespole między innymi z Kennethem Bjerre. Możesz się od niego czegoś nauczyć?

- Na pewno to wspaniałe, że mogę jeździć wraz z Kennethem Bjerre, czy też z Rory Schleinem, który jest bardzo dobrym technicznie zawodnikiem. Jadąc z takimi żużlowcami daję z siebie wszystko!

Nie uważasz, że na obecnym etapie twojej kariery najlepszą ligą dla ciebie byłaby Premier League? W Elite League startuje jednak wielu dobrych, doświadczonych zawodników, a ty nie znasz zbyt dobrze wszystkich torów, które tam są...

- Bardziej mnie interesuje jeżdżenie z bardziej wymagającymi zawodnikami. Gdy jeździsz przeciwko takim żużlowcom, uczysz się szybkości. Z pewnością jest o wiele trudniej zdobywać punkty, niż w Premier League, ale poziom jest zdecydowanie wyższy. To mnie jednak nie przeraża!

Masz kontrakt w Anglii. Są jakieś szanse, że zobaczymy ciebie w Polsce?

- Bardzo bym chciał jeździć w Polsce. Próbowałem już w tym sezonie, jednak bezskutecznie. Może w przyszłym sezonie spróbuję załapać się do składu jakiegoś polskiego klubu.

Pochodzisz z Bordeaux, ale twoim torem domowym jest Marmande. Co dzieje się aktualnie w tych miastach w kontekście żużla?

- W Bordeaux nie ma żużla cały czas, a w Marmande organizowane są ciągle Mistrzostwa Świata w żużlu na trawie. Jest tam też tor żużlowy, jednak jest on używany tylko i wyłącznie treningi. Nikt nie chce tutaj organizować zawodów klasycznego żużla. Czuję się przez to oszukany.

Przed sezonem wielu zawodników trenowało w Lamothe-Landerron, a żużlowcy Wybrzeża zwiedzili też tor w Macon. Byłeś może na tych treningach? Co mógłbyś powiedzieć o zawodnikach tam startujących, czy organizacji? Ludzie z Gdańska chwalili sobie czas spędzony we Francji...

- Tak, byłem na tych treningach. Zorganizowanych było w zimę sporo jazd, szczególności na torze w Marmande. Tor w Lamothe-Landerron też był dobrze przygotowany i na tych kilku treningach było bezpiecznie. W Macon niestety nie byłem, gdyż musiałem pracować.


Tresarrieu podczas jazdy w Wielkiej Brytanii (foto: Lydia Robin).

Poza jazdą na żużlu klasycznym, występujesz też w żużlu na trawie. Która odmiana żużla bardziej ci odpowiada?

- Chcę skończyć z jazdą w żużlu na trawie i skupić się tylko i wyłącznie na klasycznej odmianie tego sportu. Jazda i tu i tu jest zbyt droga. Lubię żużel na trawie za to, że można tam osiągać naprawdę duże prędkości. Preferuję jednak speedway, w którym liczy się technika.

Komentarze (0)