- Na pewno szkoda odpadnięcia. Właśnie między innymi z powodu tego, że kończę w tym sezonie z juniorskim speedwayem. Nie mam jednak zamiaru się usprawiedliwiać swoim wynikiem. Byłem po prostu słabszy od rywali. Być może gdybym wcześniej zaczął uprawiać żużel starczyłoby mi czasu na dotarcie do finału w tej najbardziej pożądanej przez młodzieżowców indywidualnej imprezie - zastanawia się Szymon.
Inna sprawa, że tor w Landshut od początku sprawiał zawodnikowi Tauron Azotów Tarnów wiele problemów. - Był on zupełnie inny na treningu i potem w zawodach. Miałem problem z przełożeniami, a dodatkowo zupełnie nie mogłem poradzić sobie z dobrymi wyjściami spod taśmy. Na dystansie ciężko było wyprzedzić, a doskonale wiadomo, że nie jest to moja najmocniejsza strona. Trzeba jednak wyciągnąć z tej lekcji wnioski i jechać dalej - zaznacza wychowanek "Jaskółek".
Zawody w Landshut były już kolejnymi, w których zawodnicy musieli używac nowych tłumików. Czy stosowanie tej krytykowanej od początku sezonu konstrukcji mogło mieć wpływ na tak słaby wynik? - Wszyscy mieli równe szanse więc czy ja wiem? Może jakiś wpływ był, ale w żadnym wypadku nie upatruje w tym głównego powodu dla tak słabego startu w Niemczech. Ja bym to inaczej ujął. Bardziej chodzi o to, że za dużo "skaczemy" z tymi tłumikami. W czwartek w Częstochowie założyliśmy stare, w piątek i sobotę trzeba było jeździć na nowych, a niedzielę we Wrocławiu ponowny powrót do starych - zauważa "Sajmon".
Czwartek - Częstochowa, sobota - Landshut, niedziela i wtorek - Wrocław, środa - Leszno, czwartek - Bdydgoszcz. Tak wyglądał i wciąż wygląda terminarz najbliższych startów Szymona Kiełbasy. Jak na juniora to dosyć solidna dawka jazdy. Jak zawodnik zapatruje się na taki stan rzeczy? - Startów jest faktycznie ostatnio dużo. Na pewno należy się z tego cieszyć, ale tak naprawdę nie ma zbytnio czasu, aby doglądnąć silników - wyjaśnia podopieczny Mariana Wardzały.