Piotr Szymański po półfinale GP Challenge: Organizatorzy włożyli sporo serca

Piotr Szymański podczas półfinału GP Challenge w Ostrowie pełnił funkcję członka jury z ramienia PZM. - Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Widać, że w Ostrowie jest nadal duże serce do żużla - podkreślał przewodniczący GKSŻ po zakończeniu imprezy.

W tym artykule dowiesz się o:

- Bardzo dobrze oceniam debiut działaczy ŻKS-u Ostrovii jako organizatorów międzynarodowej imprezy. Nowy klub, nowi działacze, ale w tych działaniach widać profesjonalizm. Najważniejsze, że jest serce do żużla. W niektórych klubach właśnie o tym sercu zapomina się, kiedy już organizuje się po raz kolejny daną imprezę. W Ostrowie serce do żużla jest naprawdę wielkie. O tym, że impreza wypadła dobrze najlepiej świadczą słowa sędziego Craiga Ackroyda oraz prezydenta jury Janosa Nadasdiego, którzy gratulowali bardzo dobrej organizacji - powiedział Piotr Szymański.

Ostrowski tor przy okazji przeszedł odbiór przez przedstawicieli FIM. - Tor dostał licencję na kolejne trzy lata. Dwa tygodnie temu wspólnie z Leszkiem Demskim przekazaliśmy ostrowskim działaczom informacje, jakie prace muszą wykonać, by spełnić warunki otrzymania licencji. Wszystko zostało przygotowane bez zarzutu. Naprawdę, nie usłyszałem złego słowa w stronę organizatorów od osób związanych z FIM, a trzeba podkreślić, że Janos Nadasdi to człowiek bardzo konkretny i wymagający podczas odbioru toru. W Ostrowie niczego organizatorom nie zarzucił, co uważam za spory sukces - dodał Szymański.

Ostrowski półfinał, choć rozegrany został na twardym torze, był ciekawym widowiskiem. Żużlowcy niemalże w każdym wyścigu jechali w kontakcie, a walka o premiowane awansem miejsca toczyła się do ostatniej serii wyścigów. - Zawody mogły podobać się kibicom. Poziom sportowy był wysoki. Nawet bieg dodatkowy o pierwsze miejsce był bardzo ciekawy. Obu zawodnikom zależało na tym, by wygrać i dzięki temu stoczyli ciekawy pojedynek. Zawody zostały przeprowadzone sprawnie. Jeśli chodzi o występ Polaków, dwóch awansowało z Togliatti, dwóch z Ostrowa, nie jest źle. Mam nadzieję, że w Vojens powalczą o awans do Grand Prix - podsumował przewodniczący GKSŻ.

Obsada ostrowskiego półfinału Grand Prix Challenge była znacznie silniejsza niż pozostałych dwóch. Stąd takie dysproporcje, na które zwracali uwagę sami zawodnicy, którzy przyjechali do Ostrowa? - Zgodzę się z opiniami, że był to mały finał. Przydział do poszczególnych półfinałów odbywa się w ten sposób, że do rozkładu liczby zawodników z poszczególnych krajów w danym półfinale dolosowuje się już tylko nazwiska żużlowców. Chodzi o to, by przykładowo w jednym półfinale nie jechało sześciu czy siedmiu zawodników z jednego kraju. Tak się złożyło, że rozkład sił nie był faktycznie równomierny. W Ostrowie była niezwykle silna obsada, co było handicapem dla poziomu imprezy, a nie dla zawodników, bo mieli trudniej awansować do finału - ocenił Piotr Szymański.

Przewodniczącego GKSŻ zapytaliśmy także o opinię o frekwencji na stadionie w Ostrowie. - Organizatorzy mówią, że na trybunach było tak na oko około 4 tysięcy widzów. Przyznam się, że liczyłem na frekwencję rzędu 5-7 maksymalnie 8 tysięcy kibiców. Trzeba wziąć pod uwagę, że jest lato. Jest wiele innych imprez organizowanych w tym czasie w okolicy. Część osób wyjechała z Ostrowa na urlopy, dlatego też w innym terminie kibiców byłoby około 7-8 tysięcy. Trzeba się jednak cieszyć z tego, co jest, bo 4 tysiące to nie jest zła frekwencja. Ostatnio na imprezach indywidualnych jest naprawdę coraz mniej kibiców. Wszyscy emocjonują się ligą, a nie turniejami indywidualnymi, nawet jeśli są to eliminacje do Grand Prix. Brakowało w Ostrowie około tysiąca osób, a wówczas wszyscy byliby usatysfakcjonowani poziomem frekwencji - powiedział Szymański.

Trudno nie zgodzić się z przewodniczącym GKSŻ. 4 tysiące kibiców w Ostrowie na półfinale Grand Prix Challenge, w porównaniu z 14 tysiącami na finale IMŚJ przed trzema laty to może mało. Z drugiej strony należy pamiętać, że jest to i tak więcej niż chociażby na Finale Grand Prix Challenge w 2008 roku w Zielonej Górze. - Na tle innych organizatorów podobnych zawodów w Polsce, Ostrów Wielkopolski wypada i tak całkiem nieźle - kończy Piotr Szymański.

Źródło artykułu: