Podążając tym tropem można mieć nadzieję, że i w tym sezonie ta reguła znajdzie potwierdzenie. Oznaczałoby to, że po trzydziestu siedmiu latach, po raz drugi, mistrzowski laur powędrowałby do kraju nad Wisłą. Jednak należy mieć także nadzieję, że tor usypany na obiekcie na którym zwykle rywalizują piłkarze, bądź rugbiści okaże się o wiele łaskawszy niż zwykle dla biało - czerwonych.
Po rozegranych dotąd pięciu rundach wiodących jak na razie przez Polskę, Szwecję, Czechy, Danię i ponownie Polskę na czele tabeli mistrzostw znajdują się dwaj reprezentanci ostatniego w wymienionych państw. Musiało upłynąć wiele lat, by do osamotnionego przez lata potyczek o medale Tomasza Golloba dołączył inny, groźny dla bardziej utytułowanych przeciwników, zawodnik startujący pod biało - czerwoną flagą.
Startowiec kontra walczak
Jarosław Hampel, bo oczywiście o nim mowa jedzie jak na razie swój sezon życia. Dwudziestoośmioletni żużlowiec swoją formą imponuje niemal we wszystkich meczach i turniejach, w których bierze udział. Widać, że Hampel nareszcie dojrzał do tego, by walczyć o coś więcej niż o utrzymanie w cyklu. Co warte zauważenia "Mały" nadal posiada cechę żużlowego rzemiosła, która zawsze go wyróżniała spośród innych - świetne starty. A jak wiadomo dobre wyjście spod taśmy startowej to dla żużlowca więcej niż połowa sukcesu. Szczególnie na torach krótkich takich jak ten w Cardiff. Gollob niestety (a może i stety dla wszystkich fanów jego niezwykle widowiskowego stylu jazdy) takiego atutu nie posiada. Choć jak pokazują ostatnie wyniki, na nawierzchniach nadających się do walki, wychowanek bydgoskiej Polonii nie ma sobie, i to nie tylko w tym sezonie, równych. Odwołując się jednak do zbiorów statystycznych z poprzednich edycji większe szanse na sukces na Millenium Stadium, niekoniecznie wiążący się ze zwycięstwem, ma jednak Hampel.
Statystyki za Hampelem
Zawodnik leszczyńskich "Byków" w Grand Prix Wielkiej Brytanii rozgrywanym na sztucznym torze startował dotychczas cztery razy. W 2004 roku w debiutanckim występie wypadł słabo, odpadając po trzech biegach i zajmując ostatecznie czternaste miejsce. Rok później tylko Szwed Tony Rickardsson był lepszy od Hampela, który w wyścigu finałowym zdołał pokonać Duńczyków Bjarne Pedersena i Hansa Andersena. W sezonie 2006 Jarosław po raz drugi z rzędu stanął na podium Grand Prix rozgrywanego w Cardiff. Tym razem od Polaka lepsi byli tylko Australijczyk Jason Crump i reprezentant "Trzech Koron" Andreas Jonsson. W finałowej batalii za plecami Hampela znalazł się pochodzący ze słonecznej Kalifornii Greg Hancock. Ostatni występ na stadionie Millenium Jarosław Hampel zaliczył rok później. Z siedmioma punktami zdołał awansować do półfinału, jednak to było maksimum, na co stać go było tego dnia. Ostatecznie wychowanek pilskiej Polonii ukończył te zawody na ósmej pozycji. Cztery starty i dwa miejsca na podium, to całkiem niezły prognostyk przed sobotnimi zawodami.
O wiele mniej ciekawie wygląda sytuacja jeśli chodzi o lidera tegorocznego cyklu mistrzowskiego. Gollob uczestniczył we wszystkich turniejach rozegranych w największym mieście Walii. Jednak tak naprawdę tylko z inauguracyjnego występu w 2001 roku może być usatysfakcjonowany. Wtedy to jedyny raz ujrzeliśmy go na podium. Po trzech wygranych wyścigach, w biegu finałowym przyszło mu się mierzyć z Crumpem i dwójką Szwedów Rickardssonem i Niklasem Klinbergiem. Gollobowi udało się pokonać ostatniego z wymienionych, a ostateczny triumf przypadł popularnemu "Rickiemu". Pozostałe występy Tomasza Golloba na sztucznym torze w Cardiff można podzielić na dwie kategorie - niezłe i klapy. Do tej pierwszej należy zaliczyć starty w 2002, 2004 2005 i 2009 roku, gdzie zajmował odpowiednio ósmą, siódmą, ponownie ósmą i wreszcie szóstą lokatę. Dotkliwymi porażkami dla najlepszego polskiego zawodnika kończyły się zawody w roku 2003 oraz w latach 2006 - 08, w których plasował się odpowiednio na dziewiętnastym, dziesiątym, piętnastym i dwunastym miejscu.
Przebudzenie dominatora?
Patrząc w statystyki dotyczące poprzednich edycji brytyjskiej rundy nie można zapominać o zeszłorocznym dominatorze Jasonie Crumpie. Australijczyk rok temu, podobnie jak Gollob ostatnio na Motoarenie, był niedościgniony dla rywali. Zawodnik Betardu Wrocław w dziewięcioletniej historii, aż sześciokrotnie zajmował miejsce na podium podczas tej rundy Grand Prix, zwyciężając trzykrotnie w ciągu czterech ostatnich lat. Mimo dużej przewagi w klasyfikacji generalnej to właśnie jego polscy zawodnicy powinni obawiać się najbardziej.
Trzeci z reprezentantów biało - czerwonych barw, piąty w klasyfikacji mistrzostw, Rune Holta także większości ze swoich występów w Cardiff nie może zaliczyć do udanych. W 2001 roku, jeszcze w barwach Norwegii, był dopiero dwudziesty pierwszy. Rok później poprawił się kończąc zawody sześć pozycji wyżej. Najlepszy start zanotował w kolejnym sezonie będąc ostatecznie siódmym zawodnikiem tej rundy. Ostatni występ w barwach rodzimego kraju nie wypadł już tak okazale. Holta w 2004 roku ponownie był piętnasty. Jako reprezentant Polski "Holtański" na obiekcie mogącym pomieścić ponad sześćdziesiąt tysięcy sympatyków sportowej rywalizacji także nie błyszczał. W latach 2007 - 09 zajmował odpowiednio trzynastą, jedenastą i dziewiątą pozycję. Jak widać co roku progres o dwie lokaty, czyli podążając tym tokiem można przewidywać awans zawodnika Włókniarza do najlepszej ósemki.
Mauger stawia na Golloba
Jednak to są tylko statystyki i dopiero wyjazd na tor, odpowiednie dopasowanie sprzętu, no i oczywiście dyspozycja dnia zadecydują o końcowych wynikach danych zawodników. Sześciokrotny mistrz świata Ivan Mauger z dwójki liderującej mistrzowskim zmaganiom, mimo wszystko więcej szans na dobry występ w sobotniej eliminacji daje Gollobowi. Nowozelandczyk w jednej z wypowiedzi przyznał, że uważa kapitana Caelum Stali za najlepszego obecnie zawodnika świata. Ostatnie wyniki meczów Ekstraligi oraz szwedzkiej Elitserien tylko potwierdzają jego opinię. Równie imponująco prezentują się statystyki Hampela. Lecz Grand Prix to zupełnie inna specyfika, niż pojedynki ligowe.
Grand Prix Wielkiej Brytanii zamknie pierwszą część tegorocznego cyklu i oby po jego zakończeniu nadal z bezpieczną przewagą rywalizacji o mistrzowski tytuł przewodzili polscy jeźdźcy. Należy pamiętać przecież, że po Cardiff pozostanie jeszcze pięć rund do odjechania, a tytuł trafi w ręce najrówniejszego i najwytrwalszego zawodnika, lecz dopiero w październiku.
Damian Woźniak