KSM jeszcze powalczy? Wojciech Zych: Odrabiamy straty

Widziany przed sezonem wśród faworytów II ligi KSM Krosno został przez wielu kibiców skreślony jako kandydat do czołowej "czwórki". Tymczasem krośnianie dzięki serii spotkań u siebie nie stracili jeszcze szans na udział w fazie finałowej.

Kiedy na przedsezonowym spotkaniu zarządu z kibicami działacze krośnieńskiego klubu określili cel w postaci awansu do finałowej "czwórki" II ligi, wielu kibiców przyjęło go za oczywistość. Mocna drużyna i długa ławka rezerwowych wróżyły sukces. Tymczasem - z różnych powodów - wyczyny ligowe KSM-u przez pierwszą część sezonu daleko odbiegały od oczekiwań. W efekcie spora część kibiców straciła jakiekolwiek nadzieje na udział ich zespołu w rundzie finałowej rozgrywek.

Czy słusznie? Jak się okazuje, nie do końca. Zgodnie z przewidywaniami, krośnianie odnoszą na swoim torze zwycięstwa z bonusami i na dwie kolejki przed zakończeniem fazy zasadniczej od czwartego w tabeli zespołu - Kolejarza Rawicz - dzielą ich 4 punkty i... jedno zaległe spotkanie. Jeśli KSM z rosnącą formą niektórych zawodników krajowych i zagranicznych pokona "za trzy" Speedway Polonię Piłę i wygra na swoim torze z Orłem Łódź, prawdopodobnie do czwartego miejsca zabraknie mu... 1 meczowego punktu. Nawiasem mówiąc, niektórzy nie mogą zapomnieć przerwanego w nieoczekiwanym momencie spotkaniu z Ostrovią Ostrów.

Jedynym wyjściem będzie więc odniesienie zwycięstwa w... Lublinie. Scenariusz niemożliwy? - Wszystko będzie zależało od tego, jak będą wyglądały nasze finanse. Nie ukrywam, że uzależniam to od półfinału mistrzostw Polski. Jeżeli będzie dobry zastrzyk finansowy, podejmiemy rękawicę w Lublinie - mówi Wojciech Zych, sekretarz klubu, zadowolony z niedzielnego meczu z Kolejarzem Rawicz. - Wygraliśmy zdecydowanie, przewagę mieliśmy od samego początku. Wiadomo, będzie się to wiązało z dużymi kosztami, ale tak już w żużlu jest, że do jednego meczu się dokłada mniej, do innego więcej. Myślę, że kibice z tego stadionu wyszli zadowoleni. Trwa dobra passa, zaczynamy odrabiać straty. Krosno zaczyna gonić liderów.

Jeżeli krośnianie chcą myśleć o nawiązaniu walki z klubami z Łodzi czy Lublina, nie obejdzie się bez liderów drużyny, m.in. Kennetha Hansena. Zawodnik potwierdza słowa sekretarza klubu pytany, czy pojedzie w kolejnych spotkaniach. - Mam taką nadzieję! Chciałbym pojechać w następnych meczach, ale to zależy od trenera. Wiadomo, sytuacja w klubie nie jest najlepsza, szuka się pieniędzy. Ja chciałbym jeździć co tydzień - zakończył sympatyczny Duńczyk.

Komentarze (0)