Mogło być lepiej, ale cieszymy się z dwóch punktów - wypowiedzi po meczu Lubelski Węgiel KMŻ - Orzeł Łódź

W zaległym meczu II ligi Lubelski Węgiel KMŻ pokonał na własnym torze ekipę Orła Łódź 48:42. Poniżej prezentujemy wypowiedzi po tym spotkaniu. Wielu zawodników miało problemy sprzętowe wynikające z wysokiej temperatury.

Zdzisław Rutecki (trener Orła Łódź): Stało się, jak się stało. Tak naprawdę cały mecz się broniliśmy. Zawodnicy jechali w kratkę. Ładnie powalczył Michał Łopaczewski. Ogólnie jestem dość zadowolony i gratuluję gospodarzom zwycięstwa.

Rafał Wilk (trener Lubelskiego Węgla KMŻ): Mogło być lepiej, ale cieszymy się z dwóch punktów. Trzeba wyciągnąć wnioski, zmobilizować się przed meczem w Rawiczu i tam powalczyć o zwycięstwo. Myślę, że w niedzielę pojedziemy tym samym składem.

Tomasz Rempała (Lubelski Węgiel KMŻ): Cieszy wygrana, o bonus było bardzo ciężko a rywal bardzo mocny. Na pewno stać mnie na więcej i mam nadzieję, że w przyszłych meczach to udowodnię. Mój najlepszy silnik jest u mechanika w Toruniu, powinienem już z nim pojechać w Rawiczu.

Jacek Rempała (Orzeł Łódź): Niezły występ, ale szkoda pierwszego biegu. Tor jest inny niż w zeszłym roku - równiejszy ale bardziej przyczepny. Ogólnie jestem zadowolony, do czwartej w nocy pracowaliśmy nad sprzętem i były tego efekty. Szkoda kontuzji Łukasza Jankowskiego, bo z nim stać by nas było na zwycięstwo.

Mariusz Puszakowski (Lubelski Węgiel KMŻ): Mój występ nie był rewelacyjny. Miałem problemy najpierw z pierwszym motocyklem, później z drugim... Straszna męczarnia. Wydaje mi się, że to przez tą pogodę, bo do tej pory sprzęt spisywał się świetnie, a dzisiaj było fatalnie. Przed Rawiczem na pewno będą jakieś korekty i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.

Piotr Dym (Orzeł Łódź): Pierwszy bieg był dobry, reszta klapa. Ciągle zmieniam silniki, sporo mi się pozacierało - z sześciu silników zostały mi dwa. Jeśli chodzi o Barana, to chciałem po prostu go wyprzedzić. On powinien zjechać z toru i nas puścić a nie walczyć za wszelką cenę.

Karol Baran (Lubelski Węgiel KMŻ): Nie wiem o co chodziło Dymowi. Gdy mój motocykl zaczął słabnąć zjechałem do wewnętrznej, żeby zrobić miejsce innym zawodnikom. Nie wiedziałem, że tam właśnie jechał Dym. Występ nie był najgorszy, ale straciłem trzy silniki, jeden zapalił mi się na starcie... Tak to jest z tym sprzętem, jadę teraz do mechanika i na Rawicz muszę to wszystko poukładać, nie mam innego wyjścia.

Komentarze (0)