Piątkowy mecz budzi sporo kontrowersji - zarówno Marma Hadykówka jak i Lotos Wybrzeże przystąpiły do meczu osłabione, choć nie da się ukryć, iż bardziej pokrzywdzeni mogą się cuć rzeszowianie. Przedstawiciele drużyny z Podkarpacia krytykują decyzję Głównej Komisji Sportu Żużlowego dotyczącą daty spotkania, które pierwotnie miało się odbyć 27 czerwca, a następnie przełożone zostało na 27 lipca. Ostatecznie żużlowcom przyszło rywalizować 30 lipca. Rzeszowianie zmuszeni byli do startu bez Chrisa Harrisa i Lee Richardsona. Gdańszczanie na Podkarpaciu stawili się bez Magnusa Zetterstroema. Cała trójka startuje w Drużynowych Pucharze Świata i zgodnie z regulaminem nie mogą w tym czasie startować w żadnych innych zawodach.
W barażu w Vojens z rywalizacji odpadła reprezentacja Rosji, co otworzyło drogę do startu w Rzeszowie Renatowi Gafurovowi. Rzeszowianie zdecydowali się rozegrać mecz z Wybrzeżem o godzinie 9 rano, co wzbudziło sporo kontrowersji. Oficjalnym powodem miało być ściągnięcie na ten mecz Ryana Fishera, który zaraz jego zakończeniu miałby wracać na Wyspy Brytyjskie by startować w Premier League. Gdańszczanie zarzucali Marmie Hadykówce zwyczajną chęć uniemożliwienia Gafurovowi dotarcia na czas z Vojens do Rzeszowa. Ostatecznie Rosjanin zjawił się na miejscu i wystąpił w spotkaniu zdobywając 9 punktów i 2 bonusy. Występ "Gafiego" byłby niemożliwy gdyby nie pomoc gdańskich sponsorów - Przemysława Nowaka z firmy HN Nowak GmbH oraz Krzysztofa Kiszkisa z Towarzystwa Inwestycyjnego Investing S.A., którzy zapewnili środki na wyczarterowanie małego samolotu, dzięki któremu Gafurov wraz z jednym ze swoich motocykli zdążył z rana dotrzeć na lotnisko w Rzeszowie. Bus Rosjanina został w Berlinie, gdzie po meczu zobowiązał się go zawieźć kolega z gdańskiego zespołu, Matej Kus.
Piątkowe spotkanie okazało się dla gdańszczan zbawienne, bowiem m. in. dzięki sprawnemu rozwiązaniu kwestii dotarcia na mecz Gafurova, Wybrzeże wygrało spotkanie i znacznie poprawiło swoją sytuację w ligowej tabeli. Niesmak po wydarzeniach związanych z przekładaniem spotkania jednak pozostał. - To nie ma nic wspólnego z duchem sportu. W ogóle dla mnie chora jest sytuacja, związana z prezesem Lotosu Wybrzeże, Maciejem Polnym, który jest członkiem GKSŻ - atakowała jeszcze przed meczem prezes rzeszowskiego klubu Marta Półtorak. Maciej Polny zdecydował się odbić "piłeczkę". - Rzeszowianie powinni uderzyć się w pierś. Przecież sami doprowadzili do takiej, powiedziałbym w stylu prezes Półtorak chorej sytuacji, że brakuje dat, by mecz rozegrany został w terminie. W pierwotnym terminie zawody z powodzeniem mogły się odbyć. Potwierdzi to mój trener i moi zawodnicy. Tor w Rzeszowie zdecydowanie nadawał się do jazdy. To na wniosek gospodarzy sędzia przełożył mecz. Nikt o tym jakoś teraz nie wspomina.
- Druga sprawa to ustalenie drugiego terminu na 27 lipca. Przecież na taki termin rzeszowianie przystali. Dlaczego wtedy w Rzeszowie kierownik zespołu nie pomyślał, że aura może okazać się kapryśna i w razie kolejnego odwołania meczu zabraknie terminów? Z tym myśleniem to chyba coś jest nie tak w klubie z Rzeszowa, skoro kierownictwo nie znało nawet regulaminu związanego z Drużynowym Pucharem Świata i punktu regulaminu zabraniającego startu w innych zawodach uczestnikom tego pucharu - dodał Polny.
Sternik Wybrzeża nie kryje swojego oburzenia głosami sugerującymi, iż jego obecność w GKSŻ przysłużyła się rozwiązaniu korzystniejszemu dla gdańszczan. - To jakiś koszmarny żart. Po pierwsze jako przedstawiciel zainteresowanej strony w tej sprawie nie brałem udziału w głosowaniu, o czym prezes Marmy Marta Półtorak powinna wiedzieć. W jaki sposób miałem wpłynąć na głosowanie pozostałych osób? Przecież to są dorosłe, odpowiedzialne osoby. Po drugie regulamin o konieczności rozegrania zaległych spotkań przed ostatnią kolejką stanowi od dawien dawna - nie dotyczy zresztą tylko naszej dyscypliny - i w takich przypadkach komisja zawsze podejmowała taką decyzję, więc nie jest to nic nowego. To może w ogóle nie przestrzegajmy regulaminów, idąc tokiem myślenia prezes Półtorak.
- Chciałbym podziękować sponsorom i zawodnikom, bowiem ich zachowanie pokazuje, że mimo nękających nas problemów, tworzymy prawdziwą drużynę. Niech świadczy o tym zachowanie Kusa, który pomógł Gafurovowi, czy też Zetterstroema, który jako pierwszy zadzwonił do nas z gratulacjami. Mam nadzieję, że Szwed wywalczy ze swoją reprezentacją jakiś medal w Vojens i w niedzielę będzie mógł zaprezentować go gdańskim kibicom - dodał Polny, którego zapytaliśmy również o Tobiasa Kronera. Niemiec odmówił przyjazdu do Rzeszowa tłumacząc się zepsutym busem. Jego decyzji nie zmieniło nawet zapewnienie transportu ze strony klubu. - Nie chcę tego komentować, bo mogę powiedzieć coś niepotrzebnego. Jest to z pewnością zachowanie co najmniej dziwne i wszyscy czujemy do Tobiasa żal. Gdyby go nie zabrakło być może nie mielibyśmy takiej nerwówki do ostatniego biegu - zakończył prezes Wybrzeża.