Na takim torze w Rawiczu jeszcze nie jechałem - wypowiedzi po meczu Kolejarz - Lubelski Węgiel KMŻ

KMŻ Lubelski Węgiel Lublin rozgromił w piątek na wyjeździe drużynę Kolejarza Rawicz. Zawodnicy obu drużyn wspominali w swych wypowiedziach o torze, który szczególnie dla gospodarzy był sporym zaskoczeniem. Co dokładnie do powiedzenia po zakończeniu zmagań mieli przedstawiciele obu zespołów?

Adrian Rymel (Lubelski Węgiel KMŻ): Myślę, że jazda na tym torze sprawiała każdemu trochę problemów. Ale jednocześnie był on dla każdego równy. Dla gospodarzy fakt, że był on przygotowany w ten sposób nie był handicapem, bo jeżdżą zazwyczaj na nieco innym. Zawodnicy z Lublina lubią taki tor. Ja nie czułem się jednak na nim najlepiej. Był to kiepski mecz z mojej strony, cały zespół pojechał bardzo dobrze. Z tego można być zadowolonym.

Lukas Dryml (Lubelski Węgiel KMŻ): Jestem dość zadowolony ze swego dorobku punktowego. Spotkanie to układało się dla nas bardzo pomyślnie i miało łatwy przebieg. Od początku wypracowaliśmy sobie sporą przewagę, którą tylko powiększaliśmy. Nie mieliśmy dzięki temu na sobie żadnej presji. Tor był dość nierówny, było na nim sporo dziur. Nadawał się on do jazdy, ale nie był zbyt bezpieczny, jeśli wyszedłeś gorzej ze startu i próbowałeś potem mijać rywali szczególnie po szerokiej. Trudno mijało się przeciwników. Nie byłem w Rawiczu dość dawno, podoba mi się tutaj. Jak już wspomniałem, nie było na nas tej presji i przez to były to dość fajne zawody. Jestem umiarkowanie usatysfakcjonowany swym dorobkiem punktowym, cieszę się natomiast bardzo z tego, że w dobrym stylu wygraliśmy tutaj i zdobyliśmy kolejne punkty. To nas wzmocni przed play-offami.

Mariusz Puszakowski (Lubelski Węgiel KMŻ): Tor był tutaj inny niż podczas zawodów ½ MPPK, które jechałem tutaj niedawno. Jechałem na innym silniku. Chodzi o jazdę, o to by wyczuć ten tor. Nie ma znaczenia to czy nawierzchnia jest taka, czy inna. Pierwszy mój bieg to było widać - tragedia. Następny bieg, pewne korekty, poczułem, że idzie wszystko do przodu. Ostatni bieg, złapałem gumę na prostej przed metą. Wiedziałem co się dzieje, niepotrzebnie tak szeroko wjechałem. Banda mnie wciągnęła. Można powiedzieć, że upadek nastąpił na ostatnich metrach. Bardzo tego szkoda. Najważniejsze jest to, że cało zdrowo wracamy do domów. W niedzielę następny mecz, walczymy dalej.

Tomasz Rempała (Lubelski Węgiel KMŻ): Spodziewaliśmy się większego oporu ze strony miejscowych. Przyjechaliśmy tutaj najsilniejszym składem, jaki mamy w tym roku. Widać potencjał naszej drużyny. Mam nadzieję, że na play-offy będzie nam dane jechać ciągle takim składem. Damy z siebie w nich wszystko. Na pewno tor był w tym meczu inny niż, gdy jechałem tutaj kilka tygodni temu w półfinale MPPK. Byłem trochę zdziwiony tym, że 18 lipca, gdy byliśmy w Rawiczu, a mecz się nie odbył, gospodarze przygotowują na nas przyczepny tor. Wiadomo, jaki jest tor u nas. Prawdopodobnie miejscowi przygotowali taką nawierzchnię, bo czuli się pewnie na swym torze. Tak wyszło.

Rafał Wilk (trener Lubelskiego Węgla KMŻ): Nikt nie spodziewał się tutaj takiej wygranej w takich rozmiarach. Przyjechaliśmy do Rawicza z nastawieniem na zwycięstwo. Z tego, że wszystkim elegancko wszystko pasowało należy się cieszyć. Gdyby wziąć pod uwagę ten pierwszy mecz u siebie z Rawiczem, to nasz skład wyglądał też inaczej. Wtedy niektórzy mieli pewne problemy sprzętowe i wynik był, jaki był. Cieszymy się, że tak ten mecz wypadł i jedziemy dalej.

Alan Marcinkowski (Kolejarz): Nie jechałem jeszcze w Rawiczu na takim torze. Praktycznie co trening, co mecz mamy inny tor. W ogóle nie ma możliwości dopasowania się do rawickiego toru. Dzisiaj ten tor był dużo przyczepniejszy. Jeden silnik miałem mocniejszy, drugi słabszy. Ten mocniejszy okazał się za słaby. Później, po korektach na ostatni bieg było tak, jak powinno być. Przepraszam rawickich kibiców, że tak wyszło. Postaram się w następnym meczu pojechać lepiej. Trochę punktów pouciekało. Jestem zły, bo wiadomo, że jeździmy dla pieniędzy. Nic nie zarobiłem w tym meczu, tylko dużo straciłem. Nie ma z czego się cieszyć.

Eric Andersson (Kolejarz): Dla mnie tor nie stanowił problemu. Tak naprawdę najgorszy był dla mnie start, przespaliśmy właściwie wszystkie starty i to jest problem. Muszę zrobić kilka zmian w motocyklach. Normalnie tutaj tor jest bardzo, bardzo przyczepny w okolicach startu. Dzisiaj było trochę inaczej, bo motocykl miał problemy. Zamierzam zmienić jeden silnik i potrenować w Rawiczu w sobotę. Zobaczę, może da to jakiś efekt i będzie lepiej. Przed meczem z Piłą musimy się upewnić, że wychodzą nam dobrze momenty startowe. Bo ten mecz z Lublinem właśnie przez kiepskie starty przegraliśmy.

Tobiasz Musielak (Kolejarz): Tor był dzisiaj troszeczkę inny niż zawsze. Był on bardzo przyczepny, było bardzo dużo dziur, kolein. Ja tutaj dawno nie jeździłem. Zważywszy na tę kontuzję i ilość startów w innych miejscach, nie miałem okazji potrenować tutaj przed tym meczem. Szczerze, to zdziwiłem się, że ten tor był taki. Podobał mi się on, gdy jeździliśmy z Krosnem, był wtedy bardzo dobry, nadawał się do ścigania. A w spotkaniu z Lublinem liczył się tylko start, nic więcej.

Komentarze (0)