Zdzisław Rutecki: Nie mogę robić eksperymentów

- Nie przychodzą mi inne myśli, niż to, że awansujemy - mówił po wygranym z Wandą Kraków, ostatnim meczu rundy zasadniczej trener Orła Łódź Zdzisław Rutecki. Łodzianie do tej części rozgrywek przystąpią z pozycji lidera, z dwupunktową przewagą nad Lubelskim Węglem KMŻ Lublin.

Mecz pomiędzy Orłem Łódź i Speedway Wandą Kraków rozpoczął się z dużym opóźnieniem spowodowanym pracami na torze, mającymi poprawić stan łódzkiej nawierzchni. Co na ten temat do powiedzenia miał nadzorujący prace trener Rutecki? - Jak na te opady z tego co widzę, tor po meczu jest bardzo ładny. Może pierwszy łuk po starcie w pierwszej fazie zawodów był trochę bardziej przyczepny. To właśnie na wirażu tuż po starcie doszło w inauguracyjnym wyścigu do groźnego wypadku, w którym ucierpieli Wladimir Borodulin i Marcin Jędrzejewski. - Nieszczęśliwy pierwszy bieg to błąd Rosjanina. Wszedł w łuk na wyprostowanych rękach, wypuścił motocykl, uderzył w Jędrzejewskiego i wyeliminował go do końca zawodów. Marcin ma opuchnięte oko, rozcięty łuk brwiowy. Mam nadzieję, że ta kontuzja nie będzie długotrwała, że szybko dojdzie do siebie i wystąpi w finałach - mówił po meczu szkoleniowiec Orła.

Kontuzjowanego Jędrzejewskiego zastępował Emil Idziorek. W pięciu startach zdobył siedem punktów. - Jak na swoje możliwości pojechał bardzo ładnie. Ma mało startów i to się później odbija na wynikach i w trakcie jazdy. Z meczu na mecz jedzie coraz lepiej. Szkoda, że to już koniec sezonu - ocenił postawę łódzkiego juniora Rutecki.

Zgodnie z założeniami Orzeł Łódź po zakończeniu rundy zasadniczej znajduje się na pozycji lidera. - Tak jak planowaliśmy - ukończyliśmy ją na pierwszym miejscu. Przewaga nad drugim zespołem mogłaby być wyższa, ale stało się jak się stało i trzeba będzie teraz walczyć do końca - mówił trener Orła, który w nadchodzących spotkaniach nie planuje zbyt wielu zmian w składzie. - Na pewno skorzystam z juniora obcokrajowca. Prawdopodobnie będzie to Linus Ekloef. Nie pojawią się raczej inni obcokrajowcy.

- Eriksson wiadomo, pojechał jeden mecz. Więcej nie występuje. Zdenek Simota z tego co widzę, też ma bardzo mało startów. W Gorzowie zrobił "audi". Nie mogę teraz robić eksperymentów w fazie finałowej.

Zapytany o to, czy w końcu uda się Orłowi wywalczyć upragniony awans odpowiada optymistycznie. - Cały czas w to wierzę. Nie przychodzą mi inne myśli, niż to, że awansujemy. Na pewno będzie ciężko, bo rywale się zbroją. Lublin się wzmocnił dwoma dobrymi zawodnikami. Byliśmy teraz w Lublinie i nie są oni tacy groźni. Przy dobrych układach mogliśmy nawet ten mecz wygrać.

Komentarze (0)