MDMW: Wygrana PSŻ-u w Gnieźnie

Szymon Kaczmarek 27 Maja 2008, 21:55

W pierwszej gonitwie dnia Troy Batchelor jadący jako "gość" w miejsce kontuzjowanego Macieja Fajfera nie dał szans Danielowi Pytelowi i Pawłowi Gwoździowi (on z kolei jechał jako gość w zespole PSŻ-u). Problemy z motocyklem miał 15-letni Kacper Gomólski, przez co musiał zjechać z toru. W drugiej odsłonie Przemysław Pawlicki do samej mety gonił jadącego po dwa punkty Sebastiana Brucheisera, jednak wychowanek klubu z Ostrowa nie dał się wyprzedzić

W biegu szóstym zwyciężył Mateusz Łukaszewski, który pokonał parę Brucheiser - Marcin Liberski. Jego punkty nie liczyły się jednak do dorobku żadnej drużyny, bowiem podobnie jak Paweł Ratajszczak startował "poza konkursem". Wynika to z tego, że w drużynie liczone są punkty tylko jednego "gościa", a czerwono-czarni korzystali aż z trójki obcych jeźdźców. Zwycięzcą kolejnej gonitwy okazał się Przemysław Pawlicki, a jego wyższość musieli uznać Marcel Kajzer i Piotr Dziatkowiak. Trochę walki mogliśmy obejrzeć w biegu numer 9, kiedy to Batchelor zdołał minąć na dystansie Roberta Kasprzaka.

Dziesiąta odsłona dnia to upadek Przemysława Zarzyckiego. Młody zawodnik z Zielonej Góry nie opanował poderwanego na jednej z kolein motocykla i "zapoznał się" z nawierzchnią owalu przy Wrzesińskiej 25. Na szczęście nie odniósł żadnych obrażeń. Bieg później upadek zaliczył zawodnik leszczyńskich "Byków" - Paweł Ratajszczak. Także on wrócił do parkingu o własnych siłach. Kolejnego "dzwona" zaliczył w wyścigu piętnastym Zarzycki, jednak po raz kolejny udało mu się wyjść szczęśliwie z tego zdarzenia.

Zawody nie były wielkim widowiskiem. Poza tym, jak to w imprezach juniorskich bywa, nie brakowało upadków, defektów i innych podobnych sytuacji. O kolejności na mecie najczęściej decydował moment startowy i rozegranie pierwszego łuku. Tor był bardzo suchy, nie pomagało nawet częste polewanie wodą, co utrudniało jazdę jeźdźcom z końca stawki w danym biegu. Pierwotnie wtorkowe zawody miały być ostatnią rundą rywalizacji drużynowej w Wielkopolsce, jednak do "odjechania" pozostała zaległa impreza w Lesznie.