W przyszłym roku się odgryzę - komentarze po finale Brązowego Kasku

Patryk Dudek z kompletem punktów zwyciężył w finale Brązowego Kasku rozegranego na stadionie Alfreda Smoczyka w Lesznie. Zgodnie z oczekiwaniami miejsca na podium zajęli Maciej Janowski i Przemysław Pawlicki.

Szymon Woźniak (Polonia Bydgoszcz): Czułem, że to mogło być moje pięć minut. Bardzo zależało mi na świetnym występie w tych zawodach. W każdym wyścigu dawałem z siebie wszystko i szukałem szans na wyprzedzenie rywali na całej szerokości toru. Myślę, że nie udało mi się osiągnąć takiego wyniku na jaki liczyłem ponieważ za bardzo chciałem. Teraz jestem niesamowicie zawiedziony.

Łukasz Cyran (Caelum Stal Gorzów): Była szansa, żeby stanąć na podium. Kiedy jechałem z Maćkiem Janowskim popełniłem jednak kilka błędów, które on wykorzystał. Nie miałem wcześniej w tym roku okazji ścigać się w Lesznie. Na początku musiałem więc przypomnieć sobie geometrię tego obiektu. Cieszę się jednak z wyniku, bo lepsi ode mnie okazali się tylko główni faworyci tej imprezy. Gratuluję im miejsc na podium, mam nadzieję, że w przyszłym roku się odgryzę.

Ireneusz Igielski (członek zarządu Unii Leszno): Bardzo podobały mi się te zawody. Było kilka ciekawych wyścigów. Tak zwykle bywa w finałach zawodów młodzieżowych. Juniorzy jeżdżą ambitnie i często tworzą ciekawe widowiska. Serdecznie gratuluję Patrykowi Dudkowi, który wygrał w pełni zasłużenie. Był szybki na starcie i jeszcze szybszy na trasie. Szkoda, że tego typu turnieje nie cieszą się dużym zainteresowaniem kibiców.

Mateusz Łukaszewski (Unia Leszno): W tych zawodach miałem więcej dobrych momentów niż słabych. W jednym z wyścigów tak bardzo chciałem wygrać z kolegami ze Stali Gorzów, że ...przyjechałem ostatni. Generalnie jednak było całkiem nieźle. Miałem cichy plan przed zawodami, który zakładał miejsce w pierwszej ósemce. Okazało się, że zająłem szóste miejsce więc mam powody do zadowolenia. Tor na początku był dość twardy, ale kiedy się odsypało zrobił się zdecydowanie bardziej wymagający. Pojawiły się też na dziury więc trzeba było uważać.

Jan Krzystyniak (trener Włókniarza Częstochowa): Jestem bardzo zaskoczony wysokim poziomem na jakim stała rywalizacja w tych zawodach. Wielu młodzieżowców prezentuje już spore umiejętności. Oczywiście kilku zawodników radziło sobie znacznie lepiej niż pozostali. Wynikało to głównie z większego doświadczenia oraz lepszego sprzętu. Generalnie jednak mogę śmiało powiedzieć, że ci młodzi chłopcy pokazali dobry żużel.

Tobiasz Musielak (Kolejarz Rawicz): Na pewno mogło być dużo lepiej. Startowałem na sprzęcie pożyczonym od brata. W środę we Wrocławiu byłem jednak znacznie lepiej spasowany niż podczas leszczyńskich zawodów. Problemy miałem głównie na starcie. Wynikało to z tego, że sprzęgło Sławka nie było idealne dla mnie. Wiadomo przecież, że mój brat jest ode mnie cięższy i potrzebuje silniejszego sprzęgła. Wierzę, że w przyszłym roku powalczę o wyższe miejsce w finale Brązowego Kasku.

Komentarze (0)