Mam popękany cały oczodół - komentarze po meczu Orzeł Łódź - Kolejarz Rawicz

- Nawet nie mam kogo pochwalić - mówił po przegranym meczu w Łodzi z Orłem trener Kolejarza Rawicz Henryk Jasek. Łodzianie wygrali 65:25, a najlepiej punktującym zawodnikiem był po raz kolejny Jacek Rempała.

Marcin Sekula (Kolejarz Rawicz): Nie doszedłem jeszcze do siebie z ręką po kontuzji. Daje mi się we znaki, zwłaszcza wtedy, kiedy jeżdżę na takich torach. Pracuję nad nią, chodzę prawie codziennie na rehabilitacje, ale na razie poprawy nie ma. Liczyłem na to, że zdobędę więcej punktów, ale Łódź u siebie jest silnym przeciwnikiem. Pokazała klasę. Trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć u siebie na torze. Chciałbym podziękować wszystkim ludziom z Rawicza, którzy mnie przyjęli i uwierzyli we mnie.

Alan Marcinkowski (Kolejarz Rawicz): Ciężkie zawody. Ja tutaj pierwszy raz jeździłem i powiem szczerze, że tor mnie bardzo zaskoczył geometrycznie i z początku mi się ciężko jechało. W pierwszym biegu był upadek, zapoznałem się z torem, poczułem jaki on jest. W tych kolejnych biegach było lepiej. Jeden wygrany. Później tor był trochę za suchy i już się tak nie zebrałem jak w tym wygranym. Skromna zdobycz punktowa. W przyszłym roku na pewno będzie lepiej, wyciągnę wnioski. Wszystko notuję także wiem, że w przyszłym roku będzie o wiele lepszy wynik. W pierwszym starcie za bardzo prostym motorem wjechałem w łuk i musiałem wykontrować, żeby nie uderzyć w płot. Obróciło mnie i upadłem, taki szkolny błąd. Pierwszy raz tu jeździłem i ten pierwsze bieg taki asekuracyjny. Potem już jechałem z zębem i walczyłem.

Tomasz Łukaszewicz (Kolejarz Rawicz): Nie będę się tłumaczył tym, że trochę inaczej przygotowałem motor na dzisiejszy tor. Nie usprawiedliwiam się tym. Po prostu pojechałem słabo. Jeździłem nie raz na tym torze. Zawodnicy z Łodzi chcą awansować i to widać po ich jeździe. Zasługują na ten awans, gratuluję im. Dzisiaj przyjechaliśmy w okrojonym składzie. Nie przyjechaliśmy tu skazani na porażkę, chcieliśmy powalczyć. Każdy zawodnik się stara, chce się pokazać z jak najlepszej strony, przed działaczami, przed sponsorami. Chciałbym przy okazji pozdrowić sponsorów, którzy mi pomagają, kibiców z Łodzi i ogólnie z całej Polski.

Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Przyjechaliśmy w osłabionym składzie. Wiedziałem, że mecz będzie przegrany, ale można przegrać tylko z honorem. Wszystko za słabo z naszej strony. Nawet nie mam kogo pochwalić. Jedynie Gołubowskiego za pierwszy bieg. Tylko to zasługuje na jakieś pochwały a reszta kiepsko. Myślę, że u siebie pojedziemy w najmocniejszym składzie. Może nie walczymy o awans ale o lepszą pozycję. Nie tak, że odpuściliśmy, bo jak byśmy odpuścili to moglibyśmy jechać wszystkie mecze w najsłabszym składzie. Na wyjeździe wiąże się to wszystko z kasą, ale to nie usprawiedliwia wyniku.

Marcin Jędrzejewski (Orzeł Łódź): Czuję się optymalnie. Byłem w Bydgoszczy na badaniach, okazało się tylko, że był wstrząs. Mam jeszcze cały oczodół popękany, ale z tym idzie jechać. W gips mi nie włożyli także kask mogę założyć. Badania wyszły dobrze. Tydzień odpocząłem, poleżałem w domu i było widać, że jest OK. Nikogo nie można lekceważyć, bo widać, że mimo wyniku chłopaki walczyli. Poza pierwszym biegiem, w którym myślałem, że pojedzie tam Eriksson, a okazało się, że to nie jest Eriksson, gdzie dałem trochę ciała bo pojechałem za szeroko, jestem bardzo zadowolony z zawodów.

Jacek Rempała (Orzeł Łódź): Przyzwyczaiłem kibiców do kompletów i aż się boję przegrywać w Łodzi. Zrobię jedenaście czy dziesięć punktów to będzie, że Jacek słabo pojechał. Życzyłbym sobie aby ta forma cały czas była taka sama, szczególnie w Lublinie czy tutaj z Ostrowem. Już na pewno życzyłbym sobie, aby mecz finałowy z Lublinem tutaj abym pojechał tak jak dzisiaj, zdobył komplet punktów, przyczynił się do zwycięstwa i awansu do pierwszej ligi.

Mateusz Kowalczyk (Orzeł Łódź): Pierwszy bieg w porządku, później ta taśma. Sędzia przyznał, że nie widział tego czwartego pola Tobiasza ale trudno, taką podjął decyzję. Później Piotr Dym nie zostawił mi miejsca przy bandzie. Z nim jeździć w parze jest ciężko. Wiktor się napędził i dostałem uślizgu, był delikatny kontakt. Trudno, upadek był. Jak pech to pech. W Lublinie będzie bardzo ciężko, ale trzeba się spiąć i jechać na maksa, żeby był dobry wynik.

Zdzisław Rutecki (trener Orła Łódź): Burza nie pojechał nie dlatego, że był słaby, ale jeden zawodnik musiał odpuścić. On do tej pory jechał wszystkie mecze i tak uzgodniliśmy, że odpuści mecz z Rawiczem i jedzie do Lublina, a w Lublinie Dym odpuści. Eriksson pojechał na miarę swoich możliwości. Zdobył sześć punktów i trzy bonusy. W jednym biegu przegrali start i goście przywieźli 5:1.

Komentarze (0)