Tomasz Lorek zaprasza na mecz Ipswich Witches - Swindon Robins

Ipswich Witches zmierzy się na swoim torze ze Swindon Robins w poniedziałkowym meczu Elite League. Spotkanie na żywo pokaże Polsat Sport. Sytuację obu drużyn przybliża Tomasz Lorek, komentator Polsatu.

Około 400 widzów obejrzało mecz pomiędzy reprezentacją dziennikarzy z hrabstwa Suffolk a żużlowcami Ipswich Witches. Nie zauważono beczki z metanolem. Ani śladu kevlaru, żadnej skrzynki z narzędziami. Jedynie zieleń boiska. Popularna lokalna gazeta "Evening Star" opłaciła przelot Kima Janssona. Klub piłkarski Ipswich Town ufundował bilety na Portman Road dla zwycięzców konkursu. Zjawił się były reprezentant Anglii z drugiej połowy 70-tych lat, obrońca - Kevin Beattie. Mark Loram przekazał 100 funtów na leczenie Kima Janssona, który porusza się na wózku inwalidzkim. Dawid Stachyra, Scott Nicholls, Ritchie Hawkins (Somerset Rebels & Ipswich Witches), Danny King, Taylor Poole (Stoke Potters), Jeremy Doncaster (brązowy medalista mistrzostw świata z 1989 roku) i Chris Louis przeistoczyli się w krykiecistów. Lawrence Hare żywo dyskutował z Kimem Janssonem. - To niewiarygodne, że tyle osób przybyło na mecz krykieta, aby wspomóc moją rehabilitację. Jestem wdzięczny każdej osobie za okazaną pomoc - mówił wzruszony Kim. Uzbierano 1550 funtów. Przed rokiem podobna akcja zaowocowała kwotą 1100 funtów. Na imprezie gościł również Robert Miśkowiak. "Misiek" nie przepada za krykietem, kocha supercross i freestyle motocross, ale ma złote serce, więc przyjechał wesprzeć szwedzkiego kolegę z toru.

Barry Briggs, 4-krotny IMŚ, który w marcu rozpoczął akcję zbiórki pieniędzy na rzecz poszkodowanych żużlowców, chciał odwiedzić stadion wiedźm. Zachęcony sukcesem swego przedsięwzięcia i szerokim odzewem wśród fanów, planował przyjazd na Foxhall. Niestety, spotkała go niespodzianka. - Chris Louis nadesłał smsa. Z treści wynika, że Kim Jansson jest bardzo popularny w Ipswich. Ponadto, Chris nadmienia, że na liście 12 zawodników, którym pomagam, nie widnieje nazwisko Jansson. Louis podsumowuje, że choć wciąż wspiera moją akcję pt. Briggo Sport Relief Ride, uważa, że zbiórka pieniędzy na Foxhall nie byłaby dobrym pomysłem. Byłem rozczarowany reakcją Chrisa, ale nie pozostałem bezczynny - mówi Nowozelandczyk. 14 sierpnia Barry Briggs zorganizował spotkanie w Orwell Motorcycles, nieopodal siedziby Yamahy. Zaprosił Dave’a Bickersa, znaną postać motocrossu z Ipswich oraz dwóch żużlowców na wózkach inwalidzkich, którzy ścigali się dla wiedźm: Johna Simmonsa i Lawrence’a Hare. Akcja okazała się strzałem w dziesiątkę, sprzedano płyty dvd, książki, podkoszulki. Zasilono konto, na którym gromadzone są środki dla 12 poszkodowanych żużlowców. Chris odpiera zarzuty tłumacząc, że żużlowcy Ipswich zgodzili się przekazać procent swoich dochodów na rzecz akcji firmowej przez Briggsa. Ze względu na fakt, że niektórzy zawodnicy są w tarapatach finansowych, przeto klub Ipswich zadośćuczynił prośbie Briggo i przekazał kwotę w imieniu żużlowców. Ot, bądź mądry i pisz wiersze…

Menedżer Wiedźm, Pete Simmons, najchętniej widziałby zespół Ipswich w Premier League. To dość szokujące wyznanie ma głębokie podłoże ekonomiczne. - Jeśli w sezonie 2011 zejdziemy schodek niżej i będziemy jeździć w Premier League, nasi kibice otrzymają porządny pakiet zawodów. Ludzie lubią regularność. W Premier League raz w tygodniu będziemy gościć nowy zespół. Nie będzie dziur w kalendarzu. Decyzja leży w gestii Johna i Chrisa Louis, ale jestem gorącym orędownikiem opuszczenia szeregów Elite League. Startując w Premier League, moglibyśmy wciąż korzystać z usług Scotta Nichollsa, a na 8, może 9 spotkań zakontraktować Tomasza Golloba lub Jarka Hampela. Premier League nie zawiesza rozgrywek na czas Drużynowego Pucharu Świata, a Elite League musi zdrzemnąć się podczas rywalizacji o tytuł najlepszej drużyny na świecie - podkreśla Pete Simmons. W marcu ubiegłego roku Simmons uważał, że Ipswich dysponuje świetną ekipą na najbliższe 3 sezony, ale jak sam przyznaje, przeliczył się.

Ipswich żongluje ze składem, szuka idealnej tkaniny, ale o tej porze ciężko o świetny materiał na rynku. Krzysztof Słaboń przykuł uwagę promotorów z Suffolk po zwycięstwie w turnieju Welsh Open. 11 lipca w Newport "Słaby" pokonał w finale Fishera, Kennetta i Watsona. Krzysztof wystawił swoje nazwisko w witrynie sklepowej, rozdzwoniły się telefony i trafił do wiedźm. "Słaby", który jeździł już w barwach Ipswich w 2002 roku, miał problemy ze stabilizacją formy, co jest normalne zważywszy na skąpą ilość startów. 2 sierpnia na Monmore Green Krzysztof zdobył jedno oczko w 4 wyścigach. Podczas tego spotkania kontuzji kostki nabawił się Robert Miśkowiak. Kolejny występ Słabonia miał miejsce 5 sierpnia w Ipswich. Wiedźmy wygrały co prawda z Lakeside 49:43, ale Krzyś nie zdobył punktu. Zdolny Szwed, Linus Sundstroem, przyczynił się w głównym stopniu do zwycięstwa wiedźm nad młotami. Zdobył 14 punktów w 6 startach.

12 sierpnia, w trzecim meczu, Słaboń błysnął formą notując dwa zwycięstwa, jedno drugie miejsce i dwa zera. 8 punktów przeciwko ekipie Coventry Bees to dobry wynik. Słaboń liczy na progresję, powoli rozgryza zagadki przebudowanego toru w Ipswich. Podkreśla, że teraz jest to obiekt dla tych, którzy uwielbiają się ścigać.

17 czerwca Swindon pokonało 1 punktem Ipswich (47 - 46). Po 14 wyścigach gospodarze przegrywali 43:44. Potrzebowali zwycięstwa 4:2, ale choć Scott Nicholls przywiózł 3 punkty, to Leigh Adams i Mads Korneliussen uporali się z Danny Kingiem, przywożąc remis. 1 lipca rudziki wyraźnie pokonały wiedźmy na Abbey Stadium (56:36). 1 kwietnia deszcz uniemożliwił dokończenie spotkania w Swindon (37:22 dla rudzików), a 2 kwietnia niebiosa wszczęły lament w Ipswich (25:23 dla Wiedźm).

Dzisiejszy mecz jest pożegnalnym występem na Foxhall wielkiego australijskiego mistrza, Leigh Adamsa. "Lejek" pojedzie bez swojego kuzyna, Cory Gathercole’a, który 15 sierpnia odniósł kontuzję podczas finału "czwórek" Premier League w Peterborough. Nie zabraknie Thomasa Jonassona, który pokazał się ze znakomitej strony podczas GP w Malilli. Nadzieje rudzików na awans do play - off zostały rozwiane wieczorem 5 sierpnia. Wówczas Swindon przegrało na własnym torze z Peterborough (47:49). - Zapłaciliśmy wysoką cenę za 4 tygodniową przerwę w startach na Abbey Stadium. Nie mogłem poznać chłopców, gdy po 8 wyścigach, przegrywaliśmy u siebie z Peterborough 17:34! Jedyną frajdę podczas tego meczu sprawił mi Grzegorz Zengota. Wystawiłem go jako rezerwę taktyczną w 9 wyścigu. Przywiózł za plecami Iversena i Kościucha, zainkasował 6 punktów. Goniliśmy pantery, ale przespaliśmy pierwszą część zawodów. Wiem, że Zengi zaliczył dwa zera na początku meczu, fani drapali się po głowach, gdy oznajmiłem, że Greg pojedzie jako taktyczna, ale wierzyłem w Polaka, że przebudzi się i nie pomyliłem się - wyznał menedżer rudzików Ronnie Russell.

Jego brat Terry jest już myślami w 2011 roku. - Wierzyłem głęboko, że uporaliśmy się z problemami. Thomas Jonasson wyleczył zęby, jestem zadowolony z postawy Grega Zengoty, który zaczyna punktować na trudnych technicznie torach. Martwi mnie nierówna forma Madsa, ale cieszy odrodzenie Simona Steada. Wielka szkoda, że karierę kończy w tym roku Leigh Adams. Będzie go nam bardzo brakować w Swindon. Matematycy cieszą się, bo średnia Adamsa uniemożliwiała nam utrzymanie drugiego lidera w osobie Mateja Zagara, ale wiem, że gdy 17 października Leigh po raz ostatni wyjedzie na Abbey Stadium, niejedna łza się zakręci - przyznaje Terry.

Russell wyczuwa, że struktura Elite League ulegnie zmianie w sezonie 2011, na razie przykłada palec do ust, nie zdradza planów. Robert Miśkowiak czeka na nowe pomysły angielskich promotorów, a póki co ogląda speedway w Ostrowie Wielkopolskim, zachwyca się jazdą Chad Reeda i żałuje, że kontuzja uniemożliwi mu ściganie się na Foxhall ze stylistą Leigh Adamsem…

Tomasz Lorek

Komentarze (0)