Maciej Polny: Stać nas na 40 punktów w Rzeszowie

W najbliższą niedzielę zespół Lotosu Wybrzeże czeka arcytrudne spotkanie w Rzeszowie. Żużlowcy miejscowej Marmy Hadykówki nie tylko będą chcieli wyprzedzić gdańszczan w tabeli rundy finałowej, ale przede wszystkim zrewanżować się za lipcową porażkę na własnym torze.

Rzeszowianie przegrali z Lotosem 44:46 startując bez Chrisa Harrisa i Lee Richardsona. Gdańszczanie na Podkarpaciu zjawili się natomiast bez Magnusa Zetterstroema. Bohaterem meczu rundy zasadniczej był niechciany przed sezonem w Rzeszowie Dawid Stachyra. Występ "Davidoffa" w niedzielnym pojedynku stoi jednak pod znakiem zapytania - w awizowanym składzie Wybrzeża zastąpił go Tobias Kroner. - Dawid Stachyra wciąż jest poobijany po upadku w Gnieźnie i na dzień dzisiejszy jego występ stoi pod znakiem zapytania. Wciąż mamy jednak nadzieję, że wystartuje w niedzielnym meczu - mówi w rozmowie z naszym portalem prezes gdańskiego klubu Maciej Polny.

Ze Stachyrą czy bez, gdańszczanom nie daje się szans na zwycięstwo z Marmą Hadykówką, która tym razem zmierzy się z Wybrzeżem w pełnym składzie. Nadmorski zespół ma za sobą katastrofalny występ w Gnieźnie, po którym prezes Polny miał olbrzymie pretensje w kierunku zawodników. Najbardziej oberwało się Thomasowi H. Jonassonowi, który mecz ze Startem zakończył z zerowym dorobkiem. Ponadto gdański prezes za pośrednictwem oficjalnej strony klubowej wyraził swoje wątpliwości co do zaangażowania zawodników.

- Wszyscy, którzy widzieli mecz w Gnieźnie, wiedzą jak ta jazda wyglądała. Każdemu kto trzyma kciuki za drużynę, mogą puścić nerwy. Tamte słowa krytyki powinny zadziałać jako taki bodziec do walki przed kolejnym meczem. Myślę, że spotkanie ze Startem przegraliśmy tak wysoko głównie z powodu Jonassona. Gdyby Szwed dorzucił chociaż pięć, sześć punktów do naszego dorobku to inaczej byśmy dziś rozmawiali. Mamy nadzieję, że Thomas się zrehabilituje i te nasze wyniki będą inaczej wyglądały - tłumaczy prezes.

Nieudany występ Jonassona faktycznie był mocno zaskakujący. W tygodniach poprzedzających mecz w Gnieźnie Szwed spisywał się bardzo przyzwoicie, czy to w barwach Lotosu Wybrzeże, czy na arenie międzynarodowej. Po spotkaniu ze Startem "THJ" w rozmowie z mediami zdradził, iż tego dnia zabrakło mu motywacji. - Nie chodzi o pieniądze. Jonasson zawiódł nas w Gnieźnie na całej linii, chociaż z naszej strony miał spełnione wszystkie warunki by udanie się zaprezentować w tym spotkaniu, podobnie zresztą jak cała drużyna. Thomas ma swoje własne problemy w Szwecji, o których mi nie wypada mówić. W Gnieźnie miała miejsce karygodna sytuacja z udziałem mechanika Jonassona, z której mam nadzieję, obaj wyciągną odpowiednie wnioski. W tygodniu z Thomasem rozmawiał nasz kapitan Magnus Zetterstroem. Mam nadzieję, że Jonasson odpowiednio zmobilizowany zjawi się w Rzeszowie i zobaczymy go w takiej formie jaką prezentował startując z Dziką Kartą w Grand Prix, czy też w Grand Prix Challenge. Bardzo na to liczymy, jego postawa może okazać się kluczowa - zdradza Polny.

W pełnym składzie Marma Hadykówka będzie zupełnie innym zespołem niż ten, który gdańszczanie pokonali w rundzie zasadniczej. Na jaki wynik liczy Maciej Polny w Rzeszowie? - Przede wszystkim zależy nam na tym, aby nasi zawodnicy w Rzeszowie pokazali walkę. Myślę, że stać nas na to, aby zdobyć tam czterdzieści punktów, a to byłby naprawdę dobry wynik przed meczem rewanżowym. Część gdańskich zawodników przed meczem w Rzeszowie trenować będzie w Zielonej Górze. W sobotę na torze Falubazu pojawią się na pewno Paweł Hlib i Matej Kus. Magnus Zetterstroem do Rzeszowa przyjedzie z Gorican, gdzie w sobotę startował będzie w Grand Prix Chorwacji. Z kolei Renat Gafurow i Tobias Kroner wystartują w półfinałach Indywidualnych Mistrzostw Europy - Rosjanin w piątek Bałakowie, Niemiec w sobotę w Berghaupten.

Rozgrywki rozgrywkami, ale zarząd już musi myśleć o przyszłym sezonie i to bez względu na ostateczny wynik. Jak deklaruje prezes Polny, wszystko jest na dobrej drodze. - Prowadzimy rozmowy z naszymi głównymi sponsorami na temat dalszej współpracy i wygląda to wszystko optymistycznie. Na pewno ewentualny awans do Ekstraligi stawiałby nas w dużo lepszej sytuacji i o ten awans będziemy walczyli do samego końca. Zawodnicy mają świadomość, że Ekstraliga to nie tylko wyższy poziom, ale i większe pieniądze, więc myślę, że motywacji nie zabraknie.

Skoro mowa o przyszłym sezonie, wróćmy do poprzedniego. Roczna przygoda z Ekstraligą była dla gdańszczan kompletną klęską. By wystartować w sezonie 2010 klub musiał podpisywać ugody z zawodnikami, którzy wciąż czekali na zaległe pieniądze za miniony rok. Najgłośniej było o zaległościach wobec Adama Skórnickiego. - Zaległości te zostały w całości uregulowane. Cała sprawa Skórnickiego z pewnością wymaga szerszego komentarza, ale na to przyjdzie jeszcze czas - kończy Polny.

Komentarze (0)