Stanisław Burza: Nie można robić zamieszania

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i>- Występ nie był najgorszy, poza moim drugim biegiem -</i> mówił po meczu Orła z Ostrovią zawodnik gospodarzy Stanisław Burza. Łodzianie wygrali 59:30, a wychowanek Unii Tarnów zdobył siedem punktów i dwa bonusy w czterech startach. W biegu nominowanym zastąpił go Emil Idziorek.

W swoim pierwszym starcie podczas meczu z Ostrovią Stanisław Burza przyjechał do mety jako pierwszy, wraz z Jackiem Rempałą pokonując parę Robert Sawina - Krystian Klecha. Drugi wyścig w jego wykonaniu był znacznie słabszy. Zajął w nim ostatnią pozycję. - Wyjechałem po równaniu toru, było polane i ślisko. W tym biegu tor nie nadawał się do walki. Po przegranym starcie nie byłem w stanie nic zrobić - wyjaśnił Burza, który w dalszej części spotkania prezentował się już lepiej. - W pozostałych biegach przywoziłem dwójki, ale z bonusami. Nie walczyłem o pierwszą pozycję tylko jechałem, żeby dojechać ładnie parowo z zawodnikiem ze swojej drużyny, żeby nie przeszkadzać sobie. Najważniejsze było to, żeby przywieźć 5:1. Po zawodach żużlowiec Orła był zadowolony ze swojego występu. - Siedem punktów plus dwa bonusy w czterech startach, czyli tylko ten jeden bieg był niewypałem. Poza tym myślę, że występ mogę zaliczyć do udanych.

Zapytany o to, czy przed rewanżem w Ostrowie będzie mobilizował się w szczególny sposób odpowiedział, że zbyt nerwowe podejście do spotkania nie jest wskazane. - Myślę, że za bardzo się mobilizowałem na ten mecz w Lublinie. Może przez to się wypaliłem. Muszę podejść bardziej na luzie, tak jak dzisiaj. Podszedłem do tego spotkania dosyć spokojnie i widać było, że jechało mi się dobrze i nie robiłem jakichś błędów. Często tak bywa, że im bardziej się sprężasz, kombinujesz przy sprzęcie i szykujesz się cały tydzień, bo to jest ważny mecz i trzeba go wygrać, wmawiasz sobie, to potem są jakieś niepowodzenia. Coś nie wyjdzie raz, drugi - powiedział Burza. To właśnie za dużo nerwów było zdaniem zawodnika Orła przyczyną jego upadku w poprzednim meczu z KMŻ w Lublinie. - Ten mój upadek w Lublinie w moim trzecim wyścigu by nie nastąpił gdybym jechał troszeczkę bardziej z rozwagą, nie tak brawurowo. Przywiózłbym jak nie trzy to chociaż te dwa punkty. Zostałem wyprzedzony na drugim okrążeniu i za wszelką cenę chciałem odzyskać prowadzenie. Wpadłem w dziurę i wywróciłem się. Trochę się poobijałem, ale miałem tydzień przerwy więc doszedłem do siebie. Nie można się za bardzo spalać i wywierać zbyt dużej presji, bo potem to się nie przekłada na wynik.

W obecnym sezonie, a w szczególności w jego końcówce na łodzianach ciąży jednak ogromna presja. To kolejny rok, w którym Orzeł walczy o awans do pierwszej ligi. - Z pewnością jest presja, bo wiemy o co jedziemy. Nie można robić zbyt dużego zamieszania przed meczami czy biegami. Po prostu trzeba może podejść bardziej na spokojnie. Skoncentrować się, porozmawiać kto jak się czuje, czy za kogoś można zrobić zmianę bądź też nie, bo czasami te zmiany były zbyt pochopne. Przekładało się to też troszeczkę na wynik. Właśnie ta nerwówka i presja nie zawsze idzie w parze z udanymi posunięciami w trakcie meczu - zakończył Stanisław Burza.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)