Łukasz Jankowski: Porażka w Ostrowie nie wchodziła w rachubę

Łukasz Jankowski należał do najlepszych żużlowców Orła Łódź w wygranym meczu w Ostrowie 61:29. - Interesowało nas tylko zwycięstwo. Porażka nie wchodziła w rachubę, bo zmalałyby wówczas nasze szanse na bezpośredni awans - powiedział.

- Przyjechaliśmy do Ostrowa tylko po zwycięstwo. Nie dopuszczaliśmy myśli o tym, że możemy tutaj przegrać. Porażka w ogóle nie wchodziła w grę. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa, które - przyznaję - przyszło nam nadspodziewanie łatwo. Liczyliśmy się, że gospodarze wyżej zawieszą nam poprzeczkę. Wygraliśmy i pozostajemy w grze w awans - powiedział zawodnik Orła Łódź.

Kluczem do zwycięstwa w Ostrowie były starty. Te w zdecydowanej większości wygrywali łodzianie. - Faktycznie jeśli wygrało się start, to można było spokojnie jechać i dowozić punkty do mety. W jednym z wyścigów popełniłem błąd. Pojechałem zbyt szeroko, gdzie było polane po kosmetyce toru i Mariusz Staszewski zdołał mnie wyprzedzić przy krawężniku - tłumaczył Łukasz Jankowski, który przecież zna tor w Ostrowie, bowiem kilka lat temu reprezentował barwy miejscowego klubu.

Zwycięstwem w Ostrowie Orzeł Łódź zrobił duży krok w stronę upragnionej pierwszej ligi. Nikt z drużyny lidera tabeli nie popada jednak w hurraoptymizm. Na radość przyjdzie jeszcze czas. - Przed nami jeszcze dwa mecze, które musimy wygrać. Teraz jedziemy do Rawicza. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie. Kolejarz na swoim torze jest mocny. Jestem jednak optymistycznie nastawiony. Wierzę, że wygramy w Rawiczu, a później będziemy mieli decydujący o awansie mecz z Lublinem u siebie. Mamy handicap własnego toru i postaramy się to wykorzystać, by bezpośrednio awansować do pierwszej ligi - kończy Łukasz Jankowski.

Źródło artykułu: