Majcher Speedway Rybnik przystąpił do spotkania w optymalnym zestawieniu, co przy braku w składzie rywali Artura Mroczki czy Rory Schleina od razu stawiało gospodarzy w roli faworytów. Rekiny nie zawiodły, a w pierwszych biegach szybko uzyskali bezpieczną przewagę. - Początek był idealny. Myślę, że Grudziądz miał problemy z dopasowaniem się do toru - mówił po meczu Dariusz Momot, manager rybnickiego zespołu.
Po 7. biegach rybniczanie prowadzili już 27:15, ale rywale przystąpili do ataku zmniejszając straty do 4 punktów. - Z biegiem czasu i po odpowiednich korektach Krzysiek Buczkowski i Tomek Chrzanowski pokazali już dobry speedway, a my sami pogubiliśmy kilka punktów. Niestety błędy na trasie Rafałą Flegera, Sławek Pyszny też mógł dowieźć punkt więcej - mówi Momot.
Manager Rekinów w żadnym wypadku nie dopuszczał myśli o rozluźnieniu swoich podopiecznych w środkowej części meczu, w której to przewaga zaczęła maleć. - Jesteśmy spasowani od początku zawodów dlatego spokojnie wygrywaliśmy pierwsze biegi. Potem grudziądzanie odpowiednio się poprzekładali i pojechali lepiej ze startu - komentuje Momot. - Takie rzeczy to normalka w żużlu. My też jeżdżąc na wyjazdach po pierwszych biegach dokonujemy korekt, dopasowujemy się do toru i jest lepiej.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 44:34 na korzyść Majcher Speedway Rybnik. Wynik dlatego niekompletny, gdyż już w trakcie 13. biegu nad rybnickim stadionem szalała ulewa, a sędzia Tomasz Proszowski zdecydował się przerwać mecz właśnie przed biegami nominowanymi, co było decyzją jak najbardziej słuszną.
- Cieszę się, że wygraliśmy mecz. Cieszy też wygrana w ostatnim biegu podwójnie, gdzie Joonas Kylmaekorpi z Ronnim Jamrozym przywieźli nie byle kogo, bo Buczka i Chrzanka - dodaje Momot. - To dało nam sukces w postaci wygranej różnicą 10 punktów. Przewagi tej będziemy bronić w Grudziądzu, gdzie pojedziemy walczyć o jak najlepszy wynik.
Manager rybnickiego zespołu cieszył się po meczu nie tylko z wygranej, ale i z nowego sponsora. - Dzięki firmie Majcher, w końcu mogłem się zająć swoją robotą, a nie biegać i załatwiać. Dzięki firmie Majcher pojechaliśmy w optymalnym składzie, a zawodnicy mają wypłacone pieniądze za faktury. Cieszę się również, że na trybuny powrócili kibice - zakończył Momot. - Po raz kolejny punktowała też cała drużyna, a wtedy zdecydowanie łatwiej, o dobry wynik w całym meczu.