Spotkanie w Rybniku nie ułożyło dobrze dla zawodników GTŻ Grudziądz, którzy na Śląsku pojawili się w sześcioosobowym składzie bez liderów na pozycji juniora, czyli Artura Mroczki i Kevina Woelberta. Pomimo takich osłabień trener grudziądzan był po meczu zadowolony z postawy swoich zawodników. - Mecz był na styku. Szkoda tylko tego ostatniego biegu, w którym prowadziliśmy, a przegraliśmy 1:5 - mówił po meczu Robert Kempiński.
Grudziądzanie mieli olbrzymie problemy na początku zawodów, kiedy to stracili do gospodarzy aż 12 punktów. Potem trzeba było gonić wynik. - Dokonaliśmy korekt w ustawieniach sprzętu. Dodatkowo mogłem robić rezerwy taktyczne i zrobiło się na styku. Powtarzam, szkoda tego trzynastego biegu przegranego podwójnie, bo to sprawiło, że polegliśmy różnicą 10 punktów.
Wizytę w rybnickim parku maszyn Robert Kempiński rozpoczął od pogawędki z Adamem Pawliczkiem, kiedyś obaj byli filarami grudziądzkiego zespołu
Z porażki w obozie GTŻ nikt nie robił wielkiej tragedii, gdyż piąte miejsce na zakończenie sezonu jest praktycznie pewne dla klubu z Grudziądza. Opiekun GTŻ przestrzega jednak przed takim patrzeniem na tą sprawę. - W życiu nie można być niczego pewnym - przekonuje Kempiński. - Nie rozdajemy kart, tylko jedziemy swoje. Będziemy walczyć tak samo z Rybnikiem, jak i z Poznaniem.
Niedzielna porażka byłą pierwszą, jakiej team z Grudziądza doznał w tegorocznej rywalizacji z ekipą rybnicką. - Rybnik potrzebował tych punktów, my przyjechaliśmy walczyć. Ale to Rybnik okazał się dzisiaj lepszy i gratuluję im wygranej - zakończył Kempiński.
Już w najbliższą niedzielę 12 września dojdzie do rewanżu. Tym razem to GTŻ Grudziądz gościć będzie Majcher Speedway Rybnik.