- Na stadionie zrobiło się inaczej, tak kolorowo... pomarańczowo - mówił po meczu Rafał Fleger, młodzieżowiec Majcher Speedway Rybnik. Trudno się dziwić. Znakomita oprawa, latający spadochroniarze, piękne hostessy, powrót kibiców na stadion i wygrana Rekinów. Tak teraz ma być już zawsze.
Na stadionie na każdym kroku było widać czarno-pomarańczowe barwy, a na nich nazwę strategicznego sponsora, jakim została grupa Majcher. - Nie powiem, ile nowy sponsor dał - mówi Dariusz Momot, manager Rekinów. - Majcher pokazał, że ma rozmach, że potrafi zrobić widowisko po swojemu. To wszystko, co było w niedzielę, to jego zasługa i tylko szkoda tego deszczu.
Manager rybnickiego klubu był zadowolony szczególnie z tego, że w końcu mógł zająć się tymi sprawami, za jakie w klubie jest odpowiedzialny. - Dzisiaj nie miałem zaprzątniętej głowy niczym innym, jak tylko prowadzenie zespołu, który dodatkowo był w optymalnym zestawieniu - komentuje Momot. - To, że pojawił się nowy sponsor to zasługa, że chłopaki dostali przelewy i dzisiaj mogli jechać, a do końca sezonu rywalizować będziemy w pełnym składzie. Powalczymy o szóste miejsce, o zwycięstwa w Grudziądzu i Poznaniu. Ja się na razie cieszę z passy trzech wygranych. Każdy cieszy się natomiast z pracy, jak ma wypłacone faktury, w końcu po to się pracuje, żeby zarabiać pieniądze. I o to powinni wszyscy dbać.
To tylko niektóre "atrakcje" podczas debiutu grupy Majcher w rybnickim żużlu w trakcie meczu z GTŻ Grudziądz
Rozmowy z grupą Majcher były prowadzone już od dłuższego czasu, a pilotował je prezes Michał Pawlaszczyk. - Rozmawialiśmy długo, prezes prowadził rozmowy i odbyło się to tak, że przed pierwszym meczem w fazie finałowej stanęliśmy przed dylematem czy pojedziemy w pełnym składzie czy okrojonym. Pojawiła się osoba z grupy Majcher, że wyłożą pieniążki żebyśmy pojechali w pełnym składzie. W optymalnym zestawieniu pojechaliśmy z Poznaniem, potem w Miszkolcu i dwa razy wygraliśmy. Dzięki temu wsparciu nasz dług się nie powiększa, a zawodnicy wypłacani są na bieżąco - komentuje kuluary przybycia do klubu grupy Majcher Momot. - Walczyliśmy, żeby pokazać Rybnikowi i kibicom, że może być dobrze. Pojawił się ktoś, kto na dzień dzisiejszy nie chce mówić więcej. Takie było założenie.
Sytuacja, po pojawieniu się sponsora strategicznego odmieniła się w Rybniku diametralnie. - W tym sezonie przegrywaliśmy. Przegrywał Momot, przegrywał klub, przegrywali zawodnicy i zarząd. Chcemy się jednak podnieść z kolan i pokazać, że nie jesteśmy miękcy, bo trzeba być twardym - komentuje rybnicki manager. Teraz wszyscy patrzą z optymizmem w przyszłość. - Myślę, że pewne decyzje zapadną dopiero później, nie dzisiaj - ocenia sprawę Momot. - Przyjdzie pora, że prezes usiądzie do rozmów z kimś z grupy Majcher i porozmawiają o przyszłości. Na razie jedziemy jako Majcher Speedway Rybnik do końca sezonu. O członie ROW na pewno będziemy rozmawiać, bo kibicom się to należy.
Dyrektor sportowy klubu ma również nadzieję, że dzięki wsparciu grupy Majcher uda się też przekonać do większej współpracy samo miasto. To wszystko ma zagwarantować powrót rybnickiego zespołu do lat świetności. - O to chodzi w Rybniku, bo za chwilę będziemy tutaj mieli marny sport na marnym poziomie. Myślę, że ludzie w mieście powinni się zjednoczyć i pokazać, że chcemy zrobić tu porządny speedway. Pora, żeby do Rybnika wróciło porządne ściganie, bo ekstraliga się temu miastu należy. Musimy dokonać wszelkich starań, żeby lata 70 powróciły. Chcemy dążyć do tego, żeby na rybnickim torze ścigali się tacy zawodnicy, jak Tomasz Gollob i wszyscy najlepsi - kończy Momot.
Czy zatem dzięki nowemu sponsorowi rybniczanie niebawem zawitają do grona najlepszych zespołów w Polsce, a tam walczyć będą o medale mistrzostw Polski, a może nawet o 13 tytuł w historii klubu? Takie nadzieje są na razie w sferze marzeń. Marzenia natomiast ma każdy, ale nie każdy ma środki, żeby je realizować. Grupa Majcher na pewno takie środki ma, a czy to oznacza spełnienie marzeń dla wszystkich związanych z rybnickim żużlem?