Jarosław Hampel po Grand Prix w Vojens: Cały czas jestem blisko czołówki, ale czegoś mi brakuje

Trzeci raz z rzędu w zawodach Grand Prix w wielkim finale zabrakło Jarosława Hampela. "Mały" w Vojens wywalczył 11 punktów i spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu. - Nie składam broni i będę walczył dalej - zapowiada żużlowiec Unii Leszno.

W tym artykule dowiesz się o:

W fazie zasadniczej Jarosław Hampel spisywał się całkiem dobrze i wydawało się, że po dwóch mniej udanych zawodach Grand Prix, były lider klasyfikacji powróci w Vojens do wielkiego finału. Tak się jednak nie stało. - Przed półfinałem niestety zagapiłem się trochę. Okazało się, że ten tor był już bardzo namoczony po opadach deszczu. Nie zdawałem sobie sprawy, że tor jest taki mokry i śliski. Powinienem mój motocykl bardzo osłabić, a tego niestety nie zrobiłem. Myślałem, że na tych ustawieniach, które miałem wcześniej będę szybki. Tak jednak nie było. Motocykl był tak mocny, że nie byłem w stanie zbudować prędkości na prostych. Miałem nawet problem nad kontrolą tego motocykla na tej wodzie. Był po prostu zbyt mocny. To przekreśliło moje szanse na udział w finale - tłumaczył po zawodach Hampel.

Jarosław Hampel po Grand Prix w Vojens spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji. Do Tomasza Golloba traci już 20 punktów. Do Jasona Crumpa zaledwie jeden. - Tomasz faktycznie uciekł mi już daleko, ale jeszcze nie wszystko stracone. Pozostały dwie rundy i będę walczył do końca. Natomiast obiektywnie patrząc, widzimy wszyscy, że Tomasz jest w fenomenalnej formie. Jeździ wszędzie znakomicie. Nie ma na niego praktycznie mocnych. To jest jednak sport, a żużel jest naprawdę specyficzną dyscypliną i dopóki są matematyczne szanse na zwycięstwo, nie będę składał broni i zamierzam walczyć do końca o jak najlepszą pozycję - powiedział w Vojens żużlowiec Unii Leszno.

Jarosław Hampel w półfinale wybrał pole startowe B, choć mógł zdecydować się na najbardziej zewnętrzne D. Dlaczego nie postanowił jechać spod samej bandy, z pola, które przez długi czas w Vojens było najlepsze?

- Wybrałem drugie pole, bo nie miałem w sobotni wieczór dobrych startów. Czwarte pole było oczywiście także bardzo dobre, ale żeby wygrać z zewnętrznej, trzeba dysponować szybkimi startami, żeby założyć się na wszystkich zawodników. Ja tak jak wspomniałem, nie miałem w Vojens dobrych wyjść spod taśmy. Dlatego też asekurowałem się wybierając drugie pole. Liczyłem, że w przypadku równego startu, bądź też minimalnie przegranego, pojadę krawężnikiem. Stąd też decyzja o wyborze niebieskiego kasku. Tak czy owak, nie zdziałałbym wiele w półfinale bez względu na pole startowe, bo tak jak wspomniałem, mój motocykl był zbyt wolny. Na trasie nie mogłem nic już zrobić - tłumaczył po zawodach.

Żeby osiągnąć sukces w Vojens trzeba było idealnie czytać zmieniające się warunki torowe. Spory wpływ na dopasowanie motocykli miał także padający w trakcie zawodów deszcz. Jak sobie z tym radził Jarosław Hampel? - Pogoda faktycznie serwowała nam zmieniające warunki praktycznie w każdej serii. Trzeba było szukać różnych ścieżek. W rundzie zasadniczej szło mi całkiem dobrze. Co prawda nie zdobyłem kompletu punktów, ale nie było źle. W półfinale znowu zabrakło mi kropki nad "i". Jestem cały czas blisko tej czołówki. Zawody w Vojens skończyłem na piątej pozycji. Jestem w kontakcie z najlepszymi żużlowcami, ale brakuje mi tego, bym dobrą postawę zaakcentował awansem do finału. Ostatnio jestem lekko za nimi. Będę musiał się zmobilizować na tyle, by w najbliższych rundach startować z najlepszymi w finale - zakłada Hampel.

Tor w Terenzano dla Jarosława Hampela stanowić może zagadkę. Jak zatem trzeci żużlowiec klasyfikacji przejściowej zamierza przygotować się do Grand Prix Włoch? - Będę starał się walczyć. Nie znam tamtejszego obiektu. Zasięgnę trochę języka, by dowiedzieć się o specyfice toru w Terenzano. Zobaczymy jak to wyjdzie - kończy żużlowiec Unii Leszno.

Źródło artykułu: