Wszystko wciąż możliwe - relacja z meczu Włókniarz Częstochowa - Polonia Bydgoszcz

Bardzo wiele emocji dostarczyło pierwsze spotkanie o prawo walki w barażach o utrzymanie w żużlowej Ekstralidze pomiędzy Włókniarzem Częstochowa, a Polonią Bydgoszcz. Po pierwszym meczu bliżsi uzyskania siódmej pozycji są częstochowianie, którzy na własnym torze zwyciężyli 48:42. Wynik ten z pewnością nie przesądza jeszcze losów dwumeczu bowiem bydgoszczanie mają w perspektywie mecz u siebie i każdy scenariusz jest w dalszym ciągu możliwy.

Obie ekipy przystąpiły do niedzielnego pojedynku osłabione brakiem kluczowych zawodników. Kilka tygodni temu drugiej kontuzji podczas tegorocznego sezonu doznał bowiem Emil Sajfutdinov, a kilkanaście dni temu urazu kciuka nabawił się z kolei Jonas Davidsson, który w tym sezonie był bardzo ważnym ogniwem w talii trenera częstochowskiej ekipy, Jana Krzystyniaka. Absencja Szweda w początkowej fazie spotkania, która była wręcz piorunująca w wykonaniu "Lwów" nie była jednak w ogóle widoczna. Gospodarze jechali, jak natchnieni i po czterech gonitwach prowadzili 16:8. Bydgoszczanie nie mieli zupełnie nic do powiedzenia i na dystansie byli tylko statystami. Motorami napędowymi częstochowskiej drużyny byli Sławomir Drabik, który w drugim wyścigu mimo słabszego startu w swoim stylu atakami po "szerokiej" znalazł sposób na obu rywali oraz rewelacyjny, Rafał Szombierski, który w trzecim biegu do spółki z Lewisem Bridgerem pokazali plecy zupełnie bezbarwnym, Denisowi Gizatullinowi oraz Antonio Lindbaeckowi. Prowadzenie miejscowych mogło być jeszcze wyższe, ale w czwartym wyścigu Borys Miturski mimo ambitnej i walecznej postawy musiał uznać wyższość bydgoskiej pary.

Na torze zawrzało w piątym biegu. Na jednym z okrążeń atakujący częstochowian, Robert Kościecha nie przebierał w środkach i w ostry sposób, na granicy faulu potraktował Rafała Szombierskiego, który ledwo utrzymał się na motocyklu. Zawodnik Włókniarza nie złożył jednak broni i rzucił się w pogoń za rywalem i na prostej startowej doszło do niebezpiecznie wyglądającego wypadku obu zawodników. - Chciałem tylko podziękować sędziemu za to, że widział co Robert Kościecha ze mną zrobił w piątym biegu. Pomyślałem sobie, że jak go dogonię to zrobię mu to samo a nawet jeszcze gorzej. Dziękuje sędziemu, że to nie mnie wykluczył - mówił po zawodach Szombierski. Z powtórki arbiter, Piotr Lis wykluczył reprezentanta bydgoskiej ekipy, który nie mógł pogodzić się z decyzją rozjemcy z Lublina. - Rafał Szombierski troszeczkę we mnie uderzył i skasował mi przednie koło. Przewróciłem się i sędzia mnie wykluczył. Z wyjścia z łuku praktycznie wjechał we mnie i upadłem. Sędzia wykluczył mnie, co według mnie jest złą decyzją - opisał sytuacje ze swojej perspektywy Kościecha. W powtórce po pierwsze biegowe zwycięstwo dla Polonii sięgnął Grzegorz Walasek, który tym samym rozpoczął swój koncert i za każdym kolejnym razem, gdy pojawiał się na torze nie zaznał już goryczy porażki.

Widząc nieporadność swoich zawodników i niekorzystny wynik, który z biegiem czasu pogarszał się, szkoleniowiec drużyny znad Brdy, Jacek Woźniak długo nie czekał z decyzjami taktycznymi. W szóstym biegu Woźniak posłał do boju asa atutowego w swojej talii, Grzegorza Walaska, który zastąpił będącego tylko tłem dla rywali Antonio Lindbaecka. Były zawodnik częstochowskiego klubu, który owal przy Olsztyńskiej zna od podszewki nie zawiódł, a drugi na "kresce" zameldował się Denis Gizatullin, który wykorzystał zamieszanie na starcie. Wstrzelić się próbował bowiem Tai Woffinden, który jednak robił to na tyle nieporadnie, że musiał ratować się przed dotknięciem taśmy, a gdy ona poszła w górę, to rywale byli już daleko z przodu. Widząc całą sytuację z jazdy już na pierwszym wirażu zrezygnował dodatkowo Peter Karlsson i dzięki temu prowadzenie gospodarzy stopniało tylko do czterech punktów (20:16). Riposta podopiecznych Jana Krzystyniaka była jednak natychmiastowa. W kolejnym wyścigu gospodarze znów zainkasowali podwójną wygraną, a na ustach wszystkich był fenomenalny w początkowych wyścigach Sławomir Drabik. Ikona i bożyszcze miejscowych fanów na pierwszym łuku tradycyjnie wyniósł się nieco szerzej i pomimo usilnych starań Andreasa Jonssona i lekkiego nawet kontaktu z motocyklem Szweda dołączył do prowadzącego Rune Holty. Na Drabika i Holtę na początku zawodów nie było mocnych. Norweg z polskim paszportem zanotował co prawda potknięcie w drugim wyścigu, w którym przyjechał do mety na ostatnim miejscu jednak w kolejnych dwóch występach na torze wraz z Drabikiem przysporzyli kibicom wiele radości i dwukrotnie triumfowali podwójnie. Holta co prawda dołożył do dorobku "Lwów" nieco mniej punktów, niż zdążył do tego przyzwyczaić w przekroju całych rozgrywek ligowych, jednak jego rozgrzeszeniem jest fakt, że w sobotę solidnie poobijał się podczas Grand Prix rozegranego w Vojens i gołym okiem było widać, że odczuwa skutki tego upadku.

Częstochowianie długo dyktowali warunki na torze i po dziesięciu wyścigach wysunęli się już na dwunastopunktowe prowadzenie. W biegu dziesiątym fenomenalny pojedynek stoczyli między sobą Rafał Szombierski i Andreas Jonsson. Szwed reprezentujący barwy Polonii, który podobnie, jak Walasek jest dobrym znajomym częstochowskich kibiców szalał na dystansie. Jonsson najpierw poradził sobie z Lewisem Bridgerem, a potem szukał sposobu na wyprzedzenie "Szuminy", który wyrósł w niedzielnym meczu na lidera Włókniarza. Szwed próbował zarówno po zewnętrznej, jak i wewnętrznej i na mecie przegrał dosłownie o błysk szprychy. Dwunastu punktowa strata i wymykający się z rąk korzystny rezultat w kontekście dwumeczu zmusił trener, Jacka Woźniaka do sięgnięcia po kolejną rezerwę taktyczną. W miejsce Lindbaecka pojawił się rozkręcający się z biegu na bieg Andreas Jonsson i jak się okazało, szkoleniowiec Polonii ponownie miał nosa. 30-letni Szwed znów bowiem triumfował, a drugi przyjechał niezwykle waleczny w niedzielny wieczór, Robert Kościecha. Poloniści przed biegami nominowanymi zniwelowali straty o kolejne dwa punkty, ponownie za sprawą duetu Jonsson-Kościecha, którzy w trzynastej odsłonie rozprawili się z Bridgerem i Holtą.

Biegi nominowane nie zmieniły znacząco obrazu pojedynku. W czternastym wyścigu 4:2 wygrali częstochowianie, ale ostatnie słowo należało do bydgoszczan, którzy w premierowej odsłonie triumfowali także 4:2, po tym, jak znów złudzeń rywalom nie dał Grzegorz Walasek, a jeden punkt zapisał na swoim koncie Jonsson. Tuż po starcie posłuszeństwa Sławomirowi Drabikowi odmówił z kolei motocykl.

Sześciopunktowa porażka w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem stawia bydgoszczan. Zdaniem trenera, Jacka Woźniaka rewanż w Bydgoszczy nie będzie jednak spacerkiem i formalnością dla jego zespołu. - Uważam, że 6 punktów to dość dużo do odrobienia. W mojej drużynie zabrakło punktów Antonio Lindbaecka. Gospodarze dysponowali bardziej wyrównanym składem i to było kluczem do zwycięstwa. Nie ukrywam, że przyjechaliśmy tutaj wygrać te zawody. Niestety, było bardzo źle, dopiero od dziesiątego biegu zaczęło nam się lepiej układać. Uważam, że możemy mieć problem z odrobieniem tej straty, ale nie poddajemy się i walczymy do końca. Wiemy o co jedziemy - podkreślał po zawodach.

Nieco zawiedziony był z kolei Jan Krzystyniak, który podobnie, jak kibice liczył na większą wygraną. - Ciesze się ze zwycięstwo. Na pewno wszyscy cieszyliby się z większej różnicy punktowej, która pozwoliłaby jechać do Bydgoszczy z większym spokojem. Do rewanżu pozostał tydzień, może wróci do zdrowia Davidsson. Nie jedziemy do Bydgoszczy koniecznie po zwycięstwo, ale taki wynik, który gwarantuje nam udział w barażach - mówił opiekun gospodarzy.

Polonia Bydgoszcz – 42

1. Grzegorz Walasek - 16+1 (1*,3,3,3,3,3)

2. Robert Kościecha - 8+1 (2,w,1,2*,1,2)

3. Antonio Lindbaeck - 1 (0,-,1,-)

4. Denis Gizatullin - 3+1 (1,2*,0,-,0)

5. Andreas Jonsson - 11+1 (1*,1,2,3,3,1)

6. Szymon Woźniak - 3 (1,2,0,0,0)

7. Damian Adamczak - 0 (0)

Włókniarz Częstochowa – 48

9. Rune Holta - 9 (0,3,3,0,3)

10. Sławomir Drabik - 7+2 (3,2*,2*,0,d)

11. Rafał Szombierski - 12 (3,2,3,2,2)

12. Lewis Bridger - 7+1 (2*,1,1,2,1)

13. Peter Karlsson - 4 (3,w,0,1)

14. Borys Miturski – 2+1 (2*,0,-,-)

15. Tai Woffinden - 7+1 (3,1,2,1*)

Bieg po biegu:

1.(65,38) Woffinden, Miturski, Woźniak, Adamczak 5:1

2.(66,75) Drabik, Kościecha, Walasek, Holta 3:3 (8:4)

3.(66,62) Szombierski, Bridger, Gizatullin, Lindbaeck 5:1 (13:5)

4.(66,94) Karlsson, Woźniak, Jonsson, Miturski 3:3 (16:8)

5.(66,50) Walasek, Szombierski, Bridger, Kościecha (u/w) 3:3 (19:11)

6. (66,31)Walasek, Gizatullin, Woffinden, Karlsson (w) 1:5 (20:16)

7.(66,87) Holta, Drabik, Jonsson, Woźniak 5:1 (25:17)

8.(67,25) Walasek, Woffinden, Kościecha, Karlsson 2:4 (27:21)

9.(66,96) Holta, Drabik, Lindbaeck, Gizatullin 5:1 (32:22)

10.(66,86) Szombierski, Jonsson, Bridger, Woźniak 4:2 (36:24)

11.(66,73) Jonsson, Kościecha, Karlsson, Drabik 1:5 (37:29)

12.(66,48) Walasek, Szombierski, Woffinden, Woźniak 3:3 (40:32)

13.(66,41) Jonsson, Bridger, Kościecha, Holta 2:4 (42:36)

14.(66,24) Holta, Kościecha, Bridger, Gizatullin 4:2 (46:38)

15.(66,20) Walasek, Szombierski, Jonsson, Drabik (d/start) 2:4 (48:42)

NCD: 65,38 – uzyskał Tai Woffinden w wyścigu pierwszym

Sędziował: Piotr Lis (Lublin)

Widzów: ok. 8 tyś

Startowano według II zestawu

Komentarze (0)