- Jestem strasznie zły na siebie, że w ostatnim biegu byłem ostatni. Nie byłem już na siłach, ponieważ miałem ciężki tydzień. Wczoraj jeszcze do późna pracowałem nad swoimi motocyklami. Widać jednak, że wracam do formy, ta ręka jest wyleczona i ta jazda wygląda inaczej. Dzisiaj byłem zawodnikiem do pary i łącznie z Danielem Nermarkiem zdobyliśmy wraz z bonusami blisko 20 punktów. Ogólnie nie było źle, ale na pewno oczekuję od siebie o wiele więcej i chcę wrócić do dwucyfrowych zdobyczy. Lubię jeździć w Grudziądzu, ale dzisiaj ten tor był strasznie dziurawy i na pewno przy moim zmęczeniu to nie pomagało. Tor był jednak równy dla wszystkich i troszkę boli mnie ta porażka. Jednak jedziemy do Poznania powalczyć o wygraną - optymistycznie mówił Ronnnie Jamroży.
Były zawodnik klubu z Grudziądza dodał jednak, że na Golęcinie nie miał zbyt wielu okazji do startów. - W Poznaniu nie miałem zbyt wielu okazji do startów. Ostatni raz jeździłem tam bodajże w 2008 roku. Tak więc ten tor może być dla mnie troszkę niewiadomą, ale na pewno nie będę się tym zrażał i będę chciał zrobić dobry wynik.
Od momentu, kiedy w rybnicki żużel zainwestowała firma Majcher drużyna zaczęła osiągać coraz lepsze wyniki i ma realną szansę, by uniknąć baraży. Aby tak się stało "rekiny" muszą wygrać w Poznaniu. - Mamy optymalny skład i przez to pokazujemy, że nasz wynik potrafi być dobry. Walczyliśmy tu dzisiaj o wygraną i dużo naprawdę nie brakowało. W trakcie sezonu było naprawdę różnie. Często jeździliśmy w okrojonym składzie i różne dziwne sytuacje miały miejsce. Teraz jedziemy w pełnym składzie, można powiedzieć, że jest on taki jak podczas pierwszego meczu z Daugavpils, gdzie wygraliśmy. Później trochę się rozbiliśmy na meczu z Grudziądzem, ale teraz jedziemy dalej i walczymy - ocenił sympatyczny zawodnik.
Żużlowiec Majcher Speedway Rybnik odniósł się także do proponowanych zmian w regulaminie. - Wszyscy dziennikarze dzwonią i pytają o to. Troszkę szumu się zrobiło wokół tego. Na razie podchodzę na spokojnie do zmian regulaminowych. Na razie chyba jeszcze nic pewnego nie jest, więc zobaczymy. Na pewno zawodnicy zabiorą w tej sprawie głos i będzie podobnie jak z tłumikami, jakieś zawirowanie na pewno się wytworzy. Moim zdaniem nie wszystkie pomysły są do końca trafione, więc dobrze by było troszkę pozmieniać i zapytać samych zawodników co o tym sądzą. Na pewno rozumiemy, że sytuacja polskich klubów nie jest najlepsza jeżeli chodzi o finanse, ale trzeba też normalnie patrzeć na ten sport, który jest drogi i nie lada środki trzeba wykładać, żeby to wszystko funkcjonowało - ze spokojem tłumaczył Jamroży.
Sporo kontrowersji wzbudził jednak fakt, że powierzchnia reklamowa na osłonach i kevlarze będzie do dyspozycji klubu. - Przeczytałem tylko początek i było tam zawarte to, że powierzchnia reklamowa na osłonach i kombinezonie należy do klubu. Nie wiadomo tak naprawdę o które miejsca chodzi, co z czym się je, że tak powiem. Jeżeli to będzie jasno określone i klub ma sponsorów, którzy chcą wyłożyć pieniądze to wiadomo, że zawodnik udostępni tą powierzchnię reklamową. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, że klub przydziela moim sponsorom miejsce i zarządza moją powierzchnią - zakończył zawodnik.