- Mój występ miał zarówno dobre, jak i złe momenty. To jest jednak mój pierwszy w życiu występ na przebudowanym torze we Wrocławiu. Na początku zawodów miałem drobne problemy z moimi motocyklami. Ciężko było je ustawić, aby spisywały się tak, jakbym chciał. Myślę, że pod koniec było już całkiem nieźle. Cieszę się, że udało nam się awansować do finału - powiedział po niedzielnym meczu we Wrocławiu zdobywca 6 punktów i jednego bonusa, Niels Kristian Iversen.
Jak Duńczyk czuł się na przebudowanym owalu Stadionu Olimpijskiego? - Ten tor jest moim zdaniem troszkę dziwny. Na początku trochę mnie zmylił jeśli chodzi o ustawienia sprzętu. Nie do końca wiedziałem, co zrobić, aby wykrzesać jak najwięcej z motocykli. Tor jako taki ma całkiem fajny kształt. Różni się on od innych obiektów w Polsce. Kiedy już się do niego dopasujesz i poznasz jego tajemnicę, to bez wątpienia dobry tor do jazdy - ocenił.
"PUK" spodziewał się, iż jego zespołowi uda się awansować do finału. - Z całą pewnością. Mamy dobry zespół, silniejszy niż wrocławianie. Betard to również porządna drużyna, ale moim zdaniem Falubaz jest troszeczkę lepszy. Według mnie, zadecydowało to o tym, że to my weszliśmy do finału - stwierdził.
W wielkim finale Speedway Ekstraligi obrońcy tytułu z Zielonej Góry zmierzą się z najlepszą ekipą zasadniczej części sezonu, Unią Leszno. - Mam nadzieję, że wystąpię w finale. Dlaczego nie? Zaliczyłem całkiem udany powrót do drużyny, zwłaszcza na torze w Zielonej Górze spisałem się nie najgorzej. Liczę, że znajdę się w składzie również na finałowe spotkania. Co do rywalizacji z Unią Leszno, na pewno nie będzie łatwo. Ten zespół spisuje się najlepiej w sezonie 2010 - przyznał Iversen.
Duńczyk okazał się "czarnym koniem" dwumeczu z Betardem WTS-em. - Można tak powiedzieć (śmiech). Myślałem, że sezon w Polsce już się dla mnie skończył, ale dostałem szansę, by znowu się tu zaprezentować. Daję z siebie wszystko i wychodzi mi całkiem nieźle. Myślę, że moja forma idzie w górę i mam nadzieję, że w finale będę w jeszcze lepszej dyspozycji - zakończył 28-letni żużlowiec.