Joanna Skrzydlewska: Porażki jednym punktem bolą

Orzeł Łódź to zespół, który od dwóch sezonów walczy o wejście do pierwszej ligi. W opinii zawodników, to jeden z najbardziej solidnych klubów pod kątem wypłacalności. O tym, co stoi na przeszkodzie awansu do I ligi oraz przyczynach porażek w ostatnich spotkaniach, rozmawialiśmy z prezesem honorowym klubu - Joanną Skrzydlewską.

Po rozegraniu pięciu spotkań, drużyna Orła Łódź niespodziewanie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli II ligi. Przed sezonem działacze zgodnie podkreślali, że chcą włączyć się do walki o awans do I ligi. Trzy z ostatnich spotkań łodzianie przegrali jednym punktem. O ile jednak porażka ze Startem Gniezno była do przyjęcia, o tyle niezrozumiałe dla prezes Skrzydlewskiej są pozostałe porażki. - Staram się realnie oceniać szanse naszego zespołu. Powiem szczerze, że spodziewałam się porażki ze Startem Gniezno. To bez wątpienia drużyna, która ma najlepszy skład w II lidze. Nie rozumiem jednak porażek w pozostałych spotkaniach. Nie uważam, abyśmy mieli gorszych zawodników niż drużyny z Miskolca, Opola czy Krosna. Oczywiście trzeba podkreślić fakt, że w zasadzie już u progu sezonu wykorzystaliśmy limit pecha, a przynajmniej mam taką nadzieję. Plany popsuła nam na pewno kontuzja Zdenka Simoty. Tego zawodnika brakuje mi najbardziej. Był bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Niestety musimy szukać innego rozwiązania - powiedziała dla SportoweFakty.pl Joanna Skrzydlewska.

Orzeł Łódź to drużyna, która w większości oparta jest na zawodnikach zagranicznych. Joanna Skrzydlewska podkreśla, że takie rozwiązanie jej zdaniem jest optymalne. - Mimo porażek, nadal będę się upierała, że w przypadku seniorów, o wiele bardziej opłaca się stawiać na zawodników zagranicznych. To profesjonaliści w każdym calu. Mówię oczywiście o zawodnikach, z którymi miałam okazję dotychczas współpracować. Dla nich nie jest problemem fakt, że tor jest przygotowany w taki, czy inny sposób. Startując również w ligach zagranicznych są przyzwyczajeni do zmian warunków torowych. Są również bardziej słowni niż zawodnicy krajowi. Kiedy potwierdzają swój przyjazd na zawody, to na pewno się na nich pojawią, a nie wzorem niektórych polskich żużlowców, zadzwonią o godzinie jedenastej z informacją, że nie będzie ich na zawodach. To wszystko jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, żeby dawać szansę obcokrajowcom. Zgodzę się, że istnieje problem wystawienia wszystkich najlepszych zawodników w decydujących spotkaniach, ale proszę wziąć pod uwagę, że nie startują oni jedynie w lidze polskiej. Czy to kwestia odpowiedniego skonstruowania kontraktów? Na pewno. Będziemy musieli o tym pomyśleć - wyjaśniła różnice pomiędzy obcokrajowcami a zawodnikami krajowymi Skrzydlewska.

Aby awansować do fazy play off, konieczna jest wygrana łodzian w spotkaniu wyjazdowym z Kolejarzem Opole. Łodzianie nie składają broni i myślą o wzmocnieniach przed tym spotkaniem. - Na pewno w świetle kontuzji Simoty i takiej a nie innej postawie pozostałych zawodników, konieczne są wzmocnienia. Podpisaliśmy kontrakt z Emilem Kramerem i mam nadzieję, że wzorem ligi angielskiej, będzie on jednym z najlepiej punktujących zawodników. Spotkanie w Opolu musimy wygrać, żeby myśleć jeszcze o walce o I ligę. W fazie play-off będzie nowe rozdanie i wtedy wszystko będzie możliwe. W tej chwili jednak musimy się skupić na tym, aby do tej fazy awansować - dodała prezes Orła.

Powszechnie wiadomo, że w polskiej II lidze jeżdżą zawodnicy, którym niekoniecznie zależy na awansie do I ligi. W wywiadach podkreślają, że nie mają ambicji jazdy w I lidze i chcą skupić się na startach w najniższej klasie rozgrywkowej. To prowadzi do sytuacji, w których niekoniecznie może zależeć im na awansie do I ligi. Orzeł Łódź to bowiem jeden z najbardziej wypłacalnych klubów w Polsce. W ten sposób, część z nich mogłaby pozbyć się solidnego pracodawcy. Czy zdaniem Joanny Skrzydlewskiej ten problem dotyczy również jej klubu? - Nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Kiedy analizuję występy naszych zawodników, to widzę, że ci, którzy mają najwyższe stawki, zdobywają najwięcej punktów. Nie sądzę zatem, aby z ich strony miała miejsce taka kalkulacja. Dodatkowo chciałam zwrócić uwagę, że wyznaczyliśmy premię za awans do I ligi. Nie wierzę, aby zawodnicy patrzyli tylko i wyłącznie na klub przez pryzmat pieniędzy. Istnieje przecież jeszcze pasja i chęć rywalizacji sportowej - zakończyła rozmowę ze SportoweFakty.pl Joanna Skrzydlewska.

Komentarze (0)