- Myślę, że zaliczka z Zielonej Góry wystarczy nam do złotego medalu. Zrobimy jednak wszystko, aby w Lesznie również wygrać. Damian Baliński był w niedzielę zupełnie innym zawodnikiem niż w sobotę. Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski to inna impreza niż ligowy mecz - zaznaczył po spotkaniu Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno trener gości, Roman Jankowski.
Okazuje się, że leszczyńscy zawodnicy dostali od swojego szkoleniowca polecenie, by nieco się oszczędzali podczas sobotniego finału IMP. - W sobotę był co prawda finał Indywidualnych Mistrzostw Polski, ale ten właściwy mecz był dopiero w niedzielę. Z tego też powodu chciałem, żeby chłopcy jechali troszkę ostrożniej w sobotnich zawodach - przyznał Jankowski.
Czy Unia Leszno w jakiś szczególny sposób przygotowywała się do niedzielnego finału Drużynowych Mistrzostw Polski? - Generalnie podeszliśmy z marszu. Nasi zawodnicy jeździli wcześniej w innych imprezach. Był Złoty Kask, finał Indywidualnych Mistrzostw Polski, Adams i Batchelor mieli ligę angielską. Jechaliśmy więc z marszu. Był co prawda mały trening w piątek dla tych, którzy byli na miejscu, ale reszta jeździła swoje zawody - poinformował trener.
Jak Roman Jankowski ocenił nieco inne niż zazwyczaj na meczach Speedway Ekstraligi przygotowanie toru przy ulicy Wrocławskiej? - Tor był dobrze przygotowany. Był co prawda twardszy niż zwykle. Zielonogórzanie zawsze jeździli u siebie na przyczepnym torze. W niedzielę było twardo, ale bardzo dobrze się dopasowaliśmy do tej nawierzchni. W zespole przede wszystkim była mobilizacja i głód zwycięstwa. Tym systemem jedziemy od początku do końca - zakończyła jedna z największych legend polskiego żużla.