Hans Andersen: Zawsze lubię wracać do Wrocławia

WTS Wrocław był pierwszym klubem, w którym Hans Andersen na dobre rozpoczął swoją karierę w Polsce. W nim wyjeździł swoje pierwsze sukcesy, zdobywając w roku 2006 złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski oraz rok później brąz. Identyczny wynik może osiągnąć z ekipą Aniołów. Mimo to ten jakże sympatyczny zawodnik nadal darzy sentymentem swój stary zespół.

- Zawsze lubię wracać do Wrocławia, w którym rozwinąłem się jako żużlowiec oraz osiągnąłem największe sukcesy w karierze klubowej, zdobywając swój pierwszy złoty medal DMP. Na Dolnym Śląsku mam nadal wielu sympatyków, którzy mi kibicują - stwierdził Duńczyk.

W pierwszym meczu o trzecie miejsce zespól Unibaxu nieznacznie uległ wrocławianom. Hans Andersen w sześciu startach zdobył dziewięć punktów i był jednym z tych zawodników, którzy wsparli Ryana Sullivana w walce z Betardem. Jednak ambitny Duńczyk miał wiele zastrzeżeń do swojej jazdy. - Nie jestem do końca zadowolony z osiągniętego wyniku. Zdarzyły mi się dwie niepotrzebne wpadki. Gdyby nie one przed rewanżem bylibyśmy jeszcze w korzystniejszej sytuacji. - powiedział Hansior.

Żużel jest sportem zespołowym. Wynik, który udało się osiągnąć Unibaxowi, wydaje się stawiać ich w roli faworyta przed rewanżem. - Najważniejszy jest wynik drużyny. A cztery punkty to jest niewiele - zwłaszcza, że w tym sezonie już dwa razy udało nam się pokonać drużynę wrocławską z większą przewagą punktów. Myślę, że teraz będzie podobnie - podkreślił obcokrajowiec Unibaxu.

Hans Andersen walczy o awans do pierwszej ósemki cyklu Grand Prix. W tej chwili jest dziewiąty, mając tylko cztery punkty straty do będącego przed nim Chrisa Harrisa. Następne zawody odbędą się we Włoskim Terenzano. W zeszłym roku Hans Andersen zajął tam dobre drugie miejsce, przegrywając tylko z bezkonkurencyjnym wówczas Tomaszem Gollobem. - Lubię ten tor. Mam nadzieję, że uda mi się przynajmniej powtórzyć wynik z zeszłego roku. Cały czas walczę o pozostanie w cyklu Grand Prix i każdy punkt jest dla mnie na wagę złota - zakończył Hans Andersen.

Komentarze (0)