Jarosław Galewski: Podczas spotkania w Ostrowie osamotniony w walce z ostrowskimi zawodnikami był Piotr Świderski. Można powiedzieć, że brak wsparcia ze strony pozostałych jeźdźców zadecydował o waszej porażce...
Roman Chromik: Dokładnie tak. Na pewno szkoda tego spotkania. Powiem szczerze, że liczyliśmy na nieco większą zdobycz punktową na torze w Ostrowie. Wierzę, że uda nam się obronić w Rybniku punkt bonusowy. Będzie jednak bardzo trudno sprawić, żeby Ostrów poległ u nas do trzydziestu. Na pewno dołożymy wszelkich starań, aby wywalczyć ten jeden dodatkowy punkt.
Początek zawodów w Ostrowie był w wykonaniu RKM-u bardzo dobry. Niestety, w dalszej części spotkania gospodarze byli zespołem zdecydowanie lepszym...
- Rzeczywiście, można powiedzieć, że początek spotkania był w naszym wykonaniu naprawdę dobry. Ciężko powiedzieć, co wydarzyło się później. Może to gospodarze zaczęli jechać, a być może to nasza drużyna wyraźnie spuściła z tonu. Nic nie zmienia jednak faktu, że różnica punktowa na końcu spotkania była trochę zbyt wyraźna.
Kolejne świetne spotkanie Piotra Świderskiego. Czy można powiedzieć, że to lider z prawdziwego zdarzenia?
- Piotrek jest dobrym duchem naszego zespołu. To zawodnik, który zawsze może coś podpowiedzieć. Przede wszystkim jednak zdobywa ważne punkty. Bez jego zdobyczy przegrywalibyśmy bardzo wysoko każde spotkanie. Na pewno przydaje się jego doświadczenie ekstraligowe. Dużo pomaga mu także liga angielska. Piotrek ma na pewno mnóstwo jazdy.
Wzmocnił was Antonio Lindbaeck, ale jego debiut ligowy był kompletnie nieudany...
- Antonio Lindbaeck jest dobrym zawodnikiem, który startował w przeszłości w cyklu Grand Prix. Wielokrotnie pokazywał się z bardzo dobrej strony. Należy jednak pamiętać, że miał sporą przerwę w startach. W takiej sytuacji ciężko wskoczyć w dobry rytm i notować od razu dobre wyniki.
Trener Korbel powiedział po meczu w Ostrowie, że być może przygotuje na rewanżowe spotkanie z Intarem Lazur jakąś niespodziankę. Czy wiadomo ci coś o tych planach?
- Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale mam tylko nadzieję, że nie będzie to niespodzianka dla nas (śmiech). Musimy przynajmniej wygrać spotkanie z Ostrowem. Nie dopuszczam do siebie innej myśli niż ta, że dwa punkty zostaną w Rybniku. Nie ukrywam jednak, że byłoby świetnie, gdybyśmy wywalczyli punkt bonusowy.
Na półmetku rozgrywek twój zespół zajmuje siódme miejsce w ligowej tabeli. Przed początkiem sezonu nie spodziewaliście się chyba tak odległej pozycji...
- Dokładnie tak. Nie się ukryć, że bardzo wiele kosztowała nas porażka na własnym torze z Poznaniem. Dwa punkty uciekły nam sprzed nosa. Bez wątpienia spodziewaliśmy się więcej po swojej jeździe w tym sezonie. Nie dopuszczaliśmy myśli, że możemy być na miejscu zagrożonym rywalizacją w barażach. Trzeba się trzymać od tej pozycji jak najdalej, bo jak wiadomo baraże rządzą się swoimi prawami i wszystko może się w nich zdarzyć.
Czy RKM stać na pierwszą czwórkę?
- Teraz jest już chyba zbyt późno. Wprawdzie sezon jest bardzo długi, ale wydaję mi się, że będzie niesłychanie ciężko. Wszystko przez porażkę na własnym torze z Poznaniem. Najważniejsze, żeby jak najszybciej uciec z pozycji barażowej i ulokować się na bezpiecznej piątej pozycji.