- Dziękuję bardzo "menedżer" - rzucił na pożegnanie do Martina Vaculika Maksim Bogdanow po konferencji prasowej w Pardubicach. Słowak wystąpił na "prasówce" w roli tłumacza dla Łotysza, a prowadzący konferencję żartobliwie nazwał Vaculika "menedżerem" Bogdanowa. Po konferencji Martin Vaculik udzielił krótkiej wypowiedzi specjalnie dla SportoweFakty.pl. - Były to niezłe zawody w moim wykonaniu. Szkoda tylko jednego wyścigu, w którym wyszedłem ze startu na pierwszym miejscu, a na środku pierwszego wirażu złapałem jakąś koleinę i musiałem ratować się przed upadkiem. Z pierwszej pozycji spadłem na czwartą i musiałem gonić. Udało się wyprzedzić tylko jednego rywala. Zdarzenie to miało miejsce w przedostatnim moim biegu. Gdyby nie ten fakt, mogłem wygrać finał w Pardubicach - powiedział Słowak.
Po dwóch pierwszych turniejach Martin Vaculik miał zaledwie 14 punktów i już tylko teoretyczne szanse na miejsce na podium. W trakcie finału w Pardubicach wytworzyła się nawet szansa na brązowy medal dla Słowaka. Zaprzepaścił on ją jednak w czwartej serii startów. Mimo wszystko, Martin Vaculik był zadowolony z faktu, że stanął na podium w 3. finale IMŚJ w Pardubicach. - W końcu poszło wszystko tak jak miało pójść. Po dwóch pierwszych turniejach nie mogłem być zadowolony ze swojej postawy. W Pardubicach, poza tym wspomnianym błędem, było dobrze. Gratuluję chłopakom, którzy zajęli pierwsze trzy miejsca w klasyfikacji generalnej. Walczyli wspaniale i ten finał był naprawdę ciekawy. Ja z kolei mogę tylko obiecać, że w przyszłym sezonie zrobić wszystko, by zostać mistrzem świata juniorów - deklaruje odważnie 20-latek.
Słowak zwrócił uwagę na przygotowanie torów na poszczególne finały i fakt, że dopiero w Pardubicach młodzi żużlowcy mogli rywalizować w normalnych warunkach. Wcześniejsze dwa finały odbyły się na ekstremalnych torach. - W Gdańsku to było jedno wielkie nieporozumienie. Tamte zawody w ogóle nie powinny się odbyć w tych opadach deszczu. W Daugavpils tor był dobry dla jak mnie, jednak było trochę dziur. Najlepszy tor był w Pardubicach. Mówię to nie tylko dlatego, że pojechałem tutaj najlepiej ze wszystkich trzech turniejów. Moją opinię potwierdzą chyba także koledzy. Nie chcę wracać już do poprzednich turniejów. Stało się. W nich straciłem szanse na tytuł mistrza świata. Nie ukrywam, że jestem rozczarowany. Mam tylko i aż piąte miejsce. Mówię wprost - liczyłem, że będę w tym roku mistrzem świata. Cel ten zamierzam zrealizować za rok - zakończył Vaculik.