Ronnie Jamroży: Nie podniecajmy się

W niedzielę KS ROW Rybnik zmierzył się na zakończenie pierwszoligowych zmagań z węgierską ekipą Speedway Miszkolc. Prym w ekipie Rekinów wiódł Ronnie Jamroży, który w ostatnim czasie wrócił do znakomitej dyspozycji i liczy, że już do końca sezonu pozostanie to bez zmian. Przed krajowym liderem rybnickiego zespołu najważniejsze mecze zarówno w Polsce, jak i Szwecji, dlatego każdy punkt będzie teraz na wagę złota.

Rybniczanie pokonali Speedway Miszkolc 67:23, a Ronnie Jamroży i Rafał Fleger byli najlepszymi jeźdźcami tego pojedynku. Obaj na swoim koncie zapisali po 14 punktów i jednym bonusie. Jamroży to krajowy lider Rekinów, dlatego z pewnością managera Dariusza Momota cieszy jego powrót do takiej dyspozycji.

- Nie podniecajmy się. Staram się jeździć jak najlepiej i na razie dobrze wychodzi. Mam za sobą dobry tydzień, bo wywalczyłem dwa komplety. Nie jest zatem źle - komentuje Jamroży, który jednak dodaje po chwili, że rywal nie był z najwyższej półki. - Miszkolc nie jest za mocny, ale trzy razy spotkałem się z Magosim, który jest dobrym zawodnikiem i w tym sezonie punktuje na wysokim poziomie. Trzy razy z nim wygrałem i właśnie pod tym kątem patrzę na ten mecz. Można śmiało powiedzieć, że nie było źle.

W trakcie sezonu Jamroży narzekał trochę na urazy i mówił, że chyba za szybko wrócił do jazdy. To przekładało się na słabe wyniki na torze, a to z kolei na pretensje o słabą formę. Czas zatem jest największym sprzymierzeńcem zawodnika i chyba widać, że już uporał się z wszystkimi problemami zdrowotnymi. - Ręka jest zdrowa i staram się o tym nie myśleć. Chcę jechać dalej i po prostu dokończyć ten sezon. Dokończyć go przede wszystkim w dobrym stylu. Póki co nie jest najgorzej i mam nadzieję, że zostanie tak już do końca - patrzy optymistycznie w przyszłość "Rekin".

Przed zawodnikiem, jak i całą rybnicką drużyną najważniejsze mecze sezonu, czyli baraże o utrzymanie pierwszoligowego bytu z KMŻ Lubelski Węgiel. Team z drugiej ligi poważnie myśli o wygraniu rywalizacji z KS ROW, a pomóc w tym wszystkim ma sprowadzony przed kilkoma dniami Ryan Fisher.

Sam Jamroży do spotkania w Lublinie podejdzie praktycznie z marszu, bowiem wcześniej czekają go mecze w Szwecji o wejście do Elitserien. - Przyszły tydzień mam dosyć ciężki, bo np. w Szwecji jedziemy finał o wejście do Elitserien. Chcemy to spotkanie wygrać i tam klub jest całkowicie gotowy, żeby jeździć w najwyższej klasie rozgrywkowej. Więc dwa mecze w Szwecji, w sobotę powrót do Polski i przygotowanie sprzętu, a w niedzielę jedziemy w Lublinie - mówi zawodnik, który dopiero przed rewanżem będzie miał więcej czasu na dokładniejsze przygotowanie się do spotkania.

Komentarze (0)