Andrzej Wyglenda: Nadzieja matką głupich

Były żużlowiec - Andrzej Wyglenda otwarcie otwarcie przyznał, że powątpiewa w szanse rybniczan na utrzymanie się w pierwszej lidze. Jego zdaniem atmosfera w klubie nie jest najlepsza.

- Kontuzje, niesprzyjające warunki pogodowe, nieuregulowane kwestie finansowe. Wszystko zeszło się w całość. Ale trzeba się jeszcze ten jeden raz spiąć. Trzy biegi na 5:1 i straty będą odrobione - mówi o kończącym się sezonie i rewanżowym meczu o utrzymanie w pierwszej lidze Ronnie Jamroży

Zdecydowanie mniej optymizmu przed meczem z lublinianami wykazuje Andrzej Wyglenda. - Nadzieja jest matką głupich, ale trzeba ją mieć. Nasi za wysoko przegrali i jestem bardzo złej myśli. Nie chcę rzucać nazwiskami, ale ktoś na to zasłużył, żeby go zdrowo opiep... Kogo ma na myśli? - Mówię o działaczach. Klub powinien być rodziną, a tam każdy sobie rzepkę skrobie. Nie przypominam sobie, żeby ROW kiedykolwiek spadł do trzeciej ligi! Czasami trudno mi się przyznawać, że jestem rybniczaninem. Przez te wyniki płakać się chce! Dlatego coraz rzadziej tam chodzę. Szkoda zdrowia, a choruję na nadciśnienie. Szlag mógłby mnie trafić, a tak wynik przyjmuję "na sucho" - powiedział dla Gazety Wyborczej były rybnicki żużlowiec.

Więcej w Gazecie Wyborczej.

Komentarze (0)