Barłomiej Skrzyński: Żużlowcy bez barier

Ostatnie dwie odsłony cyklu Grand Prix mieniły się biało-czerwonymi kolorami. We włoskim Terenzano, polskiej Bydgoszczy było i pięknie, i historycznie. Mamy mistrza i wicemistrza świata na żużlu. Tomasza Golloba i Jarosława Hampela. Ludzi o otwartych głowach, chętnych do pomocy i gotowych do nietuzinkowych rozwiązań.

Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński *

"Czarny sport" zajmuje lwią cześć mojego 31. letniego życia. Najpierw od 1986 roku, jako kibica, a potem od 1994, jako dziennikarza w różnych formach pisanych i telewizyjnych. Często, podczas wykonywanej pracy przy okazji zawodów żużlowych przekonywałem się, że bariery architektoniczne to przeszkoda do pokonania, zwłaszcza jeśli przełamywanie tych mentalnych daje pozytywne wibracje i chęci do działania, lepsze niż napój izotoniczny. Niezależnie od sposobu poruszania się, czy niepełnosprawności. Oglądając w relacji telewizyjnej polskie podium mistrzostw świata, czułem dumę, ale i sięgałem pamięcią wstecz. Nigdy w moich zawodowych kontaktach nie doświadczyłem dysonansu - ze względu na to, że jestem w-skersem - ze strony tych najlepszych w Polsce i świecie: Tomasza Golloba i Jarosława Hampela, ale także szkoleniowca polskiej reprezentacji - Marka Cieślaka. Nie tylko te osoby są światłe, ale po koronacji, uwaga skupia się na mistrzach. Niby to oczywiste, ale w dzisiejszych realiach - warte podkreślania.

Bartłomiej Skrzyński - autor tekstu

fot. Małgorzata Lisowska

Przygody z GollobTeamem...

Charakterny Tomasz, podczas ostatniego turnieju Grand Prix, w Bydgoszczy pokazał, że dla kibiców, zrobi wszystko. Jeździł pomimo bólu pękniętej nogi. Nie chciał lekceważyć tysięcy, które przyjechały dla niego. Zobaczyć mistrza świata - Polaka, po 37. latach. Nie ukrywał też wzruszeń - dedykując medal córce Wiktorii. Twardziel, z duszą i sercem.

Przypomniało mi się kilka fotografii, tych utrwalonych tylko w głowie, z rodziną Gollobów. Pierwsza. Granica czesko-polska, wracamy z półfinału indywidualnych mistrzostw świata z Pragi. Stoimy w kolejce. Widzimy bus Tomasza, u ojca na plecach zmierzam do obecnego króla światowego speedwaya. Wychodzi, wspólnie cieszymy się z jego awansu.

Druga, kilka lat później. Gollobowie są po zimowym turnee na Antypodach. Przyjeżdżają, w barwach bydgoskiej Polonii, do Wrocławia na mecz z tutejszą Spartą. Pojawiam się w ich boksie, "Papa" Gollob przemyka obok i wychodzi z parku maszyn. Zachowanie można włożyć w stereotyp o GollobTeamie - w tamtym czasie, chłodnym i niedostępnym. Nie wkładam.

Autor tekstu z Jackiem Gollobem i Tomaszem Gollobem za czasów startów w Polonii Bydgoszcz

fot. archiwum autora

Władysław wraca z opublikowanymi wspomnieniami z Australii, wskazuje Jackowi i Tomaszowi miejsce na autograf z dedykacją dla mnie, rozmawiamy i wyruszam na trybuny. Fotografia druga. "Papa" Gollob ponownie odwiedza park maszyn Stadionu Olimpijskiego, tym razem tylko z Jackiem, wtedy jeźdźcem pilskiej Polonii. Po skończonych wywiadach zapominamy się w rozmowie, park pustoszeje, a my dalej dyskutujemy o pasjach, sportach ekstremalnych, bungee, lotach szybowcem i na paralotni. Dostaję zaproszenie na wspólny lot, mam nadzieję, że jeszcze do wykorzystania. Fotografia trzecia. Rok 2004. Od roku na antenie programu I TVP jest mój program, pn.: "W-skersi". Nazwę, podobnie, jak scenariusz wymyśliłem i wysłałem z propozycją do telewizji, spodobało się. Potem była przerwa, wróciliśmy i znowu magazyn spadł z anteny. Jak to w telewizji. W-skersi, nazwa dotąd nie funkcjonująca w języku polskim to wg mnie synonim aktywnej osoby z niepełnosprawnością. Program też był o ludziach, którzy - pomimo oczywistych przeszkód, dają sobie w życiu radę. W jednym z modułów rozmawiałem z gwiazdami, które opowiadały o swojej drodze na szczyt. Śpiewałem więc z Kaśką Nosowską, grałem w hokeja z Mariuszem Czerkawskim, a śp. Tadziem Szymkowem łowiłem ryby i odkrywałem kulisy teatralne. Naturalnym było dla mnie, że w swoim programie zwrócę się także do tematu żużla. Zadzwoniłem więc do Tomasza, wyjaśniam o co chodzi, opowiadam o programie, zawodnik subtelnie przerywa. Zgadza się mówi, że ogląda i podziwia. - Tylko Bartek po meczu, wcześniej muszę być skupiony na zawodach, a potem możemy wszystko - odpiera radośnie.

Jedziemy więc z ekipą do Bydgoszczy, gdzie tamtejsza Polonia podejmuje tarnowską Unię w której startują bracia Gollobowie. Początek meczu, przychodzi nostalgia i smutek. Obecni na stadionie czczą minutą ciszy pamięć o Robercie Dadosie. Moim kompanie z żużlem w tle. Przed wyjazdem do Lublina umawialiśmy się bowiem z "Dadim" na jego powrót w wielkim stylu, moją pomoc menadżerską, słuchał opowieści o w-skersach. Już nie wysłucha, niestety. Szkoda.

Wracam do Tomasza, po meczu bajecznie opowiada o tym, jakie ma sposoby na okiełznanie motocykli, o swoich z nimi rozmowach. Kiedy w kadrze pojawia się Jan Malinowski, "Chudy" ze swadą gwiazdy filmowej przedstawia wielkiego sportowca. Organizacyjnie, życzliwie, ale dyskretnie wspiera nas Tomasz Gaszyński, menedżer obecnego mistrza świata.

Tych kontaktów i rozmów z całą ekipą Gollobów, mam wiele. Dyskusji z Władysławem, konstruktywnych i o żużlu, i o życiu, ale także z Jackiem - dowcipnie konstatującym rzeczywistość.

Barłomiej Skrzyński przeprowadza wywiad z Tomaszem Gollobem dla programu W-skersi

fot. www.gollobracing.com

Kiedyś "Papa" Gollob wysłał mi smsa, którego cześć przytoczę: "(...) Zdobywców ocenia się po wytrwałości i uporze w dążeniu do celu. Te zalety masz w pełni. Czas na "setkę" jest jedynie umownym dodatkiem(...)". Tomasz, w ostatniej odsłonie udowodnił, że prócz uporu i wytrwałości przynoszącej sukces ma też szacunek i życzliwość. A żużlowy szczyt należał mu się od dawna. Gratuluję.

A już wkrótce

Doświadczeń i wspomnień nie tylko w-skersowych związanych z żużlem pełny bagaż, ale to pewnie temat na kolejne, dziennikarskie okazje. Będąc przy Bydgoszczy nie sposób jednak nie wspomnieć o Jarku Hampelu, który z dojrzałym, ale niezwykle doświadczonym teamem dał radość uroczej małżonce Patrycji, córce Nadji, ale i rzeszy polskich kibiców. W przyszłym roku dwóch najlepszych "biało-czerwonych" będzie też miało wsparcie w SGP w Januszu Kołodzieju, zawodniku z otwartą i kreatywną głową, któremu pomaga Krzysztof Cegielski. W-skers. Tam też, podczas ostatniej GP, widoczny był Marek Cieślak, szkoleniowiec naszej reprezentacji. O którego klasie mówią nie tylko Tomasz Gollob i Jarek Hampel, ale i Jason Crump. Marek, który w ciepłych miesiącach skończył 60 lat. - Skrzynia, "kopa" już za mną - rzucił mi wtedy na początek rozmowy sympatyczny trener. I tak z pewną nostalgią patrzę po naszej ostatniej rozmowie telefonicznej, że po 10 latach w parku maszyn wrocławskiego Stadionu Olimpijskiego Marek Cieślak raczej nie będzie już gospodarzem. Ale o tym później. Tych dolnośląskich akcentów na bydgoskim padoku było sporo. Zwłaszcza w boksie Gregory Hancocka. U niego bowiem pracują były wrocławski rider - Rafał Haj i świetny mechanik - Bodzio Spólny, a dodatkowe doświadczenie zbiera też Piotr Janowski, ojciec Macieja. Juniora Betardu WTS, także przecież wicemistrza świata indywidualnie, o którym - jak pierwszy - pisałem w "Tygodniku", kiedy jeszcze terminował na mini torze pod Wrocławiem. Maćka zresztą - nie mogąc nie wiązać kolejnego telewizyjnego przedsięwzięcia z żużlem - zaprosiłem do programu "Bez barier".

Póki co jednak cieszmy się z wielkich, żużlowych sukcesów i oby, jak zapowiada Piotrek Szymański, szef Głównej Komisji Sportu Żużlowego, przekuło się to jeszcze bardziej na popularność sportu żużlowego.

*Bartłomiej "Skrzynia" Skrzyński - autor felietonu jest wrocławskim dziennikarzem, aktywistą, społecznikiem, w-skersem. Pełni też funkcję rzecznika miasta Wrocławia ds. Osób Niepełnosprawnych. Sam też z powodu choroby - zaniku mięśni - porusza się na wózku inwalidzkim. Nie przeszkadza mu to jednak w pełnej realizacji. Jest absolwentem Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Wymyślił i napisał scenariusz programu "W-skersi", nazwy jego autorstwa, która w 2003 roku weszła do języka polskiego. Jest laureatem nagród m.in. Państwowego Funduszu Rehabilitacyjnego, warszawskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji w konkursie dziennikarskim "Oczy otwarte", w którym otrzymał Grand Prix, a także oddziału dolnośląskiego Polskiego Związku Motorowego. Uwielbia sporty ekstremalne i podróże. Za sobą ma już skok na bungee, lot szybowcem i paralotnią, a także... dach mediolańskiej katedry.

Źródło artykułu: