- To, że nasz kraj żyje tym sportem zaczęło być zauważalne już po drużynowych sukcesach Polaków. Ale faktycznie, dopiero kiedy zdobyłem złoto zaczęły interesować się mną stacje, które dotychczas nie były blisko żużla. Po skali tego rozgłosu widać różnicę pomiędzy brązowym, srebrnym i złotym medalem. Cieszy mnie to, że nie jestem pomijany, bo to fajna i przyjemna rzecz. Ale stoję twardo na ziemi i doskonale zdaję sobie sprawę, że "gollobomania" nie będzie trwać wiecznie, a ja kariery medialnej nie zrobię. Zostaję w sporcie, a ten czas do końca roku wykorzystam po to, żeby pokazać się tam, gdzie się da. Myślę, że to najlepsza promocja żużla - powiedział Tomasz Gollob.
Więcej na nowiny24.pl