Aktualnie kierownictwo Startu Gniezno jest skupione na podpisaniu nowych kontraktów z trójką swoich dotychczasowych liderów: Krzysztofem Jabłońskim, Michałem Szczepaniakiem i Peterem Ljungiem. - Potwierdzam, że rozmowy z tymi zawodnikami trwają - mówi prezes klubu, Arkadiusz Rusiecki. - Przedłużenie umów z Krzysztofem i Michałem to dla nas priorytet i jestem dobrej myśli, że uda nam się porozumieć. Obaj chcą pozostać w Gnieźnie. Staramy się sukcesywne spłacać im należności z tego sezonu, aby ułatwić im podjęcie ostatecznych decyzji. Peter ma się określić w ciągu najbliższych kilkunastu dni, bo rozważa oferty z ekstraligi. Jeśli nie zostanie w Starcie, zastąpimy go innym zawodnikiem na podobnym poziomie sportowym, ale przyznam, że wolelibyśmy, aby nie było takiej potrzeby.
Rusiecki przypomniał ponadto, że ważną umowę z klubem posiada Adrian Gomólski, natomiast już wcześniej zainteresowanie pozostaniem w Gnieźnie wyraził Mirosław Jabłoński: - Obaj zdecydowali się zostać w naszym klubie, a do uzgodnienia pozostały nam jeszcze szczegóły kontraktów.
Michał Szczepaniak (po lewej) i Krzysztof Jabłoński chcą zostać w Gnieźnie
W Starcie nie ukrywają, że najtrudniej będzie im namówić do podpisania nowego kontraktu - Kacpra Gomólskiego, mającego za sobą niezwykle udany sezon, okraszony medalami w imprezach rangi mistrzowskiej. - Nie będzie to łatwe z kilku względów - ocenia rzecznik prasowy klubu, Grzegorz Buczkowski. - Przede wszystkim chciałbym przypomnieć o zmianie przepisów dla ekstraligi, zgodnie z którymi, kluby są zobligowane posiadać w składzie meczowym dwóch polskich młodzieżowców. I tak, jak nie powinno być problemów z pierwszym juniorem, to większość klubów szuka zawodnika na drugie wolne miejsce. Przez to Kacper Gomólski jest dla nich "łakomym kąskiem". Powiedzmy sobie szczerze, jeśli których z ekstraligowców zechce mieć w składzie naszego wychowanka, to Start będzie miał z takim przeciwnikiem niewielkie szanse. Jednak mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, żeby Kacper pozostał w Gnieźnie!
Rusiecki dodał, że nawet w przypadku rozstania z młodszym z braci Gomólskich, klub nie będzie miał prawa czuć się pokrzywdzony: - Jak już wcześniej w wywiadach mówiłem, walczą o niego co najmniej trzy ekstraligowe kluby, podbijając stawki. Dlatego zatrzymanie go w Starcie będzie niezwykle trudne. Mimo to klub raczej nie będzie pokrzywdzony ewentualnym odejściem tego zawodnika. Wprawdzie istotnie straci na tym wartość sportowa młodzieżowej linii drużyny, ale być może uda się przez to wzmocnić siłę seniorską.
Ponadto dowiedzieliśmy się, że przynajmniej na chwilę obecną do innych klubów nie wybierają się pozostali młodzieżowcy, mający ze Startem ważne kontrakty. Walkę o miejsce w składzie podejmą zatem: Oskar Fajfer, Wojciech Lisiecki, Marcin Wawrzyniak i Adrian Gała.
Peter Ljung zastanawia się czy znowu nie spróbować swoich sił w ekstralidze
Jak działacze zapatrują się na zainteresowanie zawodnikami z innych klubów, którzy mogliby znaleźć zatrudnienie w Gnieźnie? - Jak można wywnioskować z moich wcześniejszych słów, będziemy potrzebować dwóch, może trzech zawodników, którzy wzmocnią naszą siłę i tego można się spodziewać. Rozmawiamy z zawodnikami i szukamy tych wzmocnień. Niektóre z tych rozmów są na etapie wstępnym inne znacznie zaawansowanym. W tym roku nie będziemy się spieszyć. W ubiegłym roku jako pierwsi w Polsce skompletowaliśmy drużynę i czy coś wymiernego nam to dało?
Buczkowski zdecydował się rozwinąć ten ostatni wątek, dotyczący czasu, kiedy najprawdopodobniej zostanie skompletowany skład Startu: - Przed rokiem zakładaliśmy, że skoro pierwsi w Polsce potrafiliśmy zbudować zespół, to przełoży się to, na zainteresowanie potencjalnych sponsorów. Tak się jednak nie stało, dlatego w tym roku prowadzimy rozmowy bez zbędnego pośpiechu, żeby w konsekwencji ustalić optymalne warunki dla obu stron.